----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

06 sierpnia 2015

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Skazani za gwałty, molestowanie seksualne nieletnich, czy nakłanianie do prostytucji lista przestępców seksualnych jest długa i publiczna. Pod internetowym pręgierzem obok tych, którzy zostali uznani za najbardziej niebezpiecznych dla społeczeństwa, są tacy jak 19-letni Zach Anderson z Indiany. W jego przpadku wszystko zaczęło się od niewinnej znajomości w internecie.

Zach Anderson z Elkhart w Indianie ma 19 lat. Nie może jednak używać internetu, chodzić na zakupy do mallu czy przebywać w okolicy szkoły. Ponieważ ma młodszego, 15-letniego brata, nie może nawet mieszkać w swoim domu rodzinnym. Dlaczego? Zach Anderson został umieszczony wyrokiem sądu na liście przestępców seksualnych.

Wszystko zaczęło się od znajomość na aplikacji randkowej. 19-letni Zach Anderson poznał dziewczynę ze stanu Michigan dzięki aplikacji "Hot Or Not". Twierdziła, że ma 17 lat, kiedy spotkali się, a potem uprawiali seks. Dziewczyna była w rzeczywistości młodsza o trzy lata. Zach został aresztowany i oskarżony o seks z nieletnią. Skazano go na 90-dni więzienia, pięć lat w zawieszeniu. Zgodnie z prawem sędzia nakazał wpisanie nazwiska Zacha na listę notowanych przestępców seksualnych na następne 25 lat.

Protestuje rodzina nie tylko Zacha Andersona, ale i czternastolatki, z którą uprawiał seks. Ich zdaniem to niesprawiedliwe, że Zach jest notowany jako przestępca seksualny. Dziewczyna przyznała, że okłamała go w sprawie wieku. Do seksu doszło za obopólną zgodą.

"Przepraszam, że nie powiedziałam ci, ile mam lat. Każdego dnia myślę o tym piekle, przez które przechodzisz, tymczasem ja sama nie poniosłam żadnych konsekwencji, a chcę je dzielić z tobą" – napisała 14-latka w liście do Zacha i jego rodziny.

W świetle prawa dotyczącego seksu z nieletnimi, to że czternastolatka kłamała na temat swojego wieku, nie jest okolicznością łagodzącą w tym przypadku.

Sędzia Dennis Wiley, który skazał Zacha Andersona, podkreślał w swoim wyroku to, że dziewiętnastolatek użył internetu, by poznać dziewczynę. "Stało się to częścią naszej kultury. Spotkanie kogoś (online) tylko dla dla seksu" – stwierdził. Dodając, że takie zachowanie nie jest właściwe i nie ma dla niego usprawiedliwienia. 

Za surowy wyrok?

Były sędzia ze stanu Indiana, William Buhl uważa, że przepisy dotyczące listy przestępców seksualnych (sex offender registry) powinny być zmienione , zwłaszcza w przypadku takich spraw jak 19-letniego Zacha.

"Gdybyśmy łapali każdego nastolatka, który łamie obowiązujące prawo, do więzienia trafiłoby od 30 do 40 procent uczniów szkoły średniej" – uważa były sędzia. Jego zdaniem problem polega na tym, że wszystkie przypadki traktowane są jednakowo. Jedna lista dla wszystkich, tak jakby stanowili oni takie samo zagrożenie dla społeczeństwa, obok osoby, która molestowała dziecko umieszczane jest nazwisko nastolatka, który uprawiał seks ze swoją dziewczyną.

Organizacja Human Right Watch (HRW) w 2013 roku zajmowała się tym problemem. Stwierdziła, że "nie ma dowodów na to, że umieszczanie nastolatków na liście przestępców seksualnych wpływa na poprawę bezpieczeństwa publicznego".

Podobną opinię podzielają ci, którzy sami znaleźli się na "sex offender registries". Ted Rodarm, który został skazany na więzienie za molestowanie, w rozmowie z dziennikarzem CNN stwierdził :"Zach nie powinien znaleźć się na tej samej liście co on". Nastolatek oczekuje na kolejną rozprawę. Adwokaci będą walczyć o zmniejszenie kary, w tym usunięcia nazwiska Zacha z listy przestępców seksualnych umieszczonej tam – decyzją sędziego – na kolejne 25 lat.

W 1947 roku Kalifornia stała się pierwszym stanem z programem rejestru przestępców seksualnych, ale dopiero 50 lat później lista tych, którzy odbyli karę, została udostępniona do wiadomości publicznej.

W 1990 roku stan Waszyngton udostępnił mieszkańcom informacje dotyczące najbardziej niebezpiecznych przestępców kryminalnych. Cztery lata później, w 1994 roku, w całym kraju wprowadzono prawo pod nazwą "Jacob Wetterling Act, w myśl którego wszystkie stany zostały zobligowane do uchwalenia prawa dotyczącego obowiązkowego wpisu do rejestru przestępców seksualnych, czyli tych wszystkich skazanych przez sąd za przestępstwa tego typu.

W 2007 roku ustawa pod nazwą "Adam Walsh Child Protection and Safety Act (AWA)" stała się prawem. Została podpisana przez republikańskiego prezydenta George"a W. Busha. Prawo reguluje obowiązek rejestrowania się skazanych za przestępstwa seksualne właśnie do rejestru po zakończeniu odbytej kary. Niektórzy muszą robić to co trzy miesiące, inni co pół roku w ciągu 15 do 25 lat od wyjścia z więzienia. Na mocy ustawy dane te są publikowane w internecie.

Po odnalezieniu kryminalisty wyświetla się jego wirtualna kartoteka – zdjęcie, dokładny rysopis, aktualny adres zamieszkania i miejsca pracy, opis przestępstwa, jakiego się dopuścił i kara, na jaką został skazany.

W Illinois podobne stanowe prawo dotyczące obowiązku rejestrowania się przestępców wprowadzono na mocy ustawy z 15 sierpnia 1986 roku. Jednak od tego czasu prawo było wielokrotnie zmieniane. Obowiązujące przepisy wprowadziła ustawa z 1 stycznia 1996 roku pod nazwą Sex Offender Registration Act i Child Sex Offender and Child Murderer Community Notification Law.

Rejestrowaniem przestępców seksualnych zajmuje się specjalny wydział Stanowej Policji (Sex Offender Registration Unit). 

Osoba skazana za najcięższe przestępstwa seksualne, uznana za niebezpieczną, musi rejestrować się co 90 dni do końca swojego życia.

Wszystkie osoby skazane za przestępstwa seksualne muszą w ciągu 10 dni od wyjścia na wolność zgłosić swój aktualny adres.

Biuro szeryfa danego powiatu ma obowiązek zgłaszania szkołom i innym placówkom edukacyjnym i opiekuńczym informacji o przestępcach seksualnych mieszkających w ich rejonie. Wyjątkiem jest Chicago, bo ten obowiązek przejął miejski departament policji.

Obowiązek rejestracji na liście sex offender w Illinois mają także mieszkańcy innych stanów, którzy pracują albo uczą się w naszym stanie.

W Illinois informacje dotyczące nieletnich przestępców seksualnych nie są udostępniane do wiadomości publicznej na internecie, a tylko przekazywane szkołom, placówkom opiekuńczym i lokalnej policji.

Osoby, które zostały skazane za przestępstwa seksualne wobec dzieci, nie mogą mieszkać w odległości mniejszej niż 500 stóp od szkół, placów zabaw czy placówek edukacyjno-opiekuńczych; wyjątkiem są właściciele domów nabytych do 7 lipca 2000 roku.

Rejestr przestępców seksualnych w Illinois można znaleźć na stronie internetowej stanowej policji pod adresem https://www.isp.state.il.us/sor/sor.cfm. Wystarczy wpisać adres i możemy zobaczyć, czy w danej okolicy mieszkają osoby skazane za przestępstwa seksualne. Jest także możliwość wyszukiwania osób po wpisaniu ich nazwiska i adresu.

Luki w prawie

W 2009 roku stanowa policja potwierdziła, że nazwiska ponad 11 tysięcy przestępców seksualnych zostały usunięte ze wspomnianego rejestru w ciągu dwóch lat. Działo się to zgodnie z obowiązującym wówczas w Illinois prawem, według którego przestępcy seksualni, którzy zakończyli odsiadywanie wyroku po 1996 roku a przed lipcem 1999 roku, wpisywani byli na publicznie dostępną listę tylko na okres 10 lat. Wcześniejsze przypadki nie są na niej w ogóle notowane, gdyż przed 1996 r. rejestr nie istniał. Osoby te mogą mieszkać obok nas i nigdy się o tym nie dowiemy.

Był rok 1980. Mindy miała 7 lat, gdy w miejscowości Niles porwana została przez obcego mężczyznę, wywieziona do pobliskiego parku, związana elastyczną taśmą i wykorzystana seksualnie. Mężczyzna został ujęty przez policję i skazany na kilka lat więzienia. W 2009 roku już jako dorosła kobieta, Mindy sprawdziła stanowy rejestr przestępców seksualnych i dowiedziała się, że jej prześladowca w nim nie figuruje. Policja z Niles potwierdziła, że James Kurtzer, który w 1980 r. zgwałcił Mindy, wciąż mieszkał w tym miasteczku. Nie był ujęty w rejestrze. Podobnych przypadków w całym stanie są tysiące.

Niestety, odkryte przez Mindy braki, potwierdzone przez policję stanową sprawiają, że kilkadziesiąt tysięcy osób, które popełniły w przeszłości przestępstwa tego rodzaju korzysta z całkowitej anonimowości. Kobieta postanowiła dotrzeć do legislatorów i prosić o pomoc w zmianie obowiązującego prawa. Według niej usuwanie nazwisk z listy stanowi niebezpieczeństwo dla dzieci i kobiet mieszkających w sąsiedztwie skazanych prawomocnymi wyrokami sądowymi przestępców.

 

Zaczęło się od tragicznej śmierci Adama Walsha

Kongres 25 lipca 2006 roku uchwalił ustawę imienia Adama Walsha o ochronie i bezpieczeństwie dzieci (Adam Walsh Child Protection and Safety Act – AWA), którą prezydent George W. Bush podpisał 27 lipca 2006 roku – 25 lat po porwaniu i zamordowaniu ośmiolatka z Florydy.

27 lipca 1981 roku podczas zakupów W Searsie w Hollywood na Florydzie matka Adama, Revé, pozwoliła mu przyglądać się, jak kilku starszych chłopców gra w gry video, a sama weszła do sklepu obok po lampę. Gdy wróciła, Adama tam nie było. Istnieją podejrzenia, iż pracownica ochrony wyrzuciła chłopców ze sklepu za kłótnie przy grze video i możliwe, że Adam wyszedł razem z nimi. Rozpoczęły się zakrojone na szeroką skalę poszukiwania dziecka. 10 sierpnia 1981 roku głowę Adama znalazł rybak w kanale w okolicach Vero Beach na Florydzie. Reszta ciała nigdy nie została znaleziona. Koroner orzekł, że przyczyną śmierci było uduszenie, a potem dopiero została odcięta głowa.

Początkowo podejrzanym w śledztwie był ojciec Adama, John Walsh. Po kilku tygodniach oczyszczono go z wszelkich zarzutów. Nikt nie został skazany za zabójstwo Adama Walsha, chociaż głównym podejrzanym był Ottis Toole. Mężczyzna przyznał się do winny, ale później wycofał zeznania. Błędy procesowe spowodowały, że nie było wystarczających dowodów na skazanie go.

Z ustaleń policji wynika, że Ottis Toole, włóczęga, zwabił 7-letniego Adama Walsha do swojego samochodu zaparkowanego przed Searsem obiecując mu cukierki i zabawki. Odjechał z dzieckiem autostradą nr 95 w stronę Jacksonville. Panikujące dziecko Toole uderzył najpierw w twarz a potem udusił. Następnie odciął mu głowę maczetą i wyrzucił do kanału. W starym Cadillacu mężczyzny znaleziono plamy krwi na dywaniku, ale policja – aż trudno uwierzyć – straciła te dowody. W latach 80-tych nie przeprowadzano badań DNA, więc nie przedstawiono wystarczających dowodów na skazanie Ottisa Toole"a w sprawie śmierci i porwania Adama Walsha, mimo iż sam wielokrotnie przyznawał się do tego. We wrześniu 1996 roku Toole zmarł w więzieniu na podczas odbywania kary dożywotniego więzienia za inne zbrodnie. Później jego siostrzenica powiedziała Johnowi Walshowi, że jej wuj na łożu śmierci przyznał się do zabójstwa jego syna.

W 2007 roku w sprawie pojawiło się nazwisko Jeffrey"a Dahmera. Aresztowany w Wisconsin w 1991 roku po zabójstwie kilkunastu mężczyzn i chłopców, którym ucinał głowy, również był podejrzany w sprawie morderstwa Adama Walsha. Dahmer mieszkał w 1981 roku w Miami Beach na Florydzie, a dwóch świadków widziało go w Searsie w dniu porwania Adama. Jednak ojciec dziecka, John Walsh powiedział, że nie widzi dowodów łączących porwanie jego syna z Dahmerem, gdyż wciąż wierzy, że Adam został zamordowany przez Ottisa Toole"a.

Porwanie i morderstwo skłoniło ojca Adama do podjęcia zawodu adwokata oraz zachęciło do stworzenia Narodowego Centrum Pomocy Zaginionym i Wykorzystywanym Dzieciom (National Center for Missing and Exploited Children – NCMEC). John Walsh został zaproszony do prowadzenia programu telewizyjnego America"s Most Wanted .

Powstał też program pomocy dzieciom zagubionym w centrach handlowych pod nazwą Code Adam dla uczczenia pamięci Adama Walsha. Jego zaginięcie i walka rodziny zostały uwiecznione w 1983 roku w filmie telewizyjnym "Adam". W 1986 roku powstał sequel "Adam: His Song Continues".

 JT

 

 

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor