----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

08 stycznia 2015

Udostępnij znajomym:

"Przegrane wybory nie oznaczają końca świata. Przynajmniej nie dla mnie" - stwierdza  odchodzący po sześciu latach ze stanowiska gubernator Pat Quinn. O swoich planach na przyszłość niewiele mówi. Jak się żegna ze stanem?

Do swoich największych osiągnięć zalicza wyprowadzanie stanu z sytuacji, którą zastał sześć lat temu po impeachmencie Roda Blagojevicha. Quinn, jako ówczesny wicegubernator, objął wtedy władze nad Illinois. Stany Zjednoczone wchodziły w recesję. Załamał się rynek nieruchomości i wzrosło bezrobocie. "Myślę, że udało się skierować stan we właściwym kierunku w tym trudnym  dla gospodarki czasie  i odpowiedzieć na potrzebę etycznych reform. To na pewno udało się" - ocenił Quinn w rozmowie z dziennikiem "Chicago Tribune". 

Wyborcy poprali wtedy Pata Quinna. Dali mu władze na cztery lata. Wybierając go na gubernatora w 2010 roku. Przegrał walkę o reelekcję w listopadzie ubiegłego roku. Pokonał go Republikanin Bruce Rauner. Odnosząc się się do swojej wyborczej porażki, Quinn przypomina zmarłego w ubiegłym tygodniu byłego gubernatora stanu Nowego Jork Mario Cuomo, który przegrał wybory walcząc o czwartą kadencję. Jego zdaniem Cuomo, podobnie tak jak on, uprawiał progresywną politykę. "Byłem zawiedziony tym, że to progresywne podejście do rządzenia nie będzie już miało miejsca w Springfield" - powiedział odchodzący z urzędu gubernator.

Na czym taki styl rządzenia polega? Quinn w wywiadzie z "Chicago Tribune" tłumaczy: "Progresywne podejście polega na mówieniu ludziom prawdy, bez upiększania, nawet jeżeli nie jest to łatwe. Lepiej jest powiedzieć ludziom, to co muszą wiedzieć, a nie to co politycy chcą by usłyszeli". "Myślę, że przez sześć lat właśnie to robiłem. Wiem, że ponosi się ryzyko polityczne, szczególnie kiedy mówi się o finansach, ale trzeba nazywać rzeczy po imieniu" - dodał odchodzący z urzędu Demokrata. Do swojej przegranej w wyborach stara się nie podchodzić personalnie. "Przegrane wybory nie oznaczają końca świata. Przynajmniej nie dla mnie" - stwierdza Quinn.

W ciągu sześciu lat swojego urzędowania Pat Quinn uczynił z Illinois stan liberalny. Bez kary śmierci. Z legalnymi małżeństwami homoseksualnymi. Z legalną marihuaną do celów medycznych. Z wysokimi podatkami. To za jego rządów w 2011 roku wprowadzono 67-procentową podwyżkę podatku dochodowego, by ratować w ten sposób stanowe finanse. Podwyżka właśnie wygasła 1 stycznia 2015 roku. To jedna z tych spraw, której nie udało się Quinnowi załatwić do końca. Opowiadał się on za dalszym utrzymaniem wyższego podatku dochodowego,  by chociażby wspierać stanową edukację. Ciągle niepewny jest los  forsowanej przez Quinna reformy stanowego systemu emerytalnego, bo została zaskarżona do sądu.

Z sondażu przeprowadzonego przez "Chicago Tribune" wynika, że w oczach mieszkańców Illinois Quinn pozostanie jednak reformatorem. Inaczej widzą go przywódcy stanowego Kongresu. Przewodniczący stanowej Izby Reprezentantów Michael Madigan i przywódca Senatu John Cullerton, obaj Demokraci, zarzucali Patowi Quinnowi brak zdecydowania i niekonsekwencję.

W 2010 roku, kiedy Quinn ubiegał się o pierwszą kadencję zgodził się na ekspansję hazardu w Illinois. Dochód z podatków z licencji na maszyny do video pokera trafiły na remonty infrastruktury. Quinn zablokował  jednak projekt powstania kasyna w Chicago, za co był powszechnie krytykowany. "Nie żałuję tej decyzji" - przyznaje.

W ostatnim tygodniu  urzędowania Quinn nie próżnuje. Na czwartek zwołał specjalną sesję stanowego Kongresu. Pod głosowanie zostanie poddana ustawa dotycząca ogłoszenia dodatkowych wyborów na urząd stanowego rewidenta w związku z nagłą śmiercią w grudniu Judy Baar Topinki.

W tym tygodniu Quinn wydał dwa rozporządzenia, które mają ułatwić życie imigrantom. Chodzi głównie o  wprowadzenie ułatwień biurokratycznych w stanowych agencjach, które będą wydawać dokumenty osobom kwalifikującym się do skorzystania ze zmiany prawa imigracyjnego wprowadzonej przez prezydenta Baracka Obamę.  Gubernator Quinn ocenił, że z prezydenckiego dekretu imigracyjnego skorzystać może nawet 4 procent populacji stanu Illinois. Wydał także rozporządzenie zakazujące organom ścigania w Illinois zatrzymywania osób tylko za złamanie przepisów imigracyjnych.

O swoich planach na przyszłość 66-letni Quinn jak na razie niewiele mówi. Zapowiedział, że pozostanie aktywny. Po przemówieniu w City Club of Chicago we wtorek, pytany przez dziennikarzy, czy w przyszłości będzie starał się o jakiś wybieralny urząd, tylko wzruszył ramionami. Odpowiedź dla zgromadzonych była jasna, czyli "kto wie". Jeśli jednak Pat Quinn przejdzie na emeryturę, to do dyspozycji będzie miał ok. 136 tysięcy dolarów rocznie. Jego gubernatorska pensja wynosiła 177,400 dol.

Pat Quinn, absolwent prestiżowego Georgetown University, rozpoczął pracę w sektorze publicznym w Illinois w 1973 r. jako współpracownik ówczesnego gubernatora Illinois, Dan`a Walkera. Trzy lata później odszedł jednak z administracji po aferze związanej w wypłacaniem pensji pracownikom, którzy istnieli tylko na papierze. Wkrótce po tym rozpoczął studia prawnicze i założył organizację Coalition for Political Honesty.

Pod koniec lat 70-tych Quinn zaangażował się w walkę z nadużyciami stanowych ustawodawców. Był organizatorem tzw. protestu herbacianego w 1978 roku, kiedy legislatorzy uchwalili sobie 40-procentową podwyżkę. W ramach protestu do Springfield wysłano wtedy tysiące torebek herbaty w nawiązaniu do "herbatki bostońskiej" czyli protestu politycznego mieszkańców w 1773 r.

Pat Quinn został wybrany do Rady Powiatu Cook w 1982 roku. Cztery lata później przegrał w demokratycznych prawyborach na stanowisko stanowego skarbnika. W 1986 r. ówczesny burmistrz Chicago Harold Washington mianował go na dyrektora miejskiego Urzędu Podatkowego. Jednak Quinn został zwolniony z tego stanowiska zaledwie osiem miesięcy później. 

W latach 90-tych Pat Quinn poniósł kilka porażek wyborczych. Ta dekada zaczęła się dla niego dobrze wygranymi w 1990 roku wyborami na stanowisko stanowego skarbnika, ale już w 1994 roku przegrał w wyborach na sekretarza stanu, a w 1996 roku demokratyczne prawybory do Senatu USA. Z kolei w 1998 roku poniósł porażkę w prawyborach na wicegubernatora Illinois.

Pat Quinn w 2002 roku wystartował w wyborach na wicegubernatora u boku Roda Blagojevicha. Wygrali i zostali wybrani na drugą kadencję w 2006 roku. Dwa lata później Blagojevich został aresztowany w związku z próbą sprzedaży miejsca w Senacie zajmowanego przez Baracka Obamę. W 2009 roku po impeachmencie Blagojevicha Quinn został gubernatorem Illinois. Na pełną czteroletnią kadencję został wybrany w 2010 roku.

JT

 

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor