Publikujemy 95 część wykładów księdza profesora Józefa Tischnera
I jeszcze jedno z wybranych znaczeń – śmierć sankcyjna, gdy umierający traktuje śmierć jako oskarżenie i karę dla pozostałych przy życiu jego najbliższych, czy to karę za niedostatek troski o niego, miłości czy zrozumienia. Pojawia się ona w przypadkach niektórych samobójstw. Nie wolno jednak mylić jej znaczenia ze śmiercią świadka, który apeluje , dając jednocześnie do zrozumienia świadectwo prawdzie. W śmierci sankcyjnej jest co prawda ukryte podobne odniesienie do kogoś drugiego, jakie znajdujemy w śmierci heroicznej, ale tutaj niesie ono znamię oskarżenia innych, a nie apel o otwieranie oczu. Poza tym, jedyna prawdą, o której się świadczy w tej śmierci, jest prawda o absolutnych rozmiarach własnego nieszczęścia, podczas gdy w śmierci męczeńskiej, jeśli już jakieś ludzkie nieszczęścia są absolutne, to są to tylko nieszczęścia bliźnich. Sankcyjny charakter tej śmierci kryje się poza oskarżeniem, które z niej wynika;
„Ty jesteś winien mojej śmierci”.
Śmierć jest potraktowana jako suma winy i odejścia. Odejście bierze umierający na siebie, zaś winę przenosi na żyjących, jako nie dość zatroskanych czy nie dość kochających. Umierając suponuje jednak, że są na tyle kochający i troskliwi, by przyjąć śmierć jako ich winę. Tak więc własne umieranie zostaje ujęte w ogólniejszych kategoriach polityki skłaniania innych do miłości.
Wymienione tutaj znaczenia śmierci nie są wszystkimi możliwymi znaczeniami, jakie śmierć człowieka może przybierać. Nie są to nawet znaczenia najczęstsze. Najczęściej, jak to zauważył Max Scheler, człowiek umiera w stanie mniejszej lub większej ślepoty na własną śmierć, będącej świadectwem ucieczki w niewiedzę. Poza tym nawet świadome umieranie nie jest jednoznaczne. Zwykle zjawia się ono człowiekowi jako cały konglomerat znaczeń różnego typu i rodzaju. Dlatego po uchwyceniu różnic w sferze znaczeń ludzkiego umierania, spróbujmy spojrzeć na to, co jest im wspólne.
Wszystkie wymienione znaczenia, a także prawdopodobnie wszystkie możliwe znaczenia śmierci odznaczają się szczególnym rysem odniesienia do jakiegoś choćby minimalnego społeczeństwa. Śmierć heroiczna i śmierć męczeńska odwołują się do niego całkiem wyraźnie, podobnie jak śmierć sankcyjna. Nawet śmierć odejścia zakłada, że istnieje świat i pozostają na nim ludzie, wśród których nie ma już nic do zrobienia. Drugim rysem zespalającym jest szczególna dwuznaczność opisywanych znaczeń śmierci: śmierć jest potraktowana jako odejście i pozostanie zarazem.
Podejmujący śmierć heroiczną ma świadomość, że on odchodzi, ale dzieło do budowy którego przyłożył rękę będzie trwać i on będzie trwał w tym dziele. Podobnie podejmujący inne znaczenia śmierci, z tą tylko różnicą, że w zależności od rodzaju śmierci, różne będą sposoby pozostawania wśród żywych. Związek między rysem społecznym znaczenia śmierci, a rysem dwuznaczności śmierci jest taki, że to właśnie moment społeczny nadaje śmierci jej dwuznaczność. Obydwa momenty stanowią protest świadomości zwrócony przeciw absolutnej samotności ludzkiego umierania. Nadanie śmierci znaczenia społecznego jest także ograniczoną formą zaprzeczenia śmierci.
We wszystkich wymienionych przypadkach znaczenia śmierci kryje się jeszcze jeden moment, moment bodaj najbardziej charakterystyczny – dążenie człowieka do zindywidualizowania śmierci, do uczynienia śmierci „własną śmiercią”.
Pisze Rilke:
„Każdemu daj śmierć jego własną, Panie,
Daj umieranie, co wynika z życia,
Gdzie miał swą miłość, cel i biedowanie…”
Umieranie ujęte w aspekcie sensu jest wszędzie zasadniczo takie samo, przynajmniej gdy idzie o podstawowe dynamizmy. Dopiero na płaszczyźnie nadawanych znaczeń odsłania się indywidualność człowieka umierającego. Śmierć w ogóle staje się wtedy moją śmiercią. „Moja śmierć znaczy jednak nie tylko to, że sposób jej ponoszenia jest inny. Oznacza ona szczególną wartość śmierci. Jak niepowtarzalna jest wartość każdego umierającego człowieka, jak niepowtarzalna jest wartość ludzkiego, jedynego w swoim rodzaju „ja”, tak niepowtarzalną wartością jest umieranie człowieka.
„Wszelka walka ze śmiercią, pisze Landsberg, jest daremna i z góry przegrana. Piękno jej nie polega na wyniku, lecz na pełnym godności wyjściu naprzeciw śmierci” - ale człowiek wtedy tylko może nadać śmierci indywidualną wartość, gdy godzi się spojrzeć w jej twarz i wybrać dla niej jakieś znaczenie. Dokonując tego, odsłania na płaszczyźnie znaczenia, że sposobem bytowania człowieka w stronę śmierci jest walka.
UMIERANIE JEZUSA
Chrystus przyszedł, pisze Albert Camus: „ aby rozwiać dwa podstawowe problemy człowieka : śmierci i zła. Jego rozwiązanie polegało głównie na akcie podjęcia śmierci. Bóg-człowiek cierpi także i to cierpliwie. Ani zło ani śmierć nie mogą mu już być imputowane, sam został spotwarzony i uśmiercony. Noc Golgoty ma tylko dlatego znaczenie dla historii ludzkości, ponieważ w jej mrokach boskość, porzucając jaskrawo swe tradycyjne przywileje, przeżyła aż do końca rozpacz i trwogę śmierci. Tak wyjaśnia się Eli, Eli, lama sabachthani i straszne zwątpienie Chrystusa będącego w agonii. Agonia stanie się łaską, skoro została podjęta przez wieczną nadzieję. Aby Bóg mógł być człowiekiem, potrzeba było, aby zwątpił”.
W tych kilku zdaniach Camus odsłania najgłębsze pokłady wiary i nadziei, jaka chrześcijanie od pierwszych wieków związali ze śmiercią Jezusa. Każde z nich jest celne, poza każdym kryje się jakiś fragment dziejów i okruch duszy człowieka zbuntowanego, który chciałby wierzyć nie tylko we własny bunt. Celna jest uwaga, że Jezus przyszedł, aby rozwiązać problem śmierci człowieka i problem zła.
Trafne jest również stwierdzenie, że rozwiązanie problemu dokonywało się w milczeniu poprzez czyn, a nie poprzez nową teorię. Filozofowie umieją najwyżej objaśniać śmierć, Jezusowi chodziło o to, aby ją zmienić. Ten, kto tego nie rozumie, nie rozumie nic z Jezusa i niewiele z chrześcijaństwa. ON, Jezus, związał z postulatem zmiany natury ludzkiego umierania klęskę lub wygraną swojego życia. I jeszcze jedna, celna uwaga Camusa:
/Jezus dokonał zmiany aksjologii śmierci. Jeżeli agonia staje się lekka, ponieważ została podjęta przez wieczną nadzieję, to znaczy, że dla tych, którzy wierzą, że Jezus był wieczna nadzieją, agonia zmieniła swą wartość. Przewrót w naturze i w aksjologii śmierci stanowił immanentną część jezusowego czynu życiowego/.
Nam jednak, jak powiedziałem, nie idzie o pełną interpretację tego czynu, lecz o samą koncepcję śmierci, która legła u jego źródeł. Potraktowaliśmy na początku Jezusa jako filozofa, a jego koncepcję śmierci jako jego filozofię. Obecnie musimy być wierni przyjętemu stanowisku, chociaż czysto ludzka ciekawość spleciona z troską o własną śmierć ciśnie nam na usta nowe pytania, ale nawet gdy idzie o samą koncepcję śmierci, trzeba nam się zwężyć. Prawdopodobnie nie potrafimy doprowadzić opisu do wymaganej jednoznaczności rysując z konieczności rozwiązaniu nader ogólne granice.
Podejmuję punkt widzenia zasugerowany przez Camusa: Jezus dokonuje przewrotu w sferze wartościowania śmierci. Jeżeli tak, to znaczy, że sam wpierw przeżywa śmierć jako wartość. Tylko wtedy można pokazać, że coś rzeczywiście jest wartością, gdy się samemu te wartość przeżyło. To jednak, by przezywać śmierć jako wartość samą w sobie, nie leżało ani w obszarach sensu śmierci, ani nie leży w obszarach wymienionych wyżej znaczeń śmierci. Skoro Jezus przeżywa śmierć jako wartość, znaczy to, że odsłoniła mu ona jakieś takie tajemnice, których nam odsłonić nie chciała.
Zbyszek Kruczalak
Zbyszek Kruczalak
Zbyszek Kruczalak
Zbyszek Kruczalak