----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

26 listopada 2015

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Kamery zamontowane na chicagowskich skrzyżowaniach mają poprawiać bezpieczeństwo. Jednak ciągle brakuje wiarygodnych opracowań, że cel ten został osiągnięty. Natomiast dużo jest błędów w systemie, co powoduje, że wiele mandatów trafia do kierowców niesłusznie. Nie narzekają władze miasta, bo budżet wzbogacił się o ponad $2.4 mln tyle wynosił dochód z mandatów, które nie powinny w ogóle być wydane. Zwolennicy programu wskazują, że kierowcy zwalniają, a to już się przekłada na bezpieczniejsze ulice.

Po ostatnim raporcie opublikowanym przez dziennik "Chicago Tribune" najwięcej znaków zapytania pojawia się w temacie fotoradarów zamontowanych w okolicach szkół i parków, czyli w ramach "Children"s Safety Zone". Na terenie miasta urządzenia takie działają przy 63 szkołach i parkach. Program ruszył w październiku 2013 roku. Tylko w ciągu sześciu miesięcy dziennik "Chicago Tribune" dopatrzył się następujących nieprawidłowości.

  • Ponad 22,000 mandatów zostało wysłanych do właścicieli samochodów zarejestrowanych przez kamery w pobliżu parków, które były zamknięte ze względu na prowadzone tam prace budowlane przez kilka miesięcy. Jest to naruszenie rozporządzenia dotyczącego fotoradarów.
  • Ponad 11,000 mandatów zostało wystawionych w godzinach, kiedy parki były zamknięte na noc.
  • Ponad 28,000 mandatów zostało wystawionych przez kamery w rejonie, w którym znaki ostrzegawcze nie spełniały minimalnych wymogów określonych prawem. Albo nie było takich znaków, albo całkowicie były zasłonięte przez drzewa i budynki, co powodowało, że były niewidoczne dla kierowców.
  • Ponad 11,000 mandatów mogło zostać wydanych w czasie, kiedy w szkołach nie było już dzieci – co także jest niezgodne z miejską ordynacją.
  • Ponad 62,000 mandatów zostało wydanych za przekroczenie prędkości w strefie szkolnej nawet wtedy, kiedy placówki nie pracowały; np. w okresie wakacji. Prawo mówi, że mandaty mogą być wydawane tylko "w dniach szkolnych". Pozew zbiorowy przeciwko omijaniu tego wymogu został odrzucony przez sędziego sądu powiatu Cook, ale została złożona apelacja.

Urzędnicy administracji po publikacji "Chicago Tribune" zadeklarowali, że pracują nad usunięciem błędów w systemie obsługującym kamery w rejonach szkół i parków. Co ciekawe, eksperci opisują ten system jako jeden z najbardziej skomplikowanych fotoradarów w kraju.

Jednocześnie administracja burmistrza Rahma Emanuela podtrzymuje swoją opinię, że program fotoradarów jest ważnym środkiem bezpieczeństwa mającym skłonić kierowców do zwolnienia w pobliżu parków i szkół.

"Nadmierna prędkość to poważny problem w tym mieście" – powiedziała komisarz miejskiego departamentu transportu Rebekah Scheinfeld. "To prędkość jest odpowiedzialna za około jedną czwartą wypadków zakończonych obrażeniami lub śmiercią każdego roku. Tak więc traktujemy to bardzo poważnie".

"Uważamy, że system działa" – podsumowała Scheinfeld. Dodała, że system kamer przy szkołach i parkach działa zaledwie od dwóch lat, a "już widać pozytywne rezultaty w zmianie zachowań kierowców".

Według urzędników administracji burmistrza, fotoradary są umieszczone tam, gdzie było najwięcej wypadków. Miasto identyfikuje 47,700 wypadków w okresie od 2009 do 2012 roku, których przyczyną była nadmierna prędkość. Liczba ta obejmuje nie tylko wypadki pieszych, ale wszystkie z udziałem ludzi w każdym wieku.

Dziennik "Chicago Tribune" powołuje się z kolei na policyjne statystki, z których wynika, że w okresie od 2004 do 2014 roku w wypadkach poszkodowanych zostało 108 dzieci, które poruszały się na piechotę lub na rowerze. Chodzi o wypadki, do których doszło po przekroczeniu przez kierowców dopuszczalnej prędkości. Większość z tych wypadków zdarzyło się na bocznych ulicach, a nie na głównych, gdzie fotoradary są zazwyczaj umieszczane.

Komisarz miejskiego departamentu transportu, Rebekah Scheinfeld, która nadzoruje program fotoradarów, mówi, że miasto wybierając lokalizację, gdzie została zamontowana kamera określało obszary najwyższego ryzyka dla dzieci.

"Nie będziemy czekać aż zginie dziecko, aby umieścić tam kamerę. Jazda powyżej limitu prędkości jest nielegalna. Ludzie giną w takich wypadkach. Nie bez powodu mamy ograniczenia prędkości w danym miejscu" – stwierdza Scheinfelfd. "Potencjalny dochód nie jest decydującym czynnikiem" – dodaje.

Z analizy ponad 2 mln mandatów wystawionych od października 2013 roku do 1 września tego roku wynika, że 146 kamer działających w 61 strefach bezpieczeństwa przy szkołach wygenerowało $81 mln. Ponad jedna trzecia z tej sumy to mandaty wydane na podstawie zapisu z 15 fotoradarów.

Najbardziej aktywna była kamera zainstalowana przy 445 W. 127th Street w dzielnicy West Pullman na południu Chicago. Już w pierwszych dniach programu przyniosła prawie 100,000 mandatów, które przełożyły się na prawie $4 mln. Kamera została tam zainstalowana, by zwiększyć bezpieczeństwo dzieci przy ruchliwym skrzyżowaniu w okolicy ścieżki rowerowej Major Taylor Bike Trail. Na szczęście ten odcinek drogi nie należy do bardzo kolizyjnych. Z policyjnych statystyk od 2004 roku wynika, że tylko jedno dziecko poruszające się na rowerze zostało tam potrącone przez samochód. Ale już przecznicę dalej, na mniejszej uliczce, gdzie nie zainstalowano kamery, doszło do 29 wypadków drogowych z udziałem dzieci.

Kolejna "dochodowa" kamera chroni ścieżkę rowerową na południowym-wschodzie miasta, w pobliżu z granicą ze stanem Indiana. Jest zainstalowana przy 10318 S. Indianapolis Ave. W rejonie tym nie doszło w przeszłości do żadnego wypadku, którego przyczyną byłaby nadmierna prędkość. Z policyjnych raportów wynika, że w tym miejscu nie doszło do wypadku z udziałem dzieci.

Żadne dziecko nie zostało potrącone przez samochód wzdłuż tego odcinka Indianapolis Ave. od 2004 roku, ale sześcioro dzieci zostało w poszkodowanych w wypadku na znajdującej się obok mniejszej ulicy. Kamera zainstalowana przy 10318 S. Indianapolis Ave. wydała 78,000 mandatów i wygenerowała prawie $3.2 mln.

Zwolennicy programu fotoradarów wskazują, że nie ma znaczenia to, czy w przeszłości w niektórych miejscach, gdzie pojawiły się kamery, nigdy nie było wypadków. Ich zdaniem ważniejsze jest to, że kierowcy ściągają nogę z gazu, a to sprawia, że ulice są bezpieczniejsze dla wszystkich – w tym dzieci.

W ciągu 11 lat, od 1 stycznia 2004 roku do 31 grudnia 2014 roku w Chicago doszło do 11,514 wypadków z udziałem dzieci poruszających się pieszo lub rowerem, w tym 108 spowodowanych przekroczeniem dopuszczalnej prędkości przez kierowców – wynika z raportów policyjnych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko wypadki, do których doszło w 61 strefach szkolnych i przy parkach, które zostały wyposażone w kamery, liczba wypadków z udziałem poszkodowanych dzieci wynosi 923, w tym 13, w których przekroczenie prędkości zostało wymienione przez policję jako ich przyczyna. Jeden z tych wypadków był śmiertelny.

Miasto w tym miesiącu wydało komunikat prasowy, z którego wynika, że dzięki kamerom od 2013 roku udało się obniżyć liczbę wypadków w 21 strefach bezpieczeństwa. Z tego samego raportu wynika, że o 18 procent spadła liczba rannych we wszystkich wypadkach w latach 2012 - 2014.

Libby Thomas, ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego na University of North Carolina, popiera właściwe wykorzystanie technologii fotoradaru w celu rozwiązania problemów bezpieczeństwa. Jednocześnie przyznaje, że władze miejskie czasami nadużywają tej technologii. "Przykłady korupcji i niegospodarności można znaleźć w programach fotoradarów wykorzystywanych do monitorowania jazdy przez skrzyżowania na czerwonym świetle" – oceniła. Thomas zgodziła się z tezą chicagowskich urzędników, że brak wypadków na danym odcinku drogi nie musi oznaczać, że fotoradar jest tam niepotrzebny.

JT

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor