----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

08 października 2015

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Feliks Konarski, pseud. Ref-Ren – ciąg dalszy.

Po wojnie pozostał na emigracji i zamieszkał wraz z żoną w Londynie, skąd często oboje podróżowali po Anglii, Szkocji, Francji i Niemczech w celu spotykania się z polskimi żołnierzami. W Londynie był jednym z organizatorów polskiego emigracyjnego życia artystycznego, m.in. wraz ze słynnym lwowiakiem Marianem Hemarem przygotował ponad 30 premier widowiskowych. W początkach lat 50., jednym ze swoich wierszy doprowadził do zaprzestania zagłuszania polskiej audycji zachodniej rozgłośni – "Poszukiwania rodzin", która to przyczyniała się do odnajdywania zaginionych podczas wojny Polaków przez najbliższych.

Był konserwatystą, czego nigdy nie ukrywał, a wręcz eksponował w swoich wierszach.

W 1965 wraz z żoną przeniósł się na stałe do Chicago, tutaj podczas swoich rewii objeżdżał dwa razy do roku skupiska Polaków. Prowadził swój stały program radiowy, w którym eksponował kulturę przedwojenną jednocześnie wyszydzając nowe "gwiazdy" PRL, zarzucając im zagłuszanie sytuacji w powojennej Polsce – czyli powszechnego narodowego zakłamania względem władzy komunistycznej i odejście od narodowych tradycji.

Do końca życia był aktywny twórczo. Zmarł 12 września 1991 roku, kilkanaście dni przed planowanym przyjazdem do Polski, w której nie był od 1939. Pochowany został 16 września, żegnany przez tłumy Polaków, spoczął w żołnierskiej kwaterze obok kolegów spod Monte Cassino.

W 1990 został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez Prezydenta RP na Uchodźstwie.

Zygmunt Nowakowski podsumowując twórczość Feliksa Konarskiego napisał „... Z pisarzy emigracyjnych tylko jeden zdobył nieśmiertelność. Jeśli nie nieśmiertelność, to w każdym razie żywot bardzo, bardzo długi. Sto, może dwieście lat, może więcej. O innych, nawet o wszystkich laureatach konkursów literackich, ba, nawet członków emigracyjnej akademii literatury, ludzie rychło zapomną, a jego pieśń ujdzie cało i śpiewać ją będą przyszłe pokolenia. On jeden już za życia dożył tej pociechy, że ta pieśń zabłądziła pod strzechy, do koszar, do szkół, do fabryk, na ulice miast, jak Polska długa i szeroka. Przejdą lata i wieki przeminą, pozostaną ślady dawnych dni, zostanie ta pieśń o Monte Cassino, o makach czerwonych niczym krople krwi..."

WARSZAWO !

Biały łabędź płynie zadumany
poprzez Łazienkowski Park.
A przed Pałacem, w cieniu starych drzew,
chodzi kolorowy paw.
Na trawniku w tle błyszczą rosy srebrnej łzy.
A w porannej mgle stoją fioletowe bzy.
Zbudził się ze snu czarodziejski świat,
tchnący czarem dawnych lat.
Warszawo! Wymawiam Twoje imię święte.
Tęsknotą serce drga i w oczach błyszczą łzy.
I widzę piękno Twe mgłą wspomnień przesłonięte.
I czuję znów, jak pachną łazienkowskie bzy.
Warszawo! Przychodzisz nocą często do mnie
i płoszysz z powiek sen, i każesz tęsknić mi.
I w myślach żyjesz wciąż i trudno mi zapomnieć,
że byłaś kiedyś treścią mych najszczęśliwszych dni.
Krwawe łuny znów po nocach płoną,
Ziemia drży pod gradem bomb.
Spójrz na te gruzy, spójrz i nie mów nic,
Tutaj kiedyś był twój dom.
Przez sześćdziesiąt dni, przez sześćdziesiąt nocy złych,
nie żałując krwi, będziesz bronił zgliszczy tych,
aż nadejdzie dzień, że zrozumie świat
za coś walczył, za coś padł...
Warszawo! Wymawiam Twoje imię święte
i w oczach błyszczą łzy, i sercem targa ból,
i widzę mury Twe krwią żywą przesiąknięte,
a w murach tych karabin, w którym nie ma kul.
Warszawo! Twe wielkie serce w gruzach leży.
A jednak bije wciąż i wciąż ze śmierci drwi.
I każdy Polak wie, i każdy Polak wierzy,
ŻE TA, CO NIE ZGINĘŁA,
WYROŚNIE Z MOJEJ KRWI!

Redaguje: Elżbieta Chojnowska             
elachojnowska@yahoo.com

 

 

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor