----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

18 grudnia 2014

Udostępnij znajomym:

Nie ma wątpliwości, że łatwiej jest zganić, niż pochwalić. Może dlatego, że negatywnych zdarzeń, aż proszących się o cierpki komentarz, jest wokół nas znacznie więcej. Może taka jest ludzka natura, że łatwiej nam coś skrytykować, niż wypowiedzieć kilka ciepłych słów. Najbardziej śmieszą nas kawały, filmy i opowieści zawierające choć trochę krzywdy bliźniego. Im jej więcej, tym większy pomruk zadowolenia. Poza tym pozytywne spoglądanie na świat, pochwały i komplementy wydają się nienaturalne, nierzeczywiste i mało prawdopodobne. No bo jak kogoś może coś cieszyć, kiedy wokół tyle złych informacji...

Ciągłe narzekanie prowadzi do frustracji i ponurego spoglądania w przyszłość. Tak nastawieni do życia we wszystkim dostrzegamy potwierdzenie naszych podejrzeń, iż świat jest szary, ludzie źli, a do tego mamy paskudną pogodę.

Od lat obowiązuje taka niepisana umowa, by w okresie przedświątecznym porzucić nasze zwykłe, codzienne szare myśli i spojrzeć na siebie, bliskich i wszystko wokół nas na nowo.

- Jaki dziś dzień? – zapytał Puchatek

- Dziś – odpowiedział Prosiaczek

- To mój ulubiony dzień – stwierdził Puchatek

A. A. Milne, Kubuś Puchatek

Ktoś kiedyś powiedział, że są dwa dni, o których nie powinniśmy myśleć. Są nimi wczoraj i jutro. To, co za nami, co już miało miejsce nie jest istotne. To, co dopiero się wydarzy, też nie powinno zaprzątać zbytnio naszej uwagi. Najważniejsze podobno ma miejsce teraz, w tym momencie. Tak też uważa Puchatek i trudno się z nim nie zgodzić.

Z drugiej strony z czasem przybywa nam nie tylko lat, ale również miłych  wspomnień, a tym, co często pozwala dalej kroczyć jest ciekawość jutra i nieznane, kryjące się za kolejnym zakrętem. Więc, czy naprawdę można powiedzieć, że wczoraj i jutro nie są istotne?

Okres świąt wyzwala w nas niespotykane pokłady nadziei. Wierzymy, że będzie lepiej, że wieczerza wigilijna będzie wspaniała, że spadnie śnieg, że dzieci będą grzeczne, że na świecie zapanuje w końcu pokój i że szef doceni nas w pracy. Gdy upływa chwila i okazuje się, że nie wszystkie marzenia się spełniły, czujemy się rozczarowani. Niesłusznie.

Po internecie krąży od wielu lat tekst napisany przez pastora Roberta Mooreheada z Seattle, który umieścił w niewielkiej książeczce zawierającej jego poematy i kazania. Przez lata różne osoby dopisały kilka linijek, zmieniły nieco treść, jednak do tej pory przesłanie to zmusza do myślenia i zadumy miliony osób na całym świecie. Przed zbliżającymi świętami warto sobie je przypomnieć:

„Paradoksem obecnych czasów w historii jest to, że mamy wyższe budynki, ale mniejszą cierpliwość; szersze autostrady, ale węższe poglądy.

Wydajemy więcej, ale posiadamy mniej, kupujemy więcej, ale odczuwamy rzadziej przyjemność.

Mamy większe domy i mniejsze rodziny, więcej wygód, ale mniej czasu. Mamy więcej tytułów, wyższe wykształcenie, ale mniej rozsądku, więcej wiedzy, ale mniej opinii, więcej specjalistów, a jednocześnie więcej problemów, bardziej rozwiniętą medycynę, ale gorsze zdrowie.

Pijemy za dużo, palimy za dużo, wydajemy zbyt lekkomyślnie, śmiejemy się za mało, jeździmy za szybko, zbyt szybko się złościmy, chodzimy zbyt późno spać, wstajemy zbyt zmęczeni, czytamy za mało, oglądamy za dużo telewizji, i modlimy się zbyt rzadko.

Pomnożyliśmy nasz dobytek, ale ograniczyliśmy nasz system wartości. Mówimy za dużo, kochamy za mało i nienawidzimy za często.

Nauczyliśmy się jak przeżyć, ale nie jak żyć. Dodaliśmy życiu lat, a nie latom życia. Przebyliśmy całą drogę na Księżyc i z powrotem, a mamy problem z przejściem przez ulicę, aby poznać nowego sąsiada. Podbijamy wszechświat, ale nie nasze wnętrze. Dokonujemy większych rzeczy, ale nie lepszych rzeczy.

(...) Poznaliśmy atom, ale nie pokonaliśmy naszych uprzedzeń. Piszemy więcej, ale uczymy się mniej. Planujemy więcej, ale realizujemy mniej. Nauczyliśmy się śpieszyć, ale nie czekać.”

Tyle Robert Moorehead. Można jeszcze dodać jedną, dopisaną przez anonimową osobę linijkę:

„Zawsze też pamiętaj, że życie nie jest mierzone liczbą oddechów, ale liczbą momentów, które zapierają nam dech w piersiach”.

Niesamowite, jak wiele może osiągnąć człowiek, gdy wytyczy przed sobą jasny cel i wszelkimi siłami, niezależnie od ścielących się przed nim przeszkód, będzie go realizował. Podobno do osiągnięcia każdego celu potrzebne nam są tylko serce i mózg. Nie ma takiej przeszkody, której człowiek nie jest w stanie pokonać. Nie można samemu sobie narzucać ograniczeń. Siłą napędową są podobno optymizm i wiara w powodzenie.

Zbliżają się święta, wraz z nimi będziemy składać sobie tysiące życzeń. Szczerych w większości. Bo już zdrowia i powodzenia w życiu nie powinniśmy innym żałować. Osobiście życzę wszystkim niespotykanych zasobów silnej woli, realizacji najdrobniejszych pomysłów i marzeń, a przede wszystkim wielkiego serca napędzanego odważnym umysłem i okraszonego radością z najdrobniejszych rzeczy.

– Powiedz, Puchatku – rzekł Prosiaczek - co ty mówisz, jak się budzisz z samego rana?

– Mówię: "Co też dziś będzie na śniadanie?" – odpowiedział Puchatek. - A co ty mówisz, Prosiaczku?

– Ja mówię: "Ciekaw jestem, co się dzisiaj wydarzy ciekawego".

Puchatek skinął łebkiem w zamyśleniu.

– To na jedno wychodzi – powiedział.

A. A. Milne. Kubuś Puchatek

Rafał Jurak
rafal@infolinia.com



----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor