----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

26 marca 2015

Udostępnij znajomym:

Od kilku lat pisuję na tych łamach o historii – bliskiej i dawnej, polskiej i światowej. Ale czy wiedza o przeszłości może się do czegoś przydać?

„Historia magistra vitae est” – historia jest nauczycielką życia. Ten cytat z Cycerona, starożytnego rzymskiego pisarza, polityka i mówcy, jest przytaczany przy każdej możliwej okazji. Przypatrując się przeszłości, mielibyśmy wiedzieć, co robić w teraźniejszości i przeszłości. Czy na pewno? Ja osobiście wolę inny cytat: „Historia uczy nas tego, że niczego nas nie nauczyła”. Bo tyle razy w historii ludzie fundowali sobie klęski i nienawiść, nie dostrzegali zagrożeń, nie wiedzieli, że te konkretne rozwiązania mogą prowadzić do takich a nie innych skutków.

W ogóle czerpanie z historii gotowych rozwiązań jest bardzo ryzykowne. To zwykle bardzo ładnie wygląda: rzut oka na mapę, krzykliwe newsy oraz podręcznik do historii i już wiemy, że Polsce grozi kolejny rozbiór Polski. Albo, że tak jak pod Grunwaldem nasi przodkowie potrafili spuścić manto Krzyżakom, tak my teraz, pod jednym warunkiem... Niestety, historia to nie jest powtarzająca się wyliczanka dziecinna – świat zmienia się, realia stają się zupełnie inne. „Nic dwa razy się nie zdarzy” – pisała Wisława Szymborska, i chociaż nie miała na myśli wielkiej historii, to w trafny i lakoniczny sposób oddała sens skomplikowanych procesów dziejących się w świecie i kształtujących rzeczywistość. Co oczywiście nie oznacza, że pewne prawdy z przeszłości nie pozostają wciąż aktualne. Trzeba tylko przyjrzeć się im oraz naszej rzeczywistości kilka razy, dobrze je zrozumieć i potrafić odczytać ich prawdziwy sens.

Historia jest też traktowana jako nośnik wartości, budujący naszą tożsamość. Czyli też uczy nas, jakimi mamy być ludźmi, do jakich zbiorowości przynależymy, w jaki sposób mamy postrzegać świat nas otaczający. Taka historia musi mieć swój sens – musi z niej coś wynikać, ktoś musi być dobry, a ktoś zły, jedne wydarzenia muszą być ważniejsze, a inne pomijane. Zwykle prowadzi to do tego, że przeszłość staje się subiektywna, wybiórcza. Zarzuca się jej nieprawdziwość. Ale mówiąc szczerze – czy istnieje jakaś obiektywna, absolutnie „prawdziwa” historia?

Historia może być więc wielką nauczycielką patriotyzmu, czyli elementem wychowywania w ramach narodu. W myśl tego założenia, Polak powinien znać polską historię – Mieszka I i Bolesława Chrobrego, bitwę pod Grunwaldem, Rzeczpospolitą Obojga Narodów, husarię i Sobieskiego pod Wiedniem, Kościuszkę, Mickiewicza i Sienkiewicza, Piłsudskiego, Westerplatte i Armię Krajową. A przy okazji wiedzieć, że Węgier to odwieczny przyjaciel, a Niemiec z Rosjaninem to wróg. I że Polska walczyła o niepodległość, odzyskiwała ją i traciła, i że Polacy zwykle cierpieli z powodu opresji wrogów (zaborców, hitlerowców, komunistów). Wszyscy znamy tę wersję historii, nie rzadko w ten właśnie sposób myślimy o przeszłości.

Ale oczywiście za pomocą historii można promować inne wartości – chociażby demokrację i prawa człowieka. Pokazanie, w jaki sposób dawniej (na przykład w Polsce szlacheckiej) funkcjonowały wspólnoty obywatelskie, pozwala zrozumieć co jest istotą demokracji. Z drugiej strony – przypomnienie o represjach autorytarnych reżimów wskazuje, czym są zagrożenia dla wolności i rządów prawa. A pokazanie losów opozycji demokratycznej w PRL czy też powstań i rewolucji przeciw tyranom może dawać nadzieję, że nawet najtwardsze dyktatury potrafią skruszeć pod naporem ludzi.

Nauka życia, nauka wartości – dla niektórych to jest główny cel przyglądania się historii. A co ja bym wskazał jako największą zaletę tego, że o historii się czyta, słucha, przygląda się jej w takiej lub innej formie?

Historia to przede wszystkim zbiór informacji o otaczającym nas świecie. Nic nie dzieje się tylko tu i teraz, ale ma swój początek gdzieś w przeszłości. Wystarczy trochę poczytać o historii Rosji i Ukrainy, by rozumieć obecny konflikt w Donbasie, a o Mahomecie czy XX-wiecznej historii Bliskiego Wschodu, by wiedzieć na czym polega problemem z ISIS. Ale nie tylko chodzi tutaj o sprawy „wielkie”. To, jak wyglądają miasta w których mieszkamy i które odwiedzamy zależy często od tego jak powstawały i jak się rozwijały – kim byli ludzie, którzy nimi zarządzili i którzy w nich mieszkali. Wiele przedmiotów nas otaczających ma swoją historię, która pokazuje, dlaczego powstały i dlaczego osiągnęły sukces.

Wspomniałem już o tym, rozprawiając się z poglądem, że historia to nauczycielka życia. By móc z niej korzystać, należy ją dobrze poznać i zrozumieć. Zresztą, warto ją dobrze znać, by nie dać nabrać się różnych macherom, którzy manipulują otaczającą rzeczywistość i mówią nam nieprawdę. Kłamcy i intryganci traktują nas jak dzieci. Bo, jak powiedział kiedy indziej wspomniany już Cyceron, „nie znać historii to być zawsze dzieckiem”.

A więc warto znać historię (chociaż odrobinę), by mieć szersze horyzonty, by wiedzieć więcej i móc tę wiedzę wykorzystywać. By, mówiąc dobitnie, nie być głupcem. I dlatego sądzę, że warto historię ludziom tłumaczyć.

Interesujesz się historią? Chcesz wspomóc portal, który codziennie ją popularyzuje? Wejdź na http://histmag.org/wsparcie

Tomasz Leszkowicz

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor