----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

10 września 2015

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Ponad 400 tysięcy uczniów CPS rozpoczęło w tym tygodniu nowy rok szkolny. Już wiadomo, że nie będzie łatwy. Deficyt w budżecie CPS, z którego płyną pieniądze na utrzymanie ponad 600 szkół publicznych w Chicago, szacowany jest na $500 milionów. Niezałatwiona jest sprawa umów zatrudnienia 25,000 nauczycieli, a ich związek zawodowy grozi strajkiem.

To, co już na pewno odczuli uczniowie i ich rodzice, to chociażby zmiany w kursowaniu autobusów szkolnych. Gdzie się dało, tam zlikwidowano przystanki. Niektóre dzieci teraz mają do nich dalej. Rodzice i uczniowie 48 chicagowskich szkół publicznych muszą też przyzwyczaić się do nowego rozkładu zajęć. Decyzja ta została podyktowana względami finansowymi związanymi z wydatkami na transport uczniów. CPS powołuje się na analizę, z której wynika, że większe dystrykty szkolne w kraju korzystają z mniejszej liczby autobusów obsługując jednocześnie więcej tras.

Szkoły CPS nie mają ujednoliconego rozkładu zajęć. Lekcje nie rozpoczynają się o tej samej godzinie. Dzwonek rozbrzmiewa rano – w zależności od szkoły – o godzinie: 7.30, 7.45, 8.00, 8.15, 8.45, 9.00 . Kuratorium oświaty chciało zmienić godziny rozpoczęcia zajęć w 82 szkołach CPS, by zaoszczędzić $9 mln, ale po protestach niezadowolonych rodziców nowy czas rozpoczęcia lekcji wprowadzono tylko w 48 placów. Takie rozwiązanie pozwoli na oszczędności rzędu $5 mln.

Kuratorium CPS szukając oszczędności zlikwidowało tego lata ponad 1,000 etatów; zwolniono kilkuset nauczycieli. Jeżeli stan nie przekaże dodatkowych środków na chicagowską oświatę, możliwa jest kolejna fala zwolnień tej zimy – zapowiedział nowy kurator oświaty, Forrest Claypool. Ogłaszając plan budżetowy mówił, że pieniędzy wystarczy do stycznia, a jeśli pomoc ze Springfield nie przyjdzie, będzie musiał wprowadzać cięcia i zwolnienia, także nauczycieli.

Chicagowskie kuratorium winą za swoje problemy finansowe obarcza system, z którego wypłacane są emerytury pracowników oświaty. Wydatki na ten cel z budżetu chicagowskich szkół publicznych wzrosły z $200 mln w latach 2012-13 do $650 mln w tym roku. Z podobnym obciążeniem finansowym boryka się stan, dlatego CPS nie ma co liczyć na dużą pomoc.

Gubernator Bruce Rauner zapowiedział, że oczekuje od CPS reformy "hojnych przywilejów dla związków zawodowych". „Siła związków zawodowych jest przytłaczająca. Chicago daje im pieniądze bez końca. To tworzy kryzys” – mówił Bruce Rauner komentując plan nowego budżetu CPS.

Niezałatwiona jest także sprawa umów – zatrudnienia nauczycieli CPS wygasły 30 czerwca. Przewodnicząca związku CTU, Karen Lewis, winą za zerwanie negocjacji obarczyła Claypoola. Kurator sugeruje, że nauczyciele powinni sami opłacać koszty związane z funduszem emerytalnym. W praktyce oznacza obniżkę płac o 7 procent. Dla nauczyciela zarabiającego $55,000 rocznie oznaczałoby to cięcia z pensji na kwotę $4,000 – tłumaczyła Lewis.

Przewodnicząca Chicago Teachers Union dodała, że w takiej sytuacji związki mogą rozważać możliwość strajku. Trzy lata temu chicagowscy nauczyciele rozpoczęli strajk w połowie września i powrócili do pracy dopiero po tygodniu akcji protestacyjnej.

Nowy kurator CPS, Forrest Claypool, mianowany przez burmistrza Rahma Emanuela nie ma doświadczenia w oświacie. Zarządzał w przeszłości miejskimi parkami w Chicago, a później CTA. Claypool jest także trzecim kuratorem CPS w ciągu czterech lat rządów Emanuela. To świadczy o niestabilnej sytuacji w zarządzaniu publiczną oświatą w Chicago, a także o chaosie w dystrykcie – oceniła Robin Steans z organizacji zajmującej się problemami edukacji Advance Illinois.

JT

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor