Obrońcy Pucharu Stanleya, najlepsi hokeiści minionego sezonu, 18 września rozpoczną obóz przygotowawczy do nowego, tego w którym będą bronić szóstego w historii klubu mistrzostwa. Czy pojawi się na nim jeden z najbardziej utalentowanych hokeistów naszych czasów, zawodnik który na lodzie potrafi zaczarować rywali, a ci nie są w stanie znaleźć na niego sposobu – Patrick Kane – to pytanie, jakie najczęściej nurtuje fanów.
Z wielu powodów; kibice mogą zastanawiać się, czy Kane będzie w dalszym ciągu częścią drużyny, której stanowi istotny element – a przedstawiciele mediów zastanawiają się, czy właśnie wówczas klub, sam zawodnik skomentuje incydent, który może położyć cień na karierze fenomenalnego hokeisty.
Do incydentu z udziałem Patricka Kane’a miało dojść 2 sierpnia, w jego rezydencji w miasteczku Hamburg na przedmieściach Buffalo. To tam gwiazdor Chicago Blackhawks udał się w towarzystwie dwóch kobiet po pobycie w jednym z popularnych lokali, w którym często był widywany wcześniej. W nocy z soboty na niedzielę Kane w towarzystwie pań i jeszcze jednego znajomego został podwieziony przez policjanta, który poza godzinami pracy spełniał rolę ochroniarza hokeisty. Świadkowie zgodnie twierdzą, że towarzystwo (oprócz policjanta), spożywało tej nocy alkohol i dobrze się bawiło. Nad ranem jedna z dziewczyn zgłosiła się do szpitala, gdzie poinformowała o gwałcie, którego miał dokonać Patrick Kane.
Od tego momentu wiadomo bardzo niewiele. Policja ograniczyła się do lakonicznych komunikatów, że śledztwo trwa, prokuratura milczy. Wiadomo natomiast, że do prowadzenia sprawy został oddelegowany prokurator Frank Sedita III; pochodzący z prominentnej rodziny prawników ze stanu Nowy Jork oskarżyciel, który w ciągu najbliższych miesięcy ma ogłosić swą kandydaturę do Sądu Najwyższego stanu Nowy Jork. Co to oznacza? Sedita nie może tej sprawy przegrać. A przegrywa rzadko. 54-letni Sedita niemal całą swą zawodową karierę był do tej pory prokuratorem okręgowym, zajmującym się w zasadzie wszystkim – od wykroczeń drogowych, po ciężkie przestępstwa kryminalne. Zajmował się także przestępstwami na tle seksualnym. I był skuteczny. W przypadku oskarżeń o gwałty, wygrywał 98 procent prowadzonych przez siebie spraw. Jeśli nie był pewien zwycięstwa, to nie podejmował się postawienia zarzutów.
Pomimo iż od momentu, w którym osoba określana przez media jako „rzekoma ofiara” złożyła zeznania obciążające Kane’a już na początku sierpnia, sam hokeista jeszcze nie usłyszał zarzutów. Sedita III w obliczu kampanii wyborczej nie może przegrać sprawy, o której mówi cały kraj.
Decyzję o tym, czy Patrick Kane usłyszy zarzuty, pozostawiono specjalnej ławie przysięgłych (Grand Jury). Jednak w momencie, gdy miały rozpocząć się przesłuchania świadków, sędziów przysięgłych poinformowano, że sprawa została przełożona. Na jak długi okres i czy ława wznowi obrady – o tym nikt nic nie powiedział. Zdumieni ławnicy opuścili budynek sądu okręgowego powiatu Erie.
Natychmiast pojawiły się spekulacje. Pierwsza to taka, że obie strony, tzn. prawnicy kobiety oskarżającej Kane’a, jak i adwokaci hokeisty zaczęli rozmawiać o ugodzie. Eksperci prawa są zgodni; to byłoby najwygodniejsze rozwiązanie dla stron. Prawdopodobnie hokeista, który niedawno podpisał z Chicago Blackhawks nowy kontrakt opiewający na sumę ponad 80 milionów dolarów, miałby wypłacić odszkodowanie, a strona oskarżająca wycofałaby swoje zeznania i odmówiła składania następnych. Czy w związku z tym nie groziłoby jej oskarżenie o krzywoprzysięstwo? Niekoniecznie. Niektórzy sugerują, że to może być rozwiązanie najbardziej wygodne dla wszystkich stron. Prokuratura nie podejmie się sprawy, w której udowodnienie winy może być bardzo trudne. Obie strony mogą okopać się na swoich pozycjach, a rozstrzygnięcie sprowadzić do tego, komu uwierzą sędziowie przysięgli. Obdukcja, której poddała się „rzekoma ofiara” wykazała dwa ślady ugryzienia na ramionach, oraz lekkie stłuczenie łydki. Niewiele. Ale to nie oznacza, że do aktu przemocy nie doszło.
Nawet jeśli najbardziej zagorzali obrońcy Kane’a pytają: w jakim celu kobieta udała się nad ranem w niedzielę do jego domu? Prawo jest jasne; nawet jeśli zgodziła się na odbycie z nim stosunku seksualnego, a już w trakcie uznała, że tego nie chce i dała tego wyraz – ten musiał zaprzestać. Czy rzeczywiście taka lub podobna sytuacja miała miejsce jest wręcz niemożliwe do udowodnienia.
Z punktu widzenia ofiary – chociaż ugoda może świadczyć, że osoba oskarżająca chciała skorzystać na fortunie Patricka Kane’a, to czasem może być nieco inaczej. Może bowiem stanowić rekompensatę za rezygnację z konieczności opowiadania wszystkim o niezwykle zawstydzającym w życiu kobiety zdarzeniu. Akta sprawy musiałyby zostać upublicznione, a każdy dziennikarz – nie tylko sportowy – miałby możliwość przeprowadzenia dokładnego sprawozdania z tego, co wydarzyło się w rezydencji w Hamburgu. Kobieta nie musiałaby odpowiadać na trudne pytania prawników Kane’a, których zadaniem byłoby zdyskredytowanie jej osoby. Nie musiałaby ponownie przechodzić przez piekło, a jej tożsamość pozostałaby anonimowa.
Jaką korzyść mógłby odnieść Patrick Kane? W przypadku wyroku skazującego nie trafiłby do więzienia. Nawet na 35 lat, bowiem tyle wynosi maksymalny wyrok w stanie Nowy Jork za tego rodzaju przestępstwo.
Inną kwestią jest sportowa przyszłość hokeisty Chicago Blackhawks. Wiadomo, że ugoda w takiej sprawie pozostawia wiele rzeczy niedopowiedzianych, owianych tajemnicą, których strony obligują się nigdy nie ujawniać. To rzuca cień i pozwala snuć domysły. A problemem Patricka Kane’a jest to, że nie jest to jego pierwszy konflikt z prawem. Nie jest to także jego pierwsze zachowanie, które może budzić poważne wątpliwości. W 2009 roku, 20-letni wówczas Patrick Kane jadąc taksówką ze swoim kuzynem w rodzinnym Buffalo został aresztowany i oskarżony o atak na kierowcę po , jak odebrał mu pieniądze, którymi płacił za przejazd, gdy taksówkarz zwrócił uwagę, że brakuje... 20 centów. Kane uderzył taksówkarza, złamał mu okulary, a później dzięki ugodzie z prokuraturą zmniejszono kwalifikację czynu i uznano go winnym wykroczenia, ale nie wytoczono cięższych zarzutów. Chociaż od klubu Blackhawks otrzymał „żółtą kartkę”, to już w 2010 roku świętował z zespołem pierwszy z trzech tytułów mistrzowskich. Podczas parady mistrzowskiej w centrum Chicago wyraźnie nietrzeźwy Kane krzyczał do tłumu: „Do wszystkich taksówkarzy na mieście... kocham was”.
W 2012 roku, po zakończonym sezonie młody hokeista udał się na obchody święta Cinco de Mayo do Madison w Wisconsin, gdzie był widziany w barach uczęszczanych przez studentów i zaczepiał młode studentki. Zdjęcia „zmęczonego” gwiazdora Blackhawks odpoczywającego z twarzą przyklejoną do blatu barowego obiegły portale internetowe i stały się kolejnym źródłem dyskusji na temat tego, czy powinien on reprezentować barwy klubu, którego władze starannie dbają o nieskazitelny wizerunek. Władze Blackhawks przeprowadziły kolejną rozmowę wychowawczą i choć „czerwonej kartki” Kane wciąż nie ujrzał, to dano mu wyraźnie do zrozumienia, że wykorzystał już wszystkie koła ratunkowe.
W 2013 i 2015 świętował z Blackhawks kolejne tytuły mistrzowskie. Podczas parady, 18 czerwca na stadionie Soldier Field wypowiedział te słowa: „Wiem, że wielu z was mówi, że wydoroślałem... Ale uważajcie na mnie w najbliższym tygodniu.” Tydzień wytrzymał. W siódmym tygodniu od tego czasu został uznany podejrzany w sprawie o gwałt. To dużo więcej niż bójka z taksówkarzem o 20 centów czy pijaństwo ze studentami Uniwersytetu Wisconsin.
Klub albo liga NHL może – nawet jeśli sprawa nie zostanie doprowadzona do końca – zawiesić go na nieokreślony czas. Może próbować oddać go do innego klubu – chętnych nie zabraknie. Może wreszcie udać, że nic się nie stało i zatrzymać genialnego, aczkolwiek kłopotliwego zawodnika, z którym zwiąże nadzieje na kolejne tytuły mistrzowskie.
Daniel Bociąga