----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

30 kwietnia 2015

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

Czy sprawa lotniskowego hałasu, która była jednym z tematów ostatniej kampanii wyborczej, przycichła po głosowaniu? Na pewno nie w okolicach O"Hare, gdzie mieszkańcom o różnych porach dnia i nocy daje się we znaki ryk silników samolotów przelatujących nad ich domami.

W czasie kampanii wyborczej padło sporo obietnic, a burmistrz Rahm Emanuel był krytykowany za marginalizowanie tego problemu. Rozbudowa O`Hare w 2013 roku przyczyniła się do wzrostu poziomu hałasu w niektórych rejonach, mimo że prezentowane przed 10 laty wyniki badań tego nie sugerowały. Z kolei publiczne wysłuchania na ten temat odbywały się w nieodpowiednich miejscach - zwykle oddalonych od lotniska i nie zagrożonych hałasem. Władze federalne podawały mieszkańcom zaniżone dane, zwłaszcza dotyczące planowanej liczby startów i lądowań.

Po uruchomieniu nowego pasa prawie 70 procent samolotów dolatujących do Chicago przelatuje nad miastem, a potem obiera kierunek zachodni, a to dotyka mieszkańców Bensenville, Wood Dale i Itasca. Ludzie z tych miasteczek wcześniej nie mieli problemów z  warkotem samolotów, który szczególnie uciążliwy jest w nocy i nad ranem. Ale problem nie dotyka tylko Bensenville, Wood Dale i Itasca, bo pod miejski numer 311 od lat wpływają skargi od mieszkańców Harwood Heights, Norridge, Rosemont, Schiller Park, czy Park Ridge oraz północno-zachodnich dzielnic Chicago położonych przy lotnisku O"Hare.

Mieszkańców już przeraża perspektywa oddania do użytku nowego pasa na O"Hare. Burmistrz Emanuel zapowiada, że zanim to się stanie odbędą się wysłuchania publiczne, a ich liczba ma być większa od planowanej. O problemie lotniskowego hałasu burmistrz ponoć rozmawiał ostatnio z przedstawicielami Federalnej Agencji ds. Lotnictwa (FAA)  podczas krótkiej wizty w Waszyngtonie i właśnie wtedy załatwił zwiększenie publicznych przesłuchań. Jac Charlier, współzałożyciel społecznej koalicji pod nazwą Fair Allocation in Runways (FAiR), uważa, że burmistrz powinien w końcu spotkać się z ludźmi, których dotyka sam problem.

"Cieszę się, że burmistrz Rahm Emanuel poleciał aż do Waszyngtonu, by spotkać się z FAA, ale koalicja FAiR już 13 raz prosiła go, by przyjechał na północny-zachód Chicago i wysłuchał co mają do powiedzenia, ci których dotyka ten problem i z nimi porozmawiał" - powiedział Charlier.

Społeczna koalicja FAiR domaga się od miasta unowocześnienia systemu monitorowania hałasu.  A przede wszystkim zmuszenia linii lotniczych do przestrzegania programu "Fly Quiet" (Ciche latanie), w ramach którego zaleca się kontrolerom ruchu lotniczego kierowanie samolotów w godzinach nocnych nad kompleks leśny (forest preserves), autostradę, a nie nad gęsto zaludnione dzielnice mieszkalne. Obecnie program "Fly Quiet" nie jest obowiązkowy. Zalecenia dotyczące cichego latania obowiązują w godzinach od 10.00 wieczorem do 7.00 rano.

Koalicja FAiR uruchomiła też stronę internetową chicagonoisecomplaint.com, dzięki której można składać skargi do miasta na poziom hałasu spowodowany przez samoloty.

Burmistrz Chicago Rahm Emanuel  deklaruje, że  miasto planuje zwiększenie liczby urządzeń monitorujących hałas.  Obecnie zamontowane są 33 tzw. noise monitors, z czego tylko 2 znajdują się na terenie Chicago. System monitorowania hałasu pozwala mierzyć natężenie hałasu generowanego przez silniki oraz zgodność trajektorii samolotów z zaleceniami władz lotniczych. Zainstalowanie dodatkowego sytemu monitorowania hałasu umożliwi bardziej konsekwentne niż dotychczas karanie tych przewoźników, których samoloty nie przestrzegają obowiązujących norm. Pierwsze urządzenia monitorujące poziom hałasu w sąsiedztwie O’Hare zostały zainstalowane w 1996 roku. Burmistrz zadeklarowal, że miasto wyda $120 milionów nan owe w ciągu nadchodzących pięciu lat.

JT

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor