----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

24 września 2015

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

W ostatnich tygodniach swoją rezygnację ogłosił stanowy senator Dan Kotowski, ale to tylko jedno z wielu nazwisk, na liście tych, którzy decydują się zakończyć karierę w stanowym Kongresie. Czy uciekają przed odpowiedzialnością za budżetowy bałagan w Springfield?

Stanowy senator Dan Kotowski z Park Ridge rezygnację złoży 5 października. Z oświadczenia demokratycznego polityka wynika, że bezpośrednim powodem jego odejścia ze stanowego Kongresu jest propozycja objęcia stanowiska prezesa organizacji non-profit ChildServ pomagającej dzieciom.

Po Kotowskim republikański kongresmen Ed Sullivan z Mundelein, oznajmił, że nie będzie starać się o reelekcję. Podobną deklarację złożył republikański stanowy kongresmen Mike Tryon z Crystal Lake, a także stanowi senatorowie – John Sullivan, demokrata z Rushville, i republikański kongresmen Dan Duffy z Lake Barrington. Następnie republikański kongresmen Adam Brown z Champaign, republikański stanowy senator Dave Luechtefel z Okawville i senator Mike Noland, demokrata z Elgin. Ten ostatni zamierza startować w wyborach do Kongresu USA.

Czyżby rozpoczęła się "ewakuacja" polityków ze Springfield? Wygląda na to, że nikt nie chce ponosić odpowiedzialności za impas budżetowy, z którym mamy do czynienia w Illinois od początku lipca. Prawie codziennie spływają wiadomości o kolejnych niezapłaconych rachunkach przez stan. Zadłużenie Illinois ciągle rośnie i nic – przynajmniej na razie – nie zwiastuje kompromisu republikańskiego gubernatora ze zdominowanym przez demokratów stanowym Kongresem.

Demokratyczny stanowy senator Dan Kotowski dał do zrozumienia, że nie miało to wpływu na jego decyzję. Pracuje on między innymi w komisjach w stanowym Senacie, które zajmują się wydatkami budżetowymi. W ostatnich miesiącach był on głośnym krytykiem planów gubernatora Bruce’a Raunera dotyczących ograniczenia finansowania programów dla dzieci. Kotowski zapewnia, że chce wrócić do sektora non-profit, w którym pracował zanim został politykiem. Chce pracować na rzecz dzieci, ale także spędzać więcej czasu ze swoją rodziną.

Stanowy senator Dave Luechtefel z Okawville mówi, że jego decyzja nie jest związana z walką o budżet, ale w pewnym sensie ze zmianą okręgów wyborczych. Dlatego postanowił nie starać się o reelekcję. Republikanin przyznaje jednak, że jest sfrustrowany demokratami w stanowym Kongresie. "Po prostu uważam, że to, co zrobił Madigan, jest horrendalne... Rauner chce coś zrobić, a Madigan pokazuje mu, kto naprawdę tu rządzi, a przy tym wszystkim cierpią ludzie" – powiedział stanowy senator.

Bruce Rauner, który w listopadzie ubiegłego roku pokonał w wyborach byłego gubernatora, Pata Quinna, wyrażał wolę współpracy z demokratami kontrolującymi obie izby stanowego Kongresu. Ci z kolei deklarowali, że są otwarci na współpracę z nowym republikańskim gubernatorem. Lokalne media zwracają uwagę na eskalację konfliktu między Michaelem Madiganem a gubernatorem Raunerem. Gubernator w jednym z wywiadów w ostrych słowach skrytykował przywódcę stanowej Izby Reprezentantów Mike"a Madigana, nazywając go "puppet master", czyli osobą pociągającą za sznurki, która chroni interesy grup będących u władzy od dekad. Najdłużej urzędujący przewodniczący stanowej Izby Reprezentantów przez prawie trzy dekady w Springfield stał się jednym z najbardziej wpływowych polityków w naszym stanie.

Jest druga strona medalu. Demokraci zarzucają republikańskiemu gubernatorowi, że stan Illinois stał się zakładnikiem jego propozycji budżetowych. Z kolei Bruce Rauner opowiada, że jego propozycje budżetowe są konkretną propozycją na problemy gospodarcze stanu. Rauner chce zamrożenia podatków od nieruchomości czy ograniczenia wpływów związków zawodowych.

Przepychanki trwają. A bycie stanowym ustawodawcą w Illinois to obecnie niewdzięczna praca – wynika z relacji kończących karierę polityków. Podobnie jak prowadzenie kampanii wyborczej, która staje się coraz droższa. Dan Kotowski wyznał, że na ostatnią reelekcję musiał zgromadzić $2 miliony.

Niektórzy ustawodawcy opuszczający stanowy Kongres podkreślają, że ich decyzja ma związek z życiem prywatnym. Tak jest w przypadku stanowego kongresmena Eda Sullivana. Jest on ojcem dwójki dzieci, w wieku 6 i 7 lat, poza tym zdiagnozowano u niego cukrzycę typu II. Teraz podkreśla, że chce zacząć myśleć o sobie. "Byłem obecny na tych wszystkich dodatkowych sesjach. Nie chodzi o frustrację, bo jestem jedną z tych osób, które uważają, że stan musi przez to przejść, aby wprowadzić prawdziwe reformy" – ocenił.

W 2013 roku Sullivan był jednym z dwóch republikanów w stanowym Kongresie, którzy głosowali za przyjęciem ustawy o legalizacji małżeństw homoseksualnych w Illinois. Jak mówi, to" głosowanie go prześladuje". "Kiedyś moi wyborcy zrozumieją sprawę równości małżeństwa" – mówi Sullivan dodając, że nadal krytykowany jest za głosowanie w tej sprawie.

Dyrektor Instytutu Politycznego imienia Paula Simona, David Yepsen, nie widzi nic niepokojącego w odejściu siedmiu czy ośmiu ustawodawców z liczącej 118 członków stanowej Izby Reprezentantów i 59-osobowego stanowego Senatu. senatorów jako coś nienormalnego.

"Myślę, że widać to zarówno w Kongresie Stanów Zjednoczonych, jak i w legislaturze Illinois – trudno jest być ustawodawcą w tych czasach" – stwierdza Yepsen. "To frustrujące. Dużo czasu spędzasz z dala od rodziny czy twojego biznesu" – dodaje.

 

Kiedy nadchodzi czas na odejście z polityki

Życie pokazuje, że w przypadku polityków decyzja o emeryturze nadchodzi bardzo późno. Niektórzy pozostają w legislaturze do późnej starości. 74-letni kongresmen Danny K. Davis, który w Kongresie USA przez 19 lat reprezentował 7. okręg wyborczy z Illinois, ogłosił, że nie będzie ubiegać się o kolejną kadencję. Jak zauważył, w Kongresie był dopiero 73. w kolejność w zestawieniu najstarszych ustawodawców. 

W lutym 2014 roku zakończenie swojej 58-letniej kariery w Kongresie USA ogłosił John Dingell. Miał wtedy 87 lat i jak powiedział, nie będzie się ubiegać o kolejną kadencję, bo nie chce, aby jego kariera w Kongresie zakończyła się razem z życiem. Kiedy odchodził na emeryturę miał wypracowane w Izbie Reprezentantów USA 59 lat i 21 dni. Jest ciągle rekordzistą. Drugi w tym zestawieniu, nieżyjący już kongresmen Robert Byrd, w Kongresie spędził 57 lat i 176 dni.

W Illinois od lat wznawiane są inicjatywy na rzecz ograniczenia kadencji polityków. Do zwolenników takiego rozwiązania zalicza się gubernator Bruce Rauner. Po zebraniu odpowiedniej ilości podpisów, referendalne pytanie w tej sprawie miało znaleźć się na kartach do głosowania w wyborach w 2014 roku. Jednak prawnicy reprezentujący czołowych polityków demokratycznych z Illinois zgłosili zastrzeżenie, iż nie spełnia ono wymogów konstytucyjnych, a Sąd Najwyższy stanu Illinois przychylił się do tej opinii.

JT

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor