----- Reklama -----

WolfCDL. Zostań kierowcą ciężarówki

18 czerwca 2015

Udostępnij znajomym:

Twierdził, że światem rządzi wyobraźnia. Znamy go nie tylko z podręczników historii, ale także wielu filmów i powieści. Niewielkiego wzrostu generał w charakterystycznym wielkim kapeluszu przeszedł do popkultury. Napoleon Bonaparte, bo o nim mowa, dokładnie 200 lat temu przegrał swoją ostatnią bitwę.

Był człowiekiem wyjątkowym, więc i jego droga na szczyt była wyjątkowa. Urodził się w biednej szlacheckiej rodzinie na Korsyce – wyspie leżącej na Morzu Śródziemnej należącej do Francji. W feudalnym, monarchistycznym świecie w którym się rodził takie pochodzenie skazywało go na bycie średniakiem z dalekiej prowincji. Wybrał drogę kariery wojskowej, bo dla takich jak on była to jedyna ścieżka do zdobycia jakiejkolwiek pozycji – w królewskiej armii dosłużyłby się średniego stopnia oficerskiego, ale miałby za co żyć, a jeśli byłby zdolny, to mogłyby zostać doceniony. A Napoleon był akurat bardzo zdolny. A do tego pracowity.

Takim ludziom jak on pomagają niezwykłe czasy. Gdy był młodym oficerem wybuchła rewolucja francuska – zryw klasy średniej i sił postępowych przeciwko królowi i „staremu porządkowi”. W ciągu kilku lat zmieniła ona Francję, przy okazji dając możliwość awansu zawodowego i społecznego ludziom takim jak Bonaparte – zdolnym, młodym i popierającym idee rewolucyjne. W czasie oblężenia twierdzy Tulon młody oficer artylerii tak zorganizował ostrzał Anglików i inne działania, że w brawurowy sposób zdobył miasto. To był pierwszy z jego sukcesów. Został generałem, a swoją lojalność udowodnił, gdy w imieniu władzy trzeba było stłumić kontrrewolucję. Nie miał skrupułów – w czasie walk ulicznych kazał strzelać z armat wprost w atakujące tłumy zwolenników ściętego króla.

Gdy miał 27 lat, został głównodowodzącym armii francuskiej, która walczyła we Włoszech. Jego żołnierze nie mieli odegrać istotnej roli w wojnie z państwami, które chciały zdławić rewolucję we Francji. W pierwszym rozkazie do swoich podkomendnych, ubranych w brudne mundury i dziurawe buty, pisał: Żołnierze Armii Włoch! Prowadzę was na najurodzajniejsze równiny świata. Znajdziecie tam honor, chwałę i bogactwo. Czyżby miało wam zabraknąć odwagi? Niedługo potem narodziła się jego legenda – dzięki swoim żołnierzom w brawurowy sposób pokonał nieprzyjaciół, zdobył północne Włochy, rzucił na kolana starych generałów i doprowadził do zwycięstwa w wojnie. Wszyscy go podziwiali, a weterani toczonych przez niego bitew kochali go jak ojca.

Gdy miał 30 lat przejął siłą władzę we Francji. Wygrywał kolejne bitwy, kampanie i wojny. Był na topie. Jedyne co mu się nie udało, to pokonanie Wielkiej Brytanii – generał, który na lądzie był geniuszem, nie potrafił podbić samotnej wyspy. Ale za to w wieku 35 lat został Cesarzem. I co ciekawe, nie był Cesarzem Francji, a Cesarzem Francuzów – monarchą, ale także przyjacielem ludu, republiki i rewolucji.

Przez ponad 10 lat Napoleon wygrywał, bo był szybszy, odważniejszy i bardziej zdecydowany od swoich przeciwników. Rozwijał swoje armie po całej Europie, ale gdy trzeba było, to miał pod ręką akurat tylu żołnierzy, by odnieść zwycięstwo. Miał wyobraźnię, instynkt i szczęście. Tego wszystkiego nie mieli jego przeciwnicy. Austria, wówczas jedno z najważniejszych państw w Europie, było rzucane przez niego na kolana co najmniej cztery razy. Prusaków upokorzył w jednej bitwie tak bardzo, że wszystkie twierdze w ich państwie poddawały, gdy tylko zobaczyły niewielki oddział francuski. W czasie wojny w Hiszpanii poczuł, że trudny do zdobycia wąwóz Somosierra mogą zająć jego polscy kawalerzyści. Wydał rozkaz i po kilkunastu minutach to strategiczne miejsce było w jego rękach. Skuteczności i fantazji mogliby się dziś uczyć od niego menadżerowie wielkich korporacji.

Co więcej, potrafił budować wokół siebie legendę. Jak wspomniano, jego żołnierze uwielbiali go. Przez lata stworzył Wielką Armię – nie tylko wielką liczebnie, ale także wielką doświadczeniem i duchem. Potrafił uprawiać skuteczną propagandę, choćby przez biuletyn, który wydawał na froncie. Przed bitwą pod Austerlitz, w czasie której rozgromił dwóch innych cesarzy (austriackiego i rosyjskiego), miał opublikować w biuletynie dokładny opis bitwy, która miała rozegrać się następnego dnia – wiedział, gdzie zaatakuje nieprzyjaciel, gdzie będzie najsłabszy i gdzie Francuzi go pokonają. Nie wiadomo, na ile było to proroctwo, na ile zmienienie daty w druku.

Ale skoro był tak genialny, to dlaczego przegrał? Niestety, nawet jeden geniusz nie może zawładnąć światem. Nawet najlepsze armie kiedyś zaczynają przegrywać, najskuteczniej zarządzane imperia buntują się przeciw władzy, najlepsi ludzi zawodzą. A Napoleon przegrał, bo walczył z dwoma trudnymi przeciwnikami – Wielką Brytanią, która panowała na morzach i Rosją. W 1812 r. postanowił pokonać cara i osiągnąć kolejny sukces w Europie. Niestety, Rosjanie nie dali się wciągnąć w bitwę, skutecznie uprzykrzali życie Wielkiej Armii, a ostatecznie Cesarza Francuzów pokonała rosyjska zima. Potem już tylko przegrywał.

200 lat temu wrócił z wygnania, przyjechał do Francji i znów nastraszył całą Europę. Ale przegrał pod Waterloo. Szczęście się od niego odwróciło. Jednak geniusz do dzisiaj zachwyca.

Interesujesz się historią? Chcesz wspomóc portal, który codziennie ją popularyzuje? Wejdź na http://histmag.org/wsparcie

Tomasz Leszkowicz

 

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor