Znalezienie pracy w Chicago blisko naszego miejsca zamieszkania nie jest łatwe. Dla osób, które nie chcą tracić czasu na dojazdy, to prawdziwy problem. Tym bardziej, że z roku na rok korki w okolicach Chicago są coraz bardziej uciążliwe i kosztowniejsze.
Jeżeli codziennie dojeżdżasz do pracy 10 mil to mieścisz się w dystansie uznanym przez ekonomistów za średni dojazd do pracy. W Chicago liczba miejsc pracy w tym zasięgu spadła jednak o 14 procent w okresie od 2000 do 2012 roku - wynika z raportu opublikowanego przez Instytut Brookingsa. W badaniu oceniano 96 największych okręgów miejskich.
Najkrócej do pracy dojeżdżają mieszkańcy Stockton w Kalifornii - 4.7 mili. Z kolei w Atlancie dystans ten wynosi już 12.8 mili. Na dostęp do pracy, która znajduje się w granicach średniego dystansu dojeżdżania, nie mogą narzekać mieszkańcy: McAllen w Teksasie, Bakersfield w Kalifornii, Palm Bay na Florydzie, Allentown w Pensylwanii, Raleigh w Karolinie Północnej, Baton Rouge w Luizjanie, Knoxville w Tennessee, Riverside w Kalifornii, Oxnard w Kalifornii, czy Ogden w Utah. W tych miastach odnotowano przyrost miejsc pracy z krótkim czasem dojazdu.
Chicago znalazło się w grupie miast, w których od 2000 roku następuje redukcja miejsc zatrudnienia z niewielkim dojazdem. Podobny problem występuje w Cleveland, Detroit, Dayton w stanie Ohio, North Port na Florydzie, Nowym Orleanie, Memphis, Phoenix, Toledo w stanie Ohio, St. Louis i Atlancie.
Dojazd do pracy nie tylko jest uciążliwy, ale również kosztuje coraz więcej. Najnowsze dane wykazują, że wielogodzinne spędzanie czasu w samochodzie na zakorkowanych drogach powoduje roczne straty od 7 do 8 miliardów dolarów. Metropolitarna Agencja Planowania oblicza, że każdy z nas spędza w korkach drogowych już 71 godzin rocznie. Każdego z kierowców w Chicago czas zmarnowany na stanie w korkach kosztuje ok. 3 tysięcy rocznie. Sytuacja pogarsza się. Dla porównania, na początku lat 80. mieszkańcy Chicago spędzali w korkach około 18 godzin rocznie. Powodem takiego stanu rzeczy jest brak odpowiedniej infrastruktury. W okresie ostatnich kilkudziesięciu lat liczba pojazdów na drogach aglomeracji wzrosła kilkukrotnie, podczas gdy liczba dróg, zwłaszcza autostrad, praktycznie nie zmieniła się.
3 miliony etatów + $3 za benzynę = 3 biliony mil
Trójka była magiczną cyfrą dla Ameryki w ubiegłym roku. Pracodawcy utworzyli 3.1 miliona nowych miejsc pracy. Cena paliwa spadła poniżej $3 dolarów. W rezultacie kierowcy przejechali ponad 3 biliony mil, pierwszy raz od siedmiu lat. “Ożywienie gospodarcze powoduje, że więcej ludzi dojeżdża do pracy” - powiedział rzecznik Amerykańskiego Klubu Automobilowego (AAA) Michael Green. Pod koniec października ubiegłego roku cena za galon benzyny tzw. regularnej po raz pierwszy od 2009 roku spadła poniżej $3, a pod koniec 2014 roku wynosiła nawet $2.24 za galon. Średnia krajowa cena za galon najtańszej benzyny z dnia 22 marca wynosiła $2.424. Wydawca sondażu paliwowego, Trilby Lundberg, zwraca jednak uwagą na duże rozbieżności cen benzyny w poszczególnych stanach. "W tej chwili najtańsza benzyna jest w Charleston w Południowej Karolinie – $2.11 za galon. Najdrożej płacą kierowcy w Los Angeles $3.29 " – powiedziała Lundberg. W Chicago średnia cena za galon benzyny tzw. regularnej wynosi $2,. 09, natomiast w stanie Illinois jest $2.671.
Zdaniem specjalistów ceny benzyny zaczną rosnąć w kwietniu, co jest normalne o tej porze roku, przed wakacjami i letnimi wyjazdami. Oceniono, że przeciętna amerykańska rodzina wyda $1,802 na benzynę w 2015 roku, o $710 mniej w porównaniu do roku ubiegłego. Popyt na benzynę może w tym roku wzrosnąć o 0.9 procent do 9 milionów baryłek ropy na dzień - wynika z prognoz Departamentu Energii. Liczba przejechanych mil przez kierowców może w tym roku wzrosnąć do 3.03 biliona.
JT