----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

09 kwietnia 2015

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

„Odgrywamy bohaterów, bo jesteśmy tchórzami i świętych, bo jesteśmy źli;
odgrywamy morderców, bo umieramy z pragnienia, by zabić bliźniego,
gramy bo jesteśmy kłamcami od urodzenia”
(Jean-Paul Sartre)

[…] Poniatowska usiłuje nagrywać relacje Jezusy na magnetofonie dawnego typu, włączonym do sieci elektrycznej, co spotyka się z ostrym sprzeciwem: /kradnie mi pani światło!/ Trzeba więc odtwarzać relację z pamięci, wieczorem, po powrocie z vecindad. Maszynopis rozrasta się do trzech tysięcy stron, wymaga radykalnych cięć i skrótów. Trzeba przepracowywać fragmenty, uzupełniać brakujące ogniwa. Pod koniec 1969 roku ukazuje się HASTA NO VERTE JESUS MIO, pierwsze z piętnastu wydań. W lutym 1971 roku książka jest nagrodzona – jako najcenniejsze dzieło literackie roku – przez uniwersytet i rząd stanu Sinaloa. Nagroda /Mazatlan/ przychodzi po fali entuzjastycznych recenzji zgodnie uznających powieść za rewelację literacką i za niezrównane dzieło pod względem bogactwa języka, przetworzenia mowy ludu meksykańskiego w swoisty język /pisany/, niemal bez precedensu w literaturze Meksyku. Jeden z najwybitniejszych krytyków literackich, Ermilo Abreu Gomez, wita powieść o Jezusie Palancares jako „arcydzieło realizmu poetyckiego w literaturze meksykańskiej”. [s.355]

Celowo przytoczyłem ten fragment, cytowany już uprzednio, gdyż stawia on problem przynależności tekstu Poniatowskiej do nurtu literatury /realizmu magicznego/. Jest to założenie skrajnie dyskusyjne biorąc pod uwagę, że autorka (a w istocie cała jej twórczość) nie ma wiele wspólnego z tym, co działo się w Macondo Garcii Marqueza, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że nie ma z tym nic wspólnego.

Co ciekawe, Jezusa (główna bohaterka „Do sępów pójdę”) ma oczywiste predylekcje, czy też predyspozycje do życia na granicy dwu światów czy dwu rzeczywistości: realnej i nierealnej, magicznej i zwykłej, spirytualnej i realnej. Porozumiewa się z duszami zmarłych, jest doskonałym medium, zna tajniki mesmeryzmu i świata po drugiej stronie. Faktyczność świata duchów jest to dla niej tak oczywista i nie podlegająca żadnej dyskusji, jak fakt, że kocha wojnę i uwielbia wojować!

„W Bractwie Spirytualnym nie tylko naród budzą, ale jeszcze ta sama kongregacja Oratorium utrzymuje (...), wszyscy pomagają i nikt o jałmużnę nie prosi. Nie mówią do każdego przy wejściu: »Tyle zapłacisz, to ci tyle zrobimy«. A w Kościele katolickim: »Mszę ci odprawimy, ale nasze będzie twoje królestwo«. Na żałobnym nabożeństwie pompę odstawiają, zakrytą trumnę wnoszą, oszukaństwo takie, bo to zwykła skrzynka, wygibasy robią, kadzielnicą machają, ale tej biednej duszy nie przywołają. Zaświadczyć mogę, bo w dzień zaduszny zawsze od ust sobie odejmowałam, żeby dla mojej biednej matki mszę zamówić, a kiedy za sprawą Bractwa Spirytualnego przyszła, żeby ze mną porozmawiać, dopiero się skapowałam, że całkiem ślepa była. Wcale mnie nie znała. Kiedy jej światło dali, zaczęła mi wymawiać, że dopiero teraz o niej sobie przypomniałam. A przecież co chwilę ją wspominałam. Ale księża pieniążki za każdą mszę brali dla siebie i wcale mszy nie odprawiali, ani dla niej ani dla mojego taty. A ja jak głupia po trzy pesos gotówką za każdą mszę płaciłam, co ją może i odprawiali, ale chyba za swoje własne mamusie.

Moja mama nawet nie pamiętała, że dzieci urodziła. Tam właśnie, w Oratorium w Chimalpopoca, do dziecięcego wieku mnie cofnęli i rękę spirytualną mi na twarzy położyli, żeby mnie rozpoznała. »Obudź się z letargu – mówią do niej – i przypomnij sobie, że to twoja córka«.

Westchnęła głęboko i przemówiła:
- Bogu dzięki oświecona zostałam i jasno sobie przedstawiam, że miałam dziecko.
- Nie tylko jedno miałaś. Pięcioro ich miałaś. Są tam razem z Tobą. Tylko Jezusa na ziemi została.

Dopiero wtedy oczy jej otworzyli i moje rodzeństwo zwołali spośród tych nieżywych dusz, co w przestrzeni krążą. Zaczęła każdego po imieniu wołać, ale z szeregów niebieskich tylko dwoje wystąpiło. Petra i Emiliano. Najstarszy, Efren, nie dołączył się, bo sprzykrzyło im się go szukać i w końcu powiedzieli, że się znowu reinkarnował. [...]
Zadowolona byłam, że mogłam Emiliana zobaczyć, bo bardzo był dla mnie dobry. Przez całe lata czuwał nade mną, jak się pijana po knajpach włóczyłam. Materializował się, cudzą głowę przybierał i wyciągał mnie z hulanki.” [s.12]

Świadomość, czy też raczej samoświadomość Jezusy jest czymś na pograniczu wiary, magii, oficjalnej religii, zdrowego rozsądku, racjonalnego kojarzenia, przesądów, stereotypów, wierzeń ludowych, wiejskiego sprytu i ludowej mądrości – jednym słowem przestrzenią ścierania się rozmaitych przeciwności i skrajności. Jezusa jest postacią nieprzewidywalną w swych decyzjach. Z jednej strony pokorna, z drugiej harda, mądra i głupia, fascynująca i banalna, sprytna i naiwna, szczęśliwa i nieszczęśliwa – tych przeciwności można by przytaczać w nieskończoność. Jest to fascynujące, ale może też być niezrozumiałe, gdy spojrzymy na fenomen Jezusy poza kontekstem kulturowym, w który wchodzi polityka, historia, kultura jedzenia, ubierania się, stosunki społeczne Meksyku początków XX wieku. Już sam tytuł oryginału prowadzi do kulturowego zapętlenia. Jeśli nie znamy hiszpańskiego (meksykańskiego) w jego idiomatycznym wymiarze i historycznym uwarunkowaniu, to zdanie: „HASTA NO VERTE JESUS MIO” będzie dla nas (outsiderów) jedynie niezrozumiałym, żeby nie powiedzieć absurdalnym, stwierdzeniem. Jeśli jednakowoż poznamy kontekst tegoż zdania, wszystko się „rozpromienia”:

[Okazuje się, że przechowały się w Meksyku szklanice, sprowadzane z Hiszpanii, w wymalowaną postacią Chrystusa na dnie. „Zobaczyć Pana Jezusa” znaczyło wychylić szklankę, wypić ostatnie krople i przez opary alkoholu zobaczyć rysunek na dnie. Podwójny sens tytułu meksykańskiego jest jasny i oczywisty dla rodaków Jezusy. Jest to jednak zwrot nieprzetłumaczalny. Tytuł polski „Do sępów pójdę” uzgodniony z autorką, oddaje głębokie pragnienie powrotu do krajobrazu dzieciństwa, odnalezienia związku z przyrodą, tragiczną samotność Jezusy Palancares”. (s. 356)

Podobnie ma się sprawa z „historycznością” w południowoamerykańskim kręgu kulturowym. Historia (przeszłość) jest w tamtych rejonach czymś istotowo powiązanym z teraźniejszością. Historia jest tam czymś, co jest teraz, tak samo jak teraz jest tym, co już było. Zwyczaje konserwują się i są kultywowane nie jako zaprzeszłe („cepeliada” jest niemożliwa, chyba, że chce się zadowolić oczekiwania turystów), ale jako coś żywego i autentycznie wyznawanego. Wizualizowane ”muzeum kultury latynoskiej”, to raczej coś na kształt współczesnej instalacji artystycznej, happeningu, aniżeli ekspozycji martwych obiektów czy rekwizytów. Budowanie kościołów na ruinach budowli wzniesionych przez poprzednie kultury jest czymś oczywistym. Fundamenty inkaskie/azteckie utrzymujące świątynie katolicką – to obraz absolutnie powszechny w wielu krajach Ameryki Łacińskiej. Postaci świętych kościoła rzymskiego niesione w procesji Bożego Ciała w Cusco (Peru), to w prostej linii kontynuacja procesji, w których prezentowano publicznie mumie władców inkaskich.

„Sposób w jaki prekolumbijscy Indianie przyjęli obrządek chrześcijański, swoisty synkretyzm religijny, który połączył dawnych bogów z chrześcijańskimi świętymi, do czego walnie przyczynili się misyjni duchowni stawiając kościoły w miejscach po wyburzonych indiańskich świątyniach, przetrwał wieki, umocnił się i stworzył jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną kulturowo-religijną mozaikę. Tu świat duchów i zjawisk nadprzyrodzonych jest równoprawny w stosunku do świata uznawanego przez nas za rzeczywisty. W tym świecie wszystko może się zdarzyć, ale nadal będzie to zwykła, szara codzienność...
I język... jędrny, soczysty jak owoc guawy. Chwilami wulgarny, a chwilami wręcz poetycko liryczny. I chociaż tłumaczka prozy Poniatowskiej twierdzi, że niemożliwością jest oddanie w przekładzie wszystkich meksykańskich barw i odcieni tej opowieści, to jednak chyba nieźle jej się to udało. [z: biblionetka.pl]

Kontynuacja w przyszłym tygodniu.

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor