----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

19 lutego 2015

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Przed nami niedzielna gala, którą większość z nas zaczyna oglądać dopiero w połowie, gdy rozdane zostaną już mniej ważne dla przeciętnego kinomana nagrody, istotne jednak dla świata filmowego. Pewnie zasiadalibyśmy przed telewizorami nawet godzinę przed rozpoczęciem imprezy, gdyby w początkach programu uwzględniono na przykład przegląd koszyczka upominkowego dla nominowanych artystów.

„Koszyczek” to słowo umowne i bardzo nieodpowiednie. „Kontener” byłoby lepszym. Bo tegoroczna wartość umieszczonych w nim prezentów przekracza 125 tysięcy dolarów. Więc jeśli szkoda zrobi nam się jakiegoś lubianego aktora, który przegra z innym, bardziej lubianym, to pomyślmy, że nie opuści on imprezy z pustymi rękami. Zabierze do domu upominki niemal czterokrotnie przewyższające dochód przeciętnej, czteroosobowej rodziny amerykańskiej. Nie zazdrośćmy jednak za bardzo, bo większość z nich nie przyda mu się do niczego.

Koszyk ten, to miejsce, do którego różne firmy wrzucają promowane przez siebie produkty. Z jednej strony inwestycja chyba kiepska, bo aktorzy później za nic na ten temat rozmawiać nie chcą. Z drugiej strony opis zawartości koszyka znaleźć można w internecie, z czego korzysta wiele osób.

Trafiają się w nim przedmioty wyjątkowo użyteczne. Kilka lat temu znalazł się tam na przykład plastikowy kwiatek, przynajmniej tak wyglądał, który zamontowany w w wannie przeciwdziałał zatykaniu się spływu. Panie dostały różowe, panowie niebieskie. Jego wartość wynosiła 6 dolarów. Nawet najsławniejszy i najbogatszy aktor lub reżyser prawdopodobnie w którymś momencie będzie potrzebował czegoś takiego, bo bujnie rosnące po drogich odżywkach włosy też im jednak wypadają. Innym razem dystrybutor polskiej wódki Belvedere wrzucił do koszyczka butelkę za 40 dolarów. O przydatności takiego prezentu nie trzeba przekonywać.

W tym roku najdroższym prezentem w koszyku jest certyfikat upominkowy wartości 20 tysięcy dolarów. Tyle kosztuje indywidualna sesja z Olessią Kantor, która pomoże przeanalizować sny i horoskopy na 2015 rok. Oficjalnie prowadzi ona kursy technik kontroli umysłu, nieoficjalnie opowiada bajki bogatym klientom.

W tegorocznym koszyku oskarowym znalazła się koszmarnie droga, górska wycieczka kolejowa, wartości ponad 14 tysięcy dolarów. Tak, pociągiem przez kanadyjski odcinek Gór Skalistych. Podobno atrakcji i wrażeń sporo. Jest tam również roczna dzierżawa samochodu Audi, sporo biżuterii. Z tańszych upominków można wspomnieć o trzydniowym pobycie w Toskanii za marne 1500 dolarów, czy solach kąpielowych, które od wycieczki do słonecznej Italii wcale tańsze nie są.

Wśród bardziej niezwykłych podarunków jest na przykład wibrator firmy Afterglow, słodki bufet i zabieg kosmetyczny dr Charlesa Runelsa, który każdego roku cieszy się wielkim powodzeniem u pań. To kosztujące prawie 3 tysiące dolarów odmłodzenie o kilkanaście lub kilkadziesiąt lat – zależnie od potrzeb i możliwości - narządu nie występującego w męskiej anatomii.

Tak więc widzimy, że sam koszyczek upominkowy to dla nominowanych aktorów, reżyserów, pisarzy i techników niezła zabawa, zwłaszcza jego otwieranie i kosztowanie.

Dla śmietanki Hollywood ten koszyczek promocyjny jest tym samym, czym dla przeciętnego posiadacza skrzynki pocztowej są comiesięczne kupony sklepowe wpychane do niej, czy nam się podoba, czy nie. Na przykład do mnie w tym miesiącu przyszło 11% zniżki na zakupy w sklepie budowlanym i ekstra opona samochodowa przy zakupie trzech. Napisane jest też, bym się pospieszył, bo wiecznie z tą ofertą nie będą na mnie czekać. Ech...

Jeszcze tylko jedno. Wspomniane koszyki upominkowe to pomysł i realizacja firmy niezależnej od Akademii Filmowej, która w ubiegłym roku postanowiła, że będą one zabronione. Jak widzimy w świecie filmu istnieje taka sama dyscyplina jak w świecie polityki. Jedni coś postanawiają, drudzy robią co im się podoba. Nie tylko, że w tym roku koszyczki znów się pojawiły, to jeszcze mają o 45 tysięcy dolarów wyższą wartość, niż ostatnio. IRS też już dawno straszył, że od otrzymanych prezentów aktorzy będą płacili podatek. Na razie są z niego na własny wniosek zwolnieni.

Oczywiście niedzielna gala przyniesie wiele dowcipów i ironicznych komentarzy. Jak co roku. Pewnie gospodarze wieczornych programów rozrywkowych po raz kolejny przypomną, że jeszcze nigdy nie widzieli w jednym miejscu tylu ton botoksu. Być może pojawi się jakiś niezaplanowany apel lub odezwa, które koniecznie trzeba będzie wyśmiać. Choć na pewno będą nowe i dowcipne podsumowania. Jak choćby kawał oskarowy sprzed kilku lat:

Dlaczego prezydent Obama wybrał się do kina na film Avatar w 3D? Bo chciał zobaczyć jak coś z wielkim budżetem odnosi sukces.

Albo sprzed siedmiu lat, gdy Oscary obchodziły 80-lecie:

Co znaczącego jest w 80. urodzinach Oscarów? Ze względu na wiek automatycznie wysuwają się na czoło republikańskich kandydatów na urząd prezydenta.

Oskary to jednak wciąż jeszcze filmy, bo choć coraz mniej, to jednak nagrody te wzbudzają sporo emocji. Problem w tym, że każdego roku gala zbiera coraz więcej uwag krytycznych. Nie ze względu na prowadzenie, bo to kwestia gustu, ale dobór nagród. Coraz więcej osób zauważa, że proces ten nie różni się zbytnio od politycznej kampanii wyborczej. Zwycięża zwykle obraz najskuteczniej promowany wśród członków akademii i popierany przez najbardziej wpływowych. W tym roku możemy być pewni, że zwycięży Birdman, Boyhood lub American Sniper. Bo, jak twierdzą znawcy tematu, choć niekoniecznie filmów, innych możliwości raczej nie ma. Raczej, bo czasami zdarza się, że zwycięża niespodziewanie film, którego nie brano pod uwagę. Ale to rzadkość wielka.

Miłego, filmowego weekendu.

Rafał Jurak
rafal@infolinia.com

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor