Poezja Mirosławy Kruszewskiej – ciąg dalszy.
Poniższe wiersze pochodzą z dwujęzycznego tomiku wierszy „Przebudzenie na Santorini”
CHWILO, TRWAJ!
czas jeszcze się nie zaczął
w glinianym dzbanie wciąż pachną hiacynty
prawdziwa chmura pąków
tak rano je widać — ze snu wynurzone
budzę się
jestem
złoty promień nadziei tańczy swawolnie
w soczystym dywanie łąki
jak pszczoła nurzając się
we wnętrzu błękitnych dzwonków kampanuli
wszystko jakby wyśnione
z księgi snów
i jestem
wrysowuję się bez reszty w tę chwilę
wczepiam kurczowo
w każde przechylenie klepsydry
gdy siódma pieczęć zostanie złamana
nie odwrócę głowy
ZAPOMNIENIE
oto znów obróciła się scena czasu
na drugą stronę lustra
słońca wschodzą i zachodzą na nowo
gwiazdy szybują perliście
po nocy znów nastaje dzień
ktoś kielich wznosi pod światło
prawdziwy romantyczny banał
pozostaje nieskończoność — przejrzysta jasność linii prostej
źródło czyste, roziskrzone srebrną poświatą, samotne
czas, który nie wstanie z martwych
wpół urwany sen
i pytania bez odpowiedzi
SPOTKANIE WE ŚNIE
jakim cię nazwać imieniem
rozbitku
niesiony nurtem
w godzinie bijącej w wielkie dzwony
nierozpoznanej nigdy
przez żadną Kasandrę
niebo jak zgliszcze
spłonął z obłoków czarodziejski płaszcz
dzisiaj słońce nie wschodzi
lecz dogasza jedynie pożar nocy
igraszką byłeś w ręku bogów
aż zapełnił się Hades zmarłymi po brzegi
i łódź Charonowa omal nie zatonęła pod ich ciężarem
na koniec ciała niesione jak cień wiosła w wodzie
twarze w apogeum lęku, oczy w przestrzeń wpatrzone
bez nadziei ratunku
gdy świat w nocy głąb jak w fale upadł
niech już się stanie
aż przyjdzie sen co przebudzi
lecz zawsze po czasie
Redaguje: Elżbieta Chojnowska
elachojnowska@yahoo.com