Jest zgoda radnych na kolejną pożyczkę dla Chicago. Ma to być $1.1 miliarda, o które wnioskował burmistrz Rahm Emanuel. Tłumaczył, że pieniądze są potrzebne, by spłacić zobowiązania zaciągnięte przez jego poprzednika Richarda Daleya .
Nowa pożyczka pójdzie na spłacanie pożyczek zaciągniętych jeszcze przez byłego burmistrza Richarda Daleya. Banki straszą już karami dochodzącymi do $2.2 mld. "Musimy zająć się w pierwszej kolejności tym co pozostało nam po poprzedniej administracji" - przekonywała radnych szefowa biura finansowego burmistrza Carole Brown. Większość nowej, $1.1 mld pożyczki pójdzie właśnie na spłacanie zaciągniętych pożyczek z ciągle rosnącym oprocentowaniem. Należy zapłacić też:
- $35 mln raty za zakup przez administrację Daleya działki, na której stoi stary szpital im. Michaela Reese"a, gdzie miała powstać wioska olimpijska. Inwestycja nigdy nie doszła do skutku, bo Chicago nie zostało wybrane na miasto organizatora Igrzysk Olimpijskich;
- $19 mln rekompensaty dla firmy dzierżawiącej parkometry, za urządzenia, które z różnych powodów wyłączono z użytku;
- $62 mln za ugodę w sprawie garaży parkingowych;
- $181 mln na sfinansowanie remontu Orange Line kolejki CTA;
- $75 mln na podwyżki i zaległe wypłaty emerytalne dla chicagowskich policjantów.
Zdaniem szefowej biura finansowego burmistrza, Carole Brown, pożyczka jest lepszych rozwiązaniem niż podwyżka podatków czy innych miejskich opłat. Burmistrz Rahm Emanuel do tej pory starał się uniknąć podnoszenia podatków od nieruchomości jako źródła nowego dochodu. Jest jeszcze jedno rozwiązanie - kasyno w Chicago, na które muszą zgodzić się ustawodawcy w Springfield. Tymczasem zadłużenie systemu emerytalnego pracowników miejskich wynosi już $30 miliardów.