----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

21 maja 2015

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Kiedy gubernator Bruce Rauner mówi, że chce uczynić z Illinois “right-to-work” state nie ma na myśli fundamentalnego “prawa do pracy”, a wymierzone w związki zawodowe regulacje obecne już w połowie z 50 stanów. Ostatnio w spór republikańskiego gubernatora ze związkami włączył się także zdominowany przez demokratów stanowy Kongres.

Zapis pod nazwą “right-to-work” (prawo do pracy) został przyjęty już przez 25 stanów, głównie zachodnich, ale także przez te położone na Środkowym Zachodzie, w sąsiedztwie Illinois, Michigan, Indianę i Wisconsin. W tych ostatnich stanach uchwalenie ustawy ograniczającej prawa związków zawodowych spotkało się z burzliwymi protestami. Także w Illinois związki zawodowe i demokratyczni politycy zapowiadają, że będą chcieli zapobiec wprowadzeniu antyzwiązkowego prawa.

Broniący ustawy republikanie twierdzą, że obecne regulacje ograniczają prawa pracowników i zniechęcają biznes do inwestowania. Illinois należy teraz do tzw. “fare share” states, czyli stanów w których związki zawodowe reprezentują w negocjacjach wszystkich: zrzeszonych i niezrzeszonych. Także składki są pobierane od wszystkich, bo wszyscy czerpią korzyści z umów zbiorowych wynegocjowanych przez związki.

Jednak zdaniem gubernatora Bruce"a Raunera taka praktyka jest niezgodna z konstytucją. Uważa on, że pracownicy są zmuszani do płacenia składek  nawet jeżeli nie popierają działalności związków i ich politycznej wizji. Jego zdaniem w Illinois dochodzi do zastraszania pracowników, którzy nie chcą  się do związków zawodowych przyłączyć, a taka praktyka jest zabroniona w sektorze prywatnym, jak i publicznym.

Tuż po objęciu stanowiska w lutym Bruce Rauner podpisał rozporządzenie, które zwalniało pracowników stanowych, którzy do związków zawodowych nie należą, z obowiązku płacenia składki “fair share”. Z danych administracji wynika, że wśród 46,573 pracowników stanowych korzystających z umów zbiorowych ponad 6,500 nie należy do związków zawodowych, ale i oni płacą składki. Średnia kwota na rok to $577.

Sędzia powiatu St. Clair wydał nakaz, by administracja stanowa przywróciła obowiązek płacenia składki związkowej “fair share” przez niezrzeszonych pracowników . Decyzja ma obowiązywać do czasu rozpatrywania przez sąd pozwu złożonego przez związki zawodowe przeciwko rozporządzeniu gubernatora Bruce’a Raunera.

Illinois jest kolejnym stanem, w którym podważono konstytucyjność praktyk związków zawodowych. Do Sądu Najwyższego USA trafił w tym roku pozew złożony w imieniu nauczycieli szkół podstawowych w powiecie Orange w Kalifornii, którzy nie zgadzają się na płacenie obowiązkowych składek w wysokości $650 rocznie na rzecz związku zawodowego nauczycieli. W 1977 roku Sąd Najwyższy podważył decyzję zarządu szkół w Detroit.

Gubernator Bruce Rauner odwołuje się także do ustawy przygotowanej w 1979 roku przez prezydenta Jimmy"ego Cartera, a ratyfikowanej później przez prezydenta Ronalda Reagana, a także orzeczenia Sądu Najwyższego stanu Illinois w sprawie Harris vs. Quinn. Dotyczyła ona pozwu złożonego do sądu przez Pamelę Harris reprezentującą pracowników opieki medycznej w domach pacjentów. Zaskarżono stanowe przepisy pozwalające na pobieranie automatycznej składki na rzecz związków, od tych którzy tego nie chcą robić, bądź nie popierają działalności związków.

Sąd Najwyższy Illinois orzekł w czerwcu ubiegłego roku, że taka praktyka jest pogwałceniem Pierwszej Poprawki do Konstytucji, zakazującej ograniczenie wolności religii, prasy, słowa, petycji i zgromadzeń. Składki pracownicze mogą być bowiem przekazywane przez związki zawodowe na kampanię polityczne, bez zgody tych, od których pieniądze zostały automatycznie pobrane.

Największy związek zawodowy reprezentujący pracowników stanowych AFSCME (American Federation of State, County and Municipal Employess) odniósł się do zarzutów gubernatora. Zaznaczono, że składki “fair share” nie są przeznaczane na wspieranie kampanii osób ubiegających się w wyborach o stanowiska polityczne.

"Right-to-work” dzieli ustawodawców w Springfield

Ostatnio zdominowana przez Demokratów stanowa Izba Reprezentantów urządziła pokazowe głosowanie nad antyzwiązkową ustawą "right-to-work". Nikt jej nie poparł, 72 kongresmenów było przeciw, a 37 wstrzymało się od głosu. Wielu republikańskich kongresmenów w proteście opuściło stanowy Kongres, nazywając głosowanie "politycznym spektaklem Demokratów”.

Podobne ustawy uchwalono wcześniej głosami Republikanów w sąsiednich stanach Wisconsin, Indiana i Michigan. Związkowcy i popierający ich Demokraci próbowali w 2011 roku odwołać w Wisconsin republikańskiego gubernatora Scotta Walkera, z którego inicjatywy stanowy Kongres przegłosował antyzwiązkową ustawę.

Mieszkańcy Wisconsin poparli w referendum Walkera w 2012 roku, a dwa lata później wygrał wybory i jest w trakcie drugiej kadencji. Scott Walker stał się na tyle popularny wśród Republikanów, że obecnie wymieniany jest jako potencjalny kandydat partii GOP w wyborach prezydenckich.

W 2012 roku w sąsiednim stanie Michigan stanowy Kongres także uchwalił ustawę ograniczającą prawa związków zawodowych i stan ten stał się stanem z prawem do pracy “right-to-work”. Orędownikiem tych przepisów był republikański gubernator Rick Snyder.

Przeciwnicy tych zmian argumentują, że osłabianie związków zawodowych prowadzi do obniżania płac, zmniejszania świadczeń socjalnych i w efekcie powiększania się nierówności społecznych. Z ostatnich badań Economic Policy Institute wynika, że w stanach “right-to-work, czyli z antyzwiązkową ustawą, zarobki pracowników są o 3 procent niższe niż w stanach ze składką “fair share”. Oznacza to, że antyzwiązkowych stanach pracownicy zarabiają rocznie ok. $1,558 mniej w porównaniu do Illinois.

Republikański gubernator Bruce Rauner już w czasie kampanii wyborczej wszedł na wojenną ścieżkę ze związkami zawodowymi, które poparły - w tym finansowo - kampanię ubiegającego się o reelekcję Pata Quinna. Na początku maja gubernator wystąpił przed Radą Miasta Chicago. Rauner przyznał, że stan znajduje się w dramatycznej sytuacji finansowej i nie ma pieniędzy na plan ratunkowy dla równie zadłużonego Chicago. Dodał, że stan i miasto same muszą poradzić sobie z problemem, który został stworzony przez poprzednie administracje, dlatego zdaniem gubernatora konieczna jest współpraca władz stanowych i miasta Chicago by rozwiązać najpilniejsze problemy.

Jednak chicagowscy radni, większość z nich o poglądach demokratycznych, nie popierają antyzwiązkowej propozycji Raunera. Uchwalili nawet rezolucję przeciwko wprowadzeniu na terenie Chicago zapisów “right-to-work”. W Chicago jeden na pięciu pracowników należy do związków zawodowych.

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor