Problemy ze zdrowiem psychicznym, nieudana próba samobójcza, a nawet problemy z prawem, nie przeszkodziły sprawcom co najmniej ośmiu z czternastu ostatnich masowych strzelanin w tym kraju na legalne nabycie broni. System uznał ich za zdolnych do posiadania broni, z której z zimną krwią zabili wiele niewinnych osób. Tak było w przypadku ubiegłotygodniowej strzelaniny w collegu w stanie Oregon.
"Im więcej ludzi zabijesz, tym bardziej jesteś w centrum uwagi" – napisał 26-latek na portalu społecznościowym kilka tygodni temu. Nikt się tym nie interesował, aż do ubiegłego tygodnia. 1 października 26-letni Christopher Harper-Mercer był w centrum uwagi.
Młody mężczyzna zastrzelił dziewięć osób na terenie Umpqua Community College w Roseburgu, gdzie dopiero co rozpoczął naukę. Po przybyciu policji sam się zastrzelił na oczach studentów. Ci, których zastrzelił to osoby w wieku od 18 do 69 lat. Co najmniej dziewięć kolejnych osób zranił.
Harper-Mercer był uzbrojony w sześć pistoletów, w tym Glock, Smith & Wesson, Taurus oraz karabin Del-Ton. To tylko część jego arsenału składającego się w sumie z 14 sztuk broni. Wszystkie zostały nabyte legalnie. Niektóre przez niego; inne przez matkę, która zabierała go na strzelnicę.
Christopher Harper-Mercer nie miał problemów z nabyciem broni, chociaż w przeszłości był leczony na zaburzenia psychiczne. Próbował nawet popełnić samobójstwo zaledwie miesiąc po tym, jak trafił do wojska w 2008 roku. Zaraz po tej samobójczej próbie został usunięty z armii i opuścił bazę wojskową w Fort Jackson w Karolinie Południowej. Okoliczności próby samobójczej nie podano.
Rok później ukończył naukę w centrum edukacyjnym Switzer Learning w Torrance w Kalifornii, gdzie trafiają właśnie ludzie z problemami psychicznymi. Nauczycieli sygnalizowali problemy z jego zachowaniem, wynikające ich zdaniem z zaburzeń emocjonalnych.
Matka, z zawodu pielęgniarka, wiedziała, że syn cierpiał na łagodną formę autyzmu. Nigdy nie zauważyła u niego agresji. Z wpisów, które Laurel Harper zamieszczała na mediach społecznościowych, można się dowiedzieć, że miała zamiłowanie do broni.
"Trzymam dwa pełne magazynki z moim glockiem, także załadowane ARs & AKs (karabiny szturmowe). Nikt nie przyjdzie do mojego domu bez zaproszenia" – napisała trzy lata temu na internetowym forum miłośników broni. Laurel Harper narzekała na wprowadzane restrykcje w nabywaniu broni w niektórych stanach. Dodawała, że jej syn ma większą od niej wiedzę na temat prawa dotyczącego posiadania broni.
Kobieta sama wychowywała syna. Rozwiodła się w 2006 roku, kiedy Chris był nastolatkiem, ale w separacji z mężem była już po 11 miesiącach małżeństwa zawartego w 1989 roku. Z jej wpisów na mediach społecznościowych wynika, że podejrzewała, że jej syn może cierpieć na zespół Aspergera, łagodną formę autyzmu, wysłała go na leczenie.
Christoper Harper-Mercer przybywał w zamkniętym ośrodku Del Amo Behavioral Health System w Torrance, Kalifornii, gdzie mieszkali zanim przeprowadzili się do Oregonu. "Czasami bierze lekarstwa, czasami nie i wtedy jest największy z nim problem" – mówiła jednej z koleżanek z pracy w 2010 roku.
Zespół Aspergera to zaburzenie rozwoju mieszczące się w spektrum autyzmu. Osoby cierpiące na to schorzenie mają upośledzoną komunikację, trudności w nawiązywaniu kontaktów społecznych, specyficzne zainteresowania, które przyjmują nawet formę obsesji oraz niechęć do zmian. Według lekarzy, chorzy na zespół Aspergera mają zupełnie inne priorytety, niż osoby zdrowe. Mają odmienne zainteresowania, potrzeby emocjonalne i społeczne. Specyficzne dla chorych na zespół Aspergera jest to, że nie potrafią oni rozpoznawać emocji, ani łączyć ich uczuciowo z przeżyciami.
"On nie jest gaworzącym idiotą, jego życie nie jest bezwartościowe. Jest bardzo inteligentny i pracuje nad karierą filmową. Moja wiedza na temat zespołu Aspergera zdobyta w ciągu 18 lat teraz procentuje" – pisała matka Christophera Harpera-Mercera, udzielając internetowych porad innym rodzicom dzieci z zespołem Aspergera.
Kobieta chwaliła się, że jak była w ciąży to czytała swojemu nienarodzonemu synowi książkę Donalda Trumpa "The Art of The Deal". Dodawała, że dzięki temu jej syn odnosi sukcesy w finansach, a jego umiejętności czytania i słownictwo są fenomenalne.
Chris Harper zapisany był na studia w El Camino College w Kalifornii w latach 2010-2012, ale nie wiadomo, czy zdobył dyplom ukończenia kursów. Dwa lata temu matka i syn przenieśli się do Oregonu. Z relacji sąsiadów wynikało, że 26-latek nie pracował i przeważnie siedział całe dnie w domu. Niedawno zapisał się na zajęcia na Umpqua Community College w Roseburgu, gdzie tydzień temu wtargnął z bronią.
Według relacji tych, którzy przeżyli, uzbrojony sprawca wkroczył do klasy i wymierzył z broni do prowadzącego zajęcia 69-letniego profesora, mówiąc, że „czekał na tę chwilę od dawna” i zastrzelił go z bliskiej odległości. Kazał się wszystkim położyć na podłodze, a następnie nakazał powstanie wszystkim, którzy byli chrześcijanami. Wówczas zwracał się do nich słowami: „wkrótce zobaczycie Boga”. Po przybyciu na miejsce policjantów, którzy ranili go w wymianie ognia na korytarzu, wrócił do sali wykładowej i zastrzelił się na oczach studentów.
Z analizy tego, co Christopher Harper-Mercer zamieszczał na rożnych portalach społecznościowych wynika, że był zafascynowany irlandzką IRĄ, krytykował organizacje religijne i interesował się masowymi strzelaninami. Na MySpace umieścił kilka zdjęć. Na jednym trzyma strzelbę.
W jednym z ostatnich wpisów w internecie nawiązywał do strzelaniny w Wirginii, gdzie w sierpniu były prezenter telewizyjny, Vester Flanagan, zabił na wizji byłych kolegów z pracy: dziennikarkę i operatora kamery.
"Zauważyłem, że wielu ludzi (jak Flanagan) jest samotnych i nieznanych, ale gdy doprowadzą do rozlewu krwi, cały świat dowiaduje się, kim byli. Człowieka, którego nikt nie znał, obecnie znają wszyscy. Jego twarz jest na każdym ekranie. Jego imię na ustach każdej osoby na naszej planecie, wszystko w ciągu jednego dnia. Wydaje się, że im więcej ludzi zabijesz, tym bardziej jesteś w centrum uwagi" – napisał.
Ponoć pozostawił liczący kilka stron list napisany przed strzelaniną, który nie został opublikowany ze względu na dobro śledztwa. "Ludzie myślą, że jestem szalony, ale nie jestem. To ja jestem zdrowy na umyśle" – brzmi jedno ze zdań, którego treść została ujawniona mediom.
26-latek dawał do zrozumienia, że cierpi na samotność, ma problemy z nawiązaniem kontaktów, nie ma dziewczyny. Potwierdzają to chociażby relacje sąsiadów. Mówili, że rzadko wychodził z mieszkania, w którym od dwóch lat mieszkał z matką po przeprowadzce do Oregonu.
Historia Christophera Harpera-Mercera przypomina Adama Lanzę. To 20-letni sprawca masakry, do której doszło w grudniu 2013 roku w szkole w Newtown w Connecticut. Lanza zabił swą matkę, a następnie 26 osób w szkole podstawowej Sandy Hook. Zginęło 20 uczniów w wieku od 6 do 7 lat i sześcioro dorosłych. Adam Lanza popełnił samobójstwo.
Adam Lanza wielokrotnie zmieniał szkoły. Na długo przed rozwodem rodziców w 2009 r. stracił kontakt z ojcem. Matka znajdowała z nim kontakt na strzelnicach, gdzie uczyła go strzelać z różnych typów broni palnej. Chciała, by stał się bardziej niezależny. Nancy Lanza była w posiadaniu karabinów Bushmaster XM-15 i Savage Mark II.
Dziennikarze z "Hartford Courant", Alaine Griffin i Josh Kovner, przeprowadzili bardzo długie i wnikliwe dziennikarskie śledztwo, próbując ustalić, kim był 20-letni Adam Lanza. Przy ich współpracy powstał film dokumentalny telewizji PBS "Raising Adam Lanza".
W jego pokoju znaleziono bardzo brutalne gry wideo w ogromnych ilościach, o wartości tysięcy dolarów. Adam Lanza zniszczył twardy dysk swego komputera, zacierając za sobą bardzo wiele śladów, ale znaleziono artykuły dotyczące masowego morderstwa w Norwegii. Mógł inspirować się Andersem Behringiem Breivikiem, który w lipcu 2011 roku zamordował 77 osób w centrum Oslo i na wyspie Utoya.
Każda masowa strzelanina wywołuje falę komentarzy ze strony opinii publicznej i polityków. Demokraci ponawiają wtedy apele o zaostrzenie prawa do posiadania broni. Republikanie odrzucają wszelkie możliwości zmiany prawa, gdyż ich zdaniem Amerykanie mają prawo do posiadania broni, bo gwarantuje im to druga poprawka do Konstytucji.
Prezydent Barack Obama w emocjonalnym wystąpieniu wygłoszonym w dniu strzelaniny w collegu w Oregonie 1 października, stwierdził, że Stany Zjednoczone to jedyne państwo na świecie, gdzie regularnie dochodzi do tego typu wydarzeń. "Rutynowe jest informowanie o tym przez media. Moje wypowiedzi na tym podium też stają się rutynowe. Jesteśmy zobojętnieni, gdy coś takiego się wydarzy” – oświadczył. Wezwał do zaostrzenia prawa do posiadania broni.
Z kolei starająca się o ten urząd Hillary Clinton zapowiedziała, że jak wygra wybory, to doprowadzi do zlikwidowania luk prawnych w istniejących obecnie przepisach, które powodują, że pozwolenia na broń dostają takie osoby, jak sprawca strzelaniny w collegu w Oregonie.
Jednym z pomysłów jest uniemożliwienie nabycia broni w momencie, gdy trwa proces sprawdzania historii kryminalnej. Właśnie taka luka w prawie spowodowała, że 20-letni Dylann Roof mógł nabyć broń, a następnie dokonać masakry w kościele w Charleston.
Clinton skrytykowała republikanów za to, że przekładają interes Krajowego Zrzeszenia Strzeleckiego (NRA) ponad dobro milionów Amerykanów.
Kandydat w republikańskich prawyborach, były gubernator Florydy, Jeb Bush komentując strzelaninę w Oregonie powiedział, że "takie rzeczy się zdarzają". „Przechodziłem przez podobne wyzwania jako gubernator. Takie rzeczy się zdarzają i działanie pod wpływem impulsu niekoniecznie jest dobrą rzeczą" – stwierdził Bush. Dodawał, że prawo do noszenia broni jest podstawowym prawem każdej osoby i nie powinno zostać w żaden sposób naruszone, ani poprzez lokalne rządy, ani przez władze federalne. „Znajdujemy się w trudnym okresie, ale sprzeciwiam się jakimkolwiek podejmowaniu pochopnych działań” – zaznaczył były gubernator Florydy.
Więcej kontrowersji wywołała wypowiedź innego republikańskiego kandydata. Emerytowany neurochirurg, Ben Carson powiedział, że gdyby on znalazł się w takiej sytuacji, to od razu podjąłby próbę konfrontacji ze sprawcą. "Nie stałbym i nie czekał, aż mnie zastrzeli" – stwierdził. Wkrótce po tym tłumaczył, że jego komentarz w żaden sposób nie odnosił się do ofiar strzelaniny.
Gubernator Luizjany Bobby Jindal, który także walczy o republikańską nominację prezydencką, winą za strzelaninę częściowo obarczył ojca sprawcy.
Ian Mercer, który mieszka w Kalifornii, w rozmowie z mediami zaraz po tragicznych wydarzeniach przyznawał, że nie miał pojęcia, iż jego syn, który mieszkał z jego byłą żoną w Oregonie, miał jakąkolwiek broń. W wywiadzie z CNN Mercer wezwał do wprowadzenie restrykcji w dostępie do broni i stwierdził, że nie rozumie, jak jego syn znalazł się w posiadaniu 13 sztuk.
Bobby Jindal udzielił mu odpowiedzi. "Oczywiście, że nie wiedział. Czy wiecie, dlaczego nie wiedział? Bo nie interesował się życiem swojego syna. Co to za ojciec? To porażka, powinien się wstydzić pokazywać swoją twarz publicznie. To on jest problemem... Przestańcie zrzucać winę na kawałek metalu (broń). Zajmijcie się prawdziwym problemem".
Joanna Trzos