----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

29 stycznia 2015

Udostępnij znajomym:

Niedawny wybuch epidemii odry w południowej Kalifornii po raz kolejny wywołał starcie środowiska medycznego z osobami przekonanymi o szkodliwości szczepień. Przypadki zarażenia kilkoma chorobami zakaźnymi, do niedawna zapomnianymi i niemal zlikwidowanymi, są w USA w okresie ostatnich lat coraz częstsze. W tym samym czasie ruch antyszczepionkowy jest coraz większy. Podejmowane przez Departament Zdrowia próby uświadamiania społeczeństwa poprzez media na temat korzyści z przyjmowania szczepionek są coraz częściej ignorowane. Powodów jest kilka.

Odra to groźna, wysoce zakaźna choroba, która w 2013 r. była przyczyną ponad 145 tysięcy przypadków śmiertelnych na całym świecie. Jest to jednocześnie choroba dość łatwa do kontrolowania. Dzięki zmasowanym akcjom szczepień w latach 2000 – 2013 udało się obniżyć liczbę jej śmiertelnych powikłań o 75 proc. Eksperci z Międzynarodowej Organizacji Zdrowia szacują, iż dzięki temu udało się uratować 15.6 mln. osób.

W Stanach Zjednoczonych odsetek osób przyjmujących szczepionkę przeciw odrze jest stosunkowo wysoki, nawet w porównaniu do innych wysoko uprzemysłowionych krajów, bo wynosi ok. 90 proc. W niektórych stanach, choćby w Mississippi sięga 100 proc, w Maryland i Południowej Dakocie dochodzi do 98 proc. Są jednak rejony, gdzie z roku na rok szczepionki są coraz mniej popularne. W Kalifornii liczba przyjmujących je przedszkolaków systematycznie spada od 2008 r. Rodzice coraz częściej rezygnują ze szczepień swych dzieci tłumacząc to prywatnymi przekonaniami, na co zezwala im lokalne prawo.

Niedawny wybuch epidemii odry mający źródło w parku Disneyland w Orange County przyniósł już prawie 100 potwierdzonych przypadków zarażenia. Choroba przedostała się do jedenastu innych powiatów i kilku stanów: Arizony, Kolorado, Nowego Meksyku, Oregonu, Utah oraz Waszyngtonu, skąd pochodzili odwiedzający park goście. Służby medyczne kontaktują się z tysiącami osób informując o potencjalnym zagrożeniu zdrowia i życia. Większość zarażonych to osoby niezaszczepione.

Niektóre dystrykty szkolne w południowej Kalifornii podjęły zdecydowane kroki. Na przykład w Huntington Beach High School kilkunastu uczniów nie zostało wpuszczonych na zajęcia, gdy nie byli w stanie przedstawić zaświadczenia o szczepieniu. W innej placówce ojciec chorego na białaczkę 6 –letniego chłopca zaapelował do dyrekcji o wprowadzenie tymczasowego zakazu uczestniczenia w lekcjach osobom bez szczepień. Organizm jego syna, wyjałowiony chemioterapią, nie może przyjąć żadnych przeciwciał i na pewno nie zwalczyłby ewentualnej choroby.

“Respektuję wybory innych rodziców dotyczące ich potomstwa, jednak jeśli jakieś dziecko zachoruje i zarazi mojego syna, to będziemy mieli poważny problem” – mówi mężczyzna i zwraca uwagę, że jako społeczeństwo powinniśmy wzmocnić odporność grupy. Nawiązuje on w ten sposób do znanego powiedzenia, że każda szczepionka jest tak silna, jak duży jest odsetek przyjmujących ją członków danej społeczności.

Jego prośby nie może jednak spełnić dyrekcja szkoły, przynajmniej na razie. Skoro prawo zezwala rodzicom na odmowę szczepienia dzieci, to nie można im zabronić przychodzenia na lekcje.

- Chyba, że potwierdzony zostanie choćby jeden przypadek zarażenia – mówi zarząd placówki.

- Wtedy będzie za późno – odpowiada ojciec.

Odmowa obowiązkowych szczepień jest możliwa. Prawo różni się w poszczególnych stanach, jednak zwykle mowa jest o prywatnych przekonaniach, powodach religijnych, czy medycznych. W wielu przypadkach rodzice zakreślają w formularzu odmowę z jednego z wymienionych powodów, gdyż unikają w ten sposób gromadzenia i przedstawiania mnóstwa wymaganych przez szkołę dokumentów. Część stanów zadowala się podpisem rodziców. Inne wymagają poświadczenia lekarza. W kilku potrzebne są obydwa dokumenty, które pozwolą na rezygnację ze szczepienia dzieci.

Zależność pomiędzy liczbą odmów, a występującymi na danym terenie przypadkami zachorowań jest widoczna. Na przykład w Marion County w Kalifornii lekarze zgłaszają niespotykaną nigdzie liczbę przypadków krztuśca (whooping cough), zakaźnej choroby dróg oddechowych. W powiecie tym liczba odmów szczepień jest cztery razy wyższa od średniej krajowej.

W większości stanów odmowy stanowią zaledwie 1 do 5% rozpoczynających naukę w szkołach publicznych dzieci, choć są też powiaty – zwłaszcza w rejonach wiejskich – gdzie liczba odmów to 20%-50%. Lekarze nie wiedzą dokładnie, w którym momencie liczba wyjątków zaczyna być niebezpieczna dla reszty społeczeństwa, zakładają jednak, że wynik powyżej 5% powinien poważnie niepokoić.

Większość rodziców odmawiających szczepionek swym dzieciom uważa, że nie szkodzi w ten sposób innym. Specjaliści przypominają jednak, że żaden zastrzyk ochronny nie jest w 100% skuteczny. Im większa liczba niezaszczepionych dzieci w danym regionie, tym większe niebezpieczeństwo dla innych. Potwierdzają to liczby:

– Większość chorób zakaźnych w ostatnich latach pojawiło się w rejonach, gdzie odsetek odmów jest najwyższy lub tam, gdzie dzieci były jeszcze za małe na niektóre szczepienia.

– W 2010 roku w Kalifornii odnotowano aż 2,100 przypadków tzw. whooping cough, czyli krztuśca. 10 przypadków zarażenia u niemowląt okazało się śmiertelnych. Tylko jedno ze zmarłych dzieci otrzymało pierwszą dawkę szczepionki.

Lekarze ostrzegają, że wiele chorób może powrócić, np. polio (Heinego-Medina). Chiny były wolne od tej choroby przez dwie dekady. W tej chwili liczba zarażeń w tym kraju rośnie i podejrzewa się, że wirus przyniesiony został z Pakistanu. To samo może zdarzyć się wszędzie, nie wyłączając Stanów Zjednoczonych – ostrzegają eksperci – Odmawianie szczepionki, bo choroba na danym terenie nie występuje, nie jest najmądrzejszym postępowaniem.

Kontrowersje

Kiedy do jakiejkolwiek przeglądarki internetowej wpiszemy hasło „szczepienia”, to niemal połowa wyświetlanych wyników przeniesie nas na strony dowodzące ich szkodliwości. Zwykle prezentują one mieszankę naukowych tekstów i prywatnych opinii. Wiele osób rozpoczynając przeszukiwanie internetu ma już wyrobioną opinię lub podejrzenia na temat szczepień i jedynie szuka potwierdzenia. Dlatego nie zwraca uwagi na strony prezentujące inny punkt widzenia.

Jak na ironię, jednym z powodów, które decydują o rosnącej popularności ruchu antyszczepionkowego jest skuteczność kampanii mających na celu eliminację wielu chorób. Odra jest tu doskonałym przykładem. Po kilkudziesięciu latach walki udało się w końcu w 2000 roku praktycznie ją w Stanach Zjednoczonych wyeliminować. Czterdzieści lat wcześniej każdego roku zapadało na nią od 3 do 4 milionów Amerykanów, z czego ponad pół tysiąca umierało w wyniku powikłań.

W okresie ostatnich kilkunastu lat odra zaczęła powracać. Początkowo było to kilkadziesiąt osób rocznie, ostatnio kilkaset. W ubiegłym roku na terenie USA odnotowano 644 potwierdzone przypadki odry i wiele wskazuje, że 2015 będzie pod tym względem jeszcze gorszy. Odra stała się chorobą nieznaną, a w związku z tym niegroźną. Konieczność zaszczepienia się na nią wielu osobom wydaje się niedorzeczna. A jednak wystarczy jeden przypadek, by w krótkim czasie zaatakowała nieuodpornione na nią osoby.

Tak było w 2013 r. w Teksasie, gdy 21 osób, w tym 4 miesięczne dziecko, nagle zachorowało na odrę. Wszystkie osoby miały powiązania z kościołem, którego pastor przekonywał do uzdrawiania ciała siłą ducha i wielokrotnie wskazywał na ryzyko szczepień. Władzom medycznym udało się wyodrębnić tzw. pacjenta zero, czyli pierwszą chorą osobę. Okazał się nim mężczyzna, który odwiedził Eagle Mountain International Church tuż po wizycie w Indonezji, gdzie zaraził się wirusem. Pastor Terri Pearsons, który wcześniej był przeciwnikiem szczepień, od tamtego czasu stał się ich wielkim zwolennikiem i namawia do ich przyjmowania swych wiernych.

Wielu lekarzy wciąż nie może pogodzić się z faktem, iż ponad 50 lat po wprowadzeniu szczepionki na tę chorobę i w kraju gdzie jest ona powszechnie dostępna, wciąż pojawiają się takie przypadki i, niestety, jest ich coraz więcej.

Niektórych rodziców przeraża nieco liczba zastrzyków wymagana przez przedszkola i szkoły. Każde dziecko przed ukończeniem 6 roku życia otrzymuje ok. 24 szczepionek, wiele jeszcze w okresie niemowlęcym. Wspólne efekty tych szczepień są za mało zbadane – uważa wielu rodziców.

– Wiele szczepień nie jest koniecznych, a departamenty zdrowia tak naprawdę nie potrafią przewidzieć przyszłych efektów szczepienia w tym wieku – twierdzi Jennifer Margulis, matka czwórki dzieci oraz autorka książki poświęconej ich wychowaniu i osoba zaangażowana w ruch antyszczepionkowy.

Kontrowersje wokół szczepionek trwają od wielu lat. Czynników je podsycających jest kilka. Jeden to nieufność części społeczeństwa do działań rządu federalnego. W przeszłości wielokrotnie zdarzało się, że oficjalne stanowisko na temat jakiegoś specyfiku lub lekarstwa nie pokrywało się z późniejszymi badaniami. Tak było ze środkiem owadobójczym DDT, który kilkadziesiąt lat temu reklamowany był jako najlepsze i najzdrowsze przeciwdziałanie szkodnikom upraw. Po latach okazało się, że ma zgubny wpływ na nasz układ nerwowy i jako trucizna został wycofany z powszechnego użytku. Podobnie było z paleniem papierosów, które przez lata traktowane były jako nałóg nie mający większego wpływu na nasze samopoczucie.

Kolejny powód to problemy z pierwszą wersją szczepionki MMR (Measles-Mumps-Rubella), czyli trójskładnikową szczepionką przeciw odrze, śwince i różyczce wprowadzona do użytku po raz pierwszy w 1988 roku w Wielkiej Brytanii. W związku z tym, że Brytyjczycy zaobserwowali wzrost liczby zapaleń mózgu i opon mózgowych, który powiązano z zawartym w szczepionce szczepem wirusa świnki Urabe AM 9 wprowadzono szczepionkę drugiej generacji (MMR II) stosowaną do dziś. Jest ona droższa w produkcji i zawiera inny szczep wirusa. Efekty uboczne jednak dzięki temu zostały wyeliminowane.

Autyzm

Główny powód to jednak przekonanie, że szczepienia mają związek z autyzmem. Wierzy w to co trzeci mieszkaniec USA.

– Każdego dnia przychodzą do nas rodzice, którzy słyszą przerażające historie, ale nie znają faktów – mówi Amy Pisani, dyrektor wykonawczy organizacji Every Child by Two, grupy edukującej na temat konieczności szczepień.

– Słuchają oni ludzi wokół, a nie swoich lekarzy - dodaje Pisani.

W 1989 r. w miesięczniku medycznym Lancet ukazał się artykuł Andrew Wakefielda na temat badań nad dwanaściorgiem dzieci, które miały objawy autyzmu oraz chorób jelit, w większości przypadków z początkiem objawów zaobserwowanym zaraz po podaniu szczepionki MMR. Jednak w kilku kolejnych recenzowanych badaniach nie wykazano jakiegokolwiek związku między szczepionką a autyzmem. Eksperci do spraw zdrowia skrytykowali medialne doniesienia na temat związku MMR z autyzmem za wywołanie spadku liczby szczepień. W roku 2007 Wakefield był przesłuchiwany przez komisję dyscyplinarną General Medical Council, która postawiła mu zarzut tego, że jego badania były finansowane przez przemysł występujący przeciwko szczepionce MMR, oraz że ukrył ten fakt przed redaktorami The Lancet.

W styczniu 2010 The Lancet wycofał oryginalną pracę Wakefielda, a w maju tego samego roku został on uznany przez General Medical Council za winnego nieuczciwości, nieetycznego postępowania, poddawania dzieci nieuzasadnionym, inwazyjnym badaniom klinicznym, a jego azwisko zostało usunięte z rejestru lekarzy. W styczniu 2011 British Medical Journal opublikował dwa raporty autorstwa Briana Deera, opisujące procedury fałszowania danych użytych w oryginalnej pracy. Ujawniają też w jaki sposób Wakefield zamierzał wzbogacić się na nagłośnieniu tej sprawy, przez udziały w firmach które miały produkować alternatywne szczepionki i zestawy diagnostyczne.

Sporo dyskusji wzbudzał również jeden z konserwujących składników szczepionki, tiomersal, zawierający etylortęć. Nigdy jednak nie znaleziono zależności pomiędzy nim, a pojawianiem się autyzmu. Ze względu na kontrowersje lata temu na wszelki wypadek zastąpiono ten składnik innym. To również spowodowało lawinę komentarzy, bo skoro wycofano go, to musiał być szkodliwy. Tak naprawdę to zawartość rtęci w szczepionkach przed jej wyeliminowaniem w latach 90. była minimalna. Więcej tego metalu znaleźć można w puszce tuńczyka. Poza tym przeciwnicy szczepionek mylą etylortęć z metylortęcią, którą lata temu stosowano np. w termometrach i która kumulowała się w organizmie.

Trzeba przyznać, że podobnie jak w przypadku jakichkolwiek lekarstw tak również po przyjęciu szczepionki mogą wystąpić efekty niepożądane. W przypadku MMR mogą pochodzić od każdego składnika. U 10% dzieci pojawia się gorączka, złe samopoczucie i wysypka po 5–21 dniach od pierwszego szczepienia; u 5% pojawia się przejściowy ból stawów. Starsze kobiety są częściej zagrożone wystąpieniem u nich bólu stawów, ostrego zapalenia stawów, a nawet przewlekłego zapalenia stawów. Może również wystąpić anafilaksja, która jest niezwykle rzadką, ale bardzo groźną reakcją alergiczną na szczepionkę.

Dyskusje na ten temat trwają i prawdopodobnie nie zakończą się w najbliższym czasie. Każdy musi zebrać informacje, przeanalizować fakty, a następnie samemu podjąć świadomą decyzję.

Na podst. LA Times,  ibtimes.com, pbs.org, Wikipedia,
opr. Rafał Jurak

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor