----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

12 lutego 2015

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Kilka dni temu minęło 70 lat od konferencji jałtańskiej, podczas której Wielka Trójka (Roosevelt, Churchill, Stalin) zadecydowali o losach Europy Środkowo-Wschodniej, oddając ją w ręce ZSRR. Dzielenie wpływów i decydowanie o losach państw przez kilku największych graczy ma w historii długą tradycję...

Niektórzy twierdzą, że współczesny „ład międzynarodowy” zaczął rodzić się prawie dokładnie 200 lat temu, w 1815 roku, na kongresie wiedeńskim – spotkaniu przywódców mocarstw europejskich, które miało zadecydować o losach Starego Kontynentu po wojnach napoleońskich. Wielu mówiło o tych obradach jako o „tańczącym kongresie”, gdyż równie ważne co spotkania robocze były tam bale, rauty i spotkania towarzyskie. Nic dziwnego: nie od dziś wiadomo, że przy szampanie i kawiorze załatwia się wiele rzeczy równie dobrze, jak w czasie oficjalnych narad i przemówień.

Najważniejszym postanowieniem kongresu wiedeńskiego nie były wcale zmiany granic czy tworzenie nowych państw (jak np. autonomicznego Królestwa Polskiego zależnego jednak od Rosji). Tym efektem była zasada równowagi sił – zbilansowania wpływów i potęgi takich europejskich potęg jak Wielka Brytania, Francja, Austria, Rosja czy Prusy. To w tym pięcioboku miały rozgrywać się główne spory polityczne, według reguły, że każde państwo może się rozwijać, nie może jednak ani zbyt osłabnąć, ani zbyt się wzmocnić.

Na tej samej zasadzie w późniejszych latach wielkie mocarstwa europejskie rządziły innymi częściami świata. Afryka w II poł. II wieku została podzielona między Francję, Wielką Brytanię, Niemcy, Belgię i Włochy w czasie konferencji dyplomatycznych. Podział ten zresztą przebiegał według metody „na oko” albo pod linijkę – do dziś stanowi to gigantyczny problem Afryki, w której takie granicy przedzieliły obszary zamieszkiwane przez te same plemiona, doprowadzając do funkcjonowania w jednym państwie różnych grup plemiennych i etnicznych, walczących ze sobą o władzę.

Ład międzynarodowy, powstały w 1815 r., przetrwał prawie dokładnie 99 lat – aż do wybuchu pierwszej wojny światowej. Wtedy już konflikty między mocarstwami (Francją i Niemcami, Niemcami i Anglią, Austrią i Rosją) okazały się tak duże, że nie dało się ich rozwiązać metodą dyplomatyczną. Zwłaszcza, że mało kto chciał je w taki sposób rozwiązywać. Karykatury sprzed wybuchu wojny pokazują władców głównych państw europejskich siedzących razem na beczce prochu – to doskonała wizualizacja tego, jak napięte były wówczas stosunki międzynarodowe.

W 1918 r. wojna się skończyła i o ładzie międzynarodowym znowu zadecydowały mocarstwa. W czasie konferencji paryskiej w 1919 r. Francja, Wielka Brytania, USA i Włochy jako zwycięzcy podzielili Europę według swojego uznania. Podzielili dość dosłownie – przegranym Niemcom zabrano ziemie na wschodzie i zachodzie, zaś w wypadku habsburskiej nieboszczki, czyli Austro-Węgier, zaakceptowano podział dużego wielonarodowego państwa na kilka mniejszych. Przy okazji utworzono wówczas Ligę Narodów – ciało będące poprzednikiem dzisiejszych Narodów Zjednoczonych, które miało w sposób bliższy wartościom demokratycznym (czyli z udziałem mniejszych państw) pilnować pokoju światowego.

Błąd Ligi Narodów leżał już jednak u jej podstaw – system ten zakładał, że dalej najważniejsze decyzje podejmować będą państwa, które ją tworzyły, czyli Francja i Wielka Brytania. A jak się okazało, interes wielkich nie zawsze jest zgodny z interesem całej wspólnoty. Z tego powodu obydwa państwa dla korzyści politycznych wolały nie trzymać się pierwotnych celów i doprowadzić do różnych ustępstw wobec Niemców, zarówno przedhitlerowskich jak i hitlerowskich.

Najwyraźniejszym przykładem tego mechanizmu był rok 1938 i konferencja monachijska, która miała rozwiązać problem Sudetów, czyli terenów czechosłowackich zamieszkiwanych przez Niemców. Do ziem tych pretensje rościł sobie Hitler, grożąc nawet wojną. Dlatego też doszło do spotkania przywódców czterech państw (Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Niemiec), które uznały, że mogą decydować o sprawach europejskich bez uwzględnienia opinii innych zainteresowanych (choćby władz Czechosłowacji). Mocarstwa zachodnie uznały, że mogą oddać Hitlerowi Sudety, bo tego wymaga ratowanie pokoju.

Pokoju jak wiemy nie uratowano, w 1939 r. wybuchła druga wojna światowa, która zakończyła się zwycięstwem sił alianckich. A po niej podziału świata dokonali Stalin, Roosevelt i Churchill. Tę historię już znamy...

Dlaczego o tym piszę? Bo właśnie trwają rozmowy między Francją i Niemcami a Rosją w sprawie rozwiązania konfliktu na Ukrainie. Dwa najważniejsze państwa europejskie uznały, że same rozwiążą problem faktycznie wojenny. Trudno nie mieć wrażenia, że robią to dla podtrzymania własnych interesów, dlatego też ustępują Rosji. Za nic mają współpracę międzynarodową czy choćby zasadę solidarności europejskiej. Czy to już duch nowego Monachium?

Interesujesz się historią? Chcesz wspomóc portal, który codziennie ją popularyzuje? Wejdź na http://histmag.org/wsparcie

Tomasz Leszkowicz – historyk, publicysta portalu internetowego "Histmag.org". Specjalizuje się w historii Polski XX wieku.

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor