Mieszkańcy Chicago coraz częściej myślą o aktorskiej karierze. Teraz, by pojawić się na planie filmowym, wcale nie trzeba wyjeżdżać już do odległej Kalifornii. W końcu Chicago zostało okrzyknięte przez media Hollywood nad jeziorem Michigan.
Lista filmów nakręconych w Chicago od 1896 r. do 2014 r. jest naprawdę imponująca. Bywały lata, w których w naszym mieście powstało nawet 30 filmów – od wielkiej kinowej produkcji "Transformers" po popularny serial o chicagowskich strażakach "Chicago Fire". Ostatnio do tej listy dołączył jeszcze "Epire". I chociaż gwiazdy są nadal hollywoodzkie, to istnieje szansa, by pojawić się u ich boku i zaistnieć na małym ekranie. Przeważnie producenci poszukują u nas na miejscu statystów albo osób do mniejszych ról. Chętnych nie brakuje. Do ogłaszanych co jakiś czas castingów ustawiają się długiego kolejki chętnych.
Tak duże zainteresowanie aktorską karierą zaczynają wykorzystywać ludzie z tzw. branży. W Chicago prawdziwy boom przeżywają studia oferujące kursy aktorstwa i przygotowują do castingu.
"Przez lata ludzie nawet nie mogli myśleć o realizacji marzeń o aktorstwie, ponieważ wydawało im się to nierealne, ale teraz przy tak wielu produkcjach telewizyjnych wokół nich, zaczynają zdawać sobie sprawę, że to naprawdę jest możliwe, że mogą w ten sposób zarabiać na życie" – mówi Andrew Gallant, współwłaściciel Green Shirt Studio.
Około roku temu jego studio mieściło się w małym magazynie w Ravenswood. Razem z żoną uczyli podstaw aktorstwa nielicznych chętnych. Klasa podstawowa miała przeważnie około 10 uczniów. Im była bardziej zaawansowała, tym mniej było w niej osób.
Ale po roku, po przeprowadzce do większego budynku przy 4407 N. Clark w dzielnicy Uptown, liczba uczniów w klasach wzrosła o 25 procent. "Mamy ograniczoną liczbę do 14 osób w klasach, a nasze kursy są wyprzedane już na trzy tygodnie przez rozpoczęciem zajęć. Nigdy wcześniej tak nie było" – przyznaje Gallant.
Właściciel aktorskiego studia Green Shirt nie ma wątpliwości, że jego biznes rozkręcił się dzięki temu, że w Chicago produkuje się coraz więcej seriali telewizyjnych i filmów.
"Jest wiele osób, które rozpoczęły pracę na planie filmowym jako statyści, ale teraz chcą przejść do ról z dialogiem. Dlatego przychodzą do nas, by się tego nauczyć" – stwierdza.
"Mieliśmy ludzi, którzy całe życie zajmowali się czymś innym, ale spróbowali aktorstwa i teraz już żyją tylko z tego" – tłumaczy wykładowca Green Shirt Studio.
A na naukę aktorstwa nigdy nie jest za późno. Andrew Gallant wspomina, że w jednej z pierwszych klas znalazła się bardzo utalentowana aktorka w wieku… 70 lat. Obsadził ją kiedyś w roli zakonnicy, nie wiedząc, że wcześniej sama była 50 lat była w zakonie.
"Zawsze chciała grać. Dostała kilka ról. Od czasu do czasu bierze jeszcze udział w castingach, chociaż ma teraz 75 lat. Mamy wielu takich ludzi" – podsumował Gallant.
Jego Green Shirt Studio nie jest jedynym, które przeżywa boom. Rachael Patterson, która jest dyrektorem Acting Studio Chicago, przyznaje, że w ostatnim czasie także ta szkoła odnotowała 25-procentowy wzrost rejestracji. Studio teatralne, znajdujące się przy 10 W. Hubbard, działa na chicagowskim rynku od 1981 roku.
Producenci filmowi chętniej wybierają Chicago nie tylko ze względu na jego architektoniczne walory, ale także oferowane przez stan Illinois ulgi podatkowe. Serial “Chicago Fire” o chicagowskich strażakach tylko za pilotażowy odcinek otrzymał ulgę podatkową w wysokości $1.6 miliona.
W myśl stanowego prawa o ulgi podatkowe można się ubiegać dopiero po zakończeniu produkcji i przedłożeniu dokumentów dotyczących kosztów. Ten program podatkowy (film tax credit program) wygaśnie w 2021 roku, chyba że ustawodawcy go przedłużą. Orędownikiem programu był demokratyczny gubernator Pat Quinn. Jego republikański następca Bruce Rauner, który obecnie prowadzi batalię budżetową w stanowym Kongresie, zalecił ostatnio zamrożenie ulg podatkowych dla filmowców.
Niektórzy obawiają się, że niektóre studia filmowe, np. Cinespace Chicago Film Studios w North Lawndale, przeniosą się do innych stanów.
“Cinespace stworzyło ponad 5 tys. miejsc pracy i wydało w Illinois $1.2 miliarda od 2011 roku” – poinformował rzecznik studia Eric Herman. “Bez ulg podatkowych te etaty i dochód znikną.
„Studio może w końcu pracować w każdym innym miejscu na świecie” – postraszył.
Illinois nie jest jedyne, bo podobne ulgi podatkowe filmowcom oferuje 38 innych stanów. Konkurencja jest więc duża.
JT