----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

08 października 2015

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Burmistrz Rahm Emanuel zapewnia: "Należy skupić się na gangach i broni, a nie na Garry’m”. To jego reakcja na podnoszone przez część radnych głosy o zwolnienie komendanta Garry"ego McCarthy"ego ze stanowiska w związku z nieustającą falą przemocy z użyciem broni palnej w Chicago. Z takim apelem wystąpiło 15 czarnoskórych radnych. Burmistrz ma całkowite zaufanie do szefa policji, którego sam mianował cztery lata temu i wierzy, że jego strategia walki z przestępczością jest właściwa.

"Popieram go", “mam do niego zaufanie” – takimi słowami burmistrz Rahm Emanuel broni komendanta Garry’ego McCarthy’ego, ale dodaje, że rozumie frustrację niektórych radnych, bo „sam to przeżywa”. "Podobnie jak wielu innych także w ub. weekend byłem na zachodzie i południu miasta, by spotkać się z rodzinami ofiar przemocy z bronią palną. Ta frustracja musi łączyć nas w wysiłkach, które będziemy podejmować" – powiedział Emanuel. "Należy skupić się na gangach i broni, a nie na Garry’m i chcę, by wszyscy podobnie myśleli" – deklarował.

Komentarz burmistrza pojawił się dokładnie 24 godziny po tym, jak jeden z klubów w Radzie Miasta, skupiający 15 czarnoskórych radnych, tzw. Black Caucus, wezwał do zwolnienia komendanta ze stanowiska. Zdaniem tych radnych Garry McCarthy wyczerpał już energię do sprawowania stanowiska i pora na zmianę. Przeciwnicy szefa policji zwracają uwagę na ostatnie statystyki, które pokazują wzrost przestępczości.

Do 27 września liczba morderstw w Chicago wzrosła o 21 procent w porównaniu do tego samego okresu roku ubiegłego. Więcej jest też napadów, rabunków, gwałtów i rozbojów, a także kradzieży samochodów.

 

Krwawy wrzesień

W tym jednym miesiącu w strzelaninach zginęło najwięcej osób od 13 lat. Wśród nich dzieci. Coraz częściej to niewinni świadkowie porachunków gangów w dzielnicach dotkniętych największą przestępczością, na południu i zachodzie miasta. Pod koniec września, w poniedziałek, około godz.7.30 wieczorem, w dzielnicy Back of the Yards, ktoś otworzył ogień z przejeżdżającego samochodu do dwóch kobiet, dziecka i dwóch innych osób. Matka 11-miesięcznego niemowlęcia, 25-letnia Patricia Chew, zginęła na miejscu. Kobieta była w drugim miesiącu ciąży. Babcia chłopca, 46-letnia Lolita Wells, zmarła w szpitalu. Dziecko przeżyło.

Tego samego dnia, kilka godzin wcześniej, matka 4-letniego dziecka wraz z dwoma innymi osobami została zastrzelona w dzielnicy Fuller Park, po tym, jak właśnie zakończyli rodzinne barbecue niedaleko placu zabaw.

"Jestem wściekły, że dzieci i kobiety w ciąży stają się ofiarami tej bezsensownej przemocy z bronią palną" – stwierdzał na jednej z konferencji prasowej po tych zdarzeniach komendant Garry McCarthy.

W sumie 14 osób zostało zastrzelonych w ciągu 15 godzin. 60 morderstw odnotowanych we wrześniu sprawiło, że był to najbardziej krwawy dziewiąty miesiąc roku od 13 lat. W dwa następujące po sobie wrześniowe weekendy ofiarami strzelanin stało się 50 osób. W niektórych dzielnicach liczba strzelanin we wrześniu wynosiła prawie 130.

Komendant Gary McCarthy pytany niedawno o wzrost strzelanin, stwierdził: "Są rejony miasta, gdzie problemem są uliczne gangi. Ludzie ci mają dostęp do broni palnej, dlatego w tych dzielnicach liczba strzelanin wzrosła. Gdyby nie mieli broni, tylko rzucali w siebie kamieniami, nie mielibyśmy tego problemu". Na północy Chicago notowanych jest mniej przypadków użycia broni niż na południu czy zachodzie.

 

„Nowojorska strategia do walki z przestępczością nie sprawdza się w Chicago”

Burmistrz Rahm Emanuel sprowadził nadinspektora Garry"ego McCarthy"ego do Chicago cztery lata temu. Miał już wtedy spore doświadczenie zdobyte w Nowym Jorku, gdzie zajmował stanowisko szefa operacji tamtejszego departamentu w czasie ataków z 11 września 2001 r. oraz później w Newark w stanie New Jersey, gdzie był komendantem. Po objęciu stanowiska w tamtejszej policji w 2006 r., spadła aż o 12 procent przestępczość krymminalna, a liczba ulicznych strzelanin i morderstw będących jej wynikiem aż o 40 proc. To wynik, jakim niewielu policjantów może się pochwalić. Wszyscy mieli nadzieję, że podobnie będzie w Chicago. Do Wietrznego Miasta miał wnieść sprawdzone i skuteczne metody pracy i strategie działania.

Pochodzący z Bronxu szef chicagowskiej policji dobrze pamięta lata 90., które na Wschodnim Wybrzeżu zdominowane były walką z handlem narkotykami. Nowy Jork poradził sobie z narkotykami, a Chicago ciągle nie. Grupa czarnoskórych radnych, która wzywa do pozbawienia McCarthy"ego stanowiska, zarzuca m.in komendantowi brak skutecznej strategii w walce z przestępczością narkotykową.

"Przywództwo nadinspektora McCarthy"ego nie sprawdziło się w naszych społecznościach, nadszedł czas na znaczące zmiany. Zbrodnie i przemoc w naszych dzielnicach to obecnie temat ogólnokrajowy. I choć przyczyn przemocy policja sama nie rozwiąże, stało się jasne jest, że obecne podejście jest nieskuteczne" – ogłosił radny z 6. Dzielnicy, Roderick Sawyer.

"Jesteśmy też zaniepokojeni brakiem reakcji nadinspektora na nasze prośby i zgłaszane obawy dotyczące kryzysu, z którym mamy teraz do czynienia" – dodał.

Burmistrz Rahm Emanuel dał jasno do zrozumienia, że Garry McCarthy nadal może liczyć na jego poparcie. Mimo kryzysu finansowego miasta, jego administracja zapowiedziała przeznaczenie większych środków w nowym budżecie na policję, która liczy obecnie 12,500 zaprzysiężonych funkcjonariuszy. Komendant we wtorek stawił się przed Radą Miasta na przesłuchaniu budżetowym. Było ostro.

"Widzę, że pańska nowojorska strategia walki z przestępczością nie sprawdza się w Chicago. Nie sprawdza się dla naszych dzieci, które giną" – mówiła radna z 37. Dzielnicy, Leslie Hairston.

McCarthy bronił obranego przez siebie kursu. Mówił o kontroli rynku broni, zwiększeniu liczby funkcjonariuszy do walki z przestępczością. "Złotym środkiem" nazwał community policing czyli koncepcję policji środowiskowej, która polega na bliskiej współpracy funkcjonariuszy z lokalną społecznością. 

Nadinspektor McCarthy razem z burmistrzem Rahmem Emanuelem lobbuje na rzecz wprowadzenia restrykcji w dostępie do broni palnej, a także zaostrzenia kar dla posiadaczy tej nielegalnie nabytej. Statystyki od lat pokazują, że właśnie broń z nielegalnego obiegu jest najczęściej wykorzystywana w przestępstwach na terenie Chicago.

Komendant bronił też wizerunku policji. Przytaczał statystyki, z których wynikało, że za jego kadencji strzelaniny z udziałem policji spadły o 65 procent, a skargi na funkcjonariuszy o 25 procent, o tyle samo obniżyła się liczba aresztowań.

"Nie aresztujemy wszystkich. Tylko odpowiednich ludzi. Aresztujemy ludzi posiadających nielegalną broń" – powiedział McCarthy.

"Morderstwa i strzelaniny nadal są codziennością w niektórych dzielnicach. To nie do przyjęcia. Musimy coś z tym zrobić" – wskazywał. Komendant poinformował radnych, że w tym roku 2,293 osoby zostały poszkodowane w różnym stopniu w strzelaninach (ranni i zabici), w porównaniu z 2,022 osobami w całym 2014 roku.

Radny Anthony Beale z 9. dzielnicy nazwał "porażką" $100 milionów wydane z inicjatywy McCarthy"ego na nadgodziny dla policjantów.

Zarzucił też komendantowi odnoszenie się w stosunku do radnych.

"Nadinspektorze odnosi się pan lekceważąco do wszystkich w tej Izbie. Nie jest pan najmądrzejszą osobą w tej sali. Musi pan słuchać tego, co mówią inni" – stwierdził radny Beale.

Na pytanie radnego z 22. Dzielnicy, Ricardo Munoza, kiedy 319 policjantów zostanie przesuniętych z pracy przy biurku do ulicznych patroli, McCarthy odpowiedział, że jeszcze w tym roku.

"Nikt nie jest bardziej ode mnie sfrustrowany przemocą w tym mieście" – zapewniał radnych komendant McCarthy. Dodał, że planuje pozostać na stanowisku tak długo, jak to będzie możliwe.

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor