Przez lata amerykańska ropa z łupków była symbolem energetycznej niezależności USA. Permian Basin, kluczowy region wydobycia znajdujący się w części stanów Teksas i Nowy Meksyk, zapewniał tanie paliwo i stabilne dostawy. Jednak złote czasy mogą dobiegać końca. Najbardziej wydajne tereny zostały już w dużej mierze wyeksploatowane, a nowe odwierty dają coraz więcej gazu i wody zamiast wysokiej jakości ropy.
Choć produkcja ropy osiągnęła rekordowe 6,5 mln baryłek dziennie, geologia pola naftowego stawia przed firmami wydobywczymi nowe wyzwania. Zmniejszająca się liczba wydajnych odwiertów powoduje, że zamiast ropy wydobywa się coraz więcej gazu i wody, co podnosi koszty produkcji. W efekcie ceny benzyny mogą wzrosnąć w najbliższych latach.
Wyższe koszty i mniejsza opłacalność
Roponośny rejon USA, który przez dekady napędzał amerykański boom łupkowy, zaczyna osiągać swoje granice. Coraz więcej odwiertów prowadzonych jest w mniej zasobnych obszarach, co oznacza, że zamiast wysokiej jakości ropy, firmy wydobywają duże ilości gazu ziemnego i wody. Już teraz w niektórych rejonach na każdą baryłkę ropy przypada nawet 12 baryłek wody. To poważny problem, bo usuwanie wody jest kosztowne. Przy stosunku 4 baryłek wody na baryłkę ropy koszt utylizacji wynosi około 2 dolarów, ale gdy stosunek rośnie do 12:1, koszty skaczą do 8 dolarów.
To nie jedyny problem. Wydobycie gazu ziemnego rośnie szybciej niż wydobycie ropy, co komplikuje sytuację, bo gaz wymaga specjalnej infrastruktury do przetwarzania i transportu. W niektórych przypadkach odwierty, które pierwotnie były ropne, są teraz klasyfikowane jako gazowe, co utrudnia utrzymanie stabilnej produkcji ropy i może odbić się na cenach paliw.
Technologia na ratunek?
Firmy wydobywcze liczą na sztuczną inteligencję, która mogłaby zoptymalizować wiercenia i poprawić efektywność wydobycia. Jednak eksperci, w tym prezes Occidental Petroleum Vicki Hollub, ostrzegają, że nawet najnowocześniejsze technologie nie zapobiegną osiągnięciu szczytu produkcji ropy w USA, który może nastąpić już między 2027 a 2030 rokiem. AI może pomóc obniżyć koszty operacyjne, ale nie stworzy nowych złóż tam, gdzie ich po prostu nie ma.
Niektóre firmy, takie jak Chevron i Coterra, próbują radzić sobie z problemem rosnącej ilości wody poprzez jej recykling. Oczyszczona woda może być wykorzystywana do nowych procesów szczelinowania, a nawet w chłodzeniu centrów danych, rolnictwie czy gaszeniu pożarów. Choć to rozwiązanie zmniejsza koszty i wpływ na środowisko, nie rozwiązuje całkowicie problemu rosnącej ilości wody wydobywanej wraz z ropą.
Wydobycie ropy w Permian Basin wciąż pozostaje dochodowe, ale koszty operacyjne stale rosną. Na mniej atrakcyjnych terenach rentowność produkcji wymaga cen na poziomie nawet 96 dolarów za baryłkę, podczas gdy obecna cena ropy na rynkach światowych jest niższa. To oznacza, że w miarę jak producenci przenoszą się na mniej efektywne tereny, utrzymanie rentowności staje się coraz trudniejsze.
Co to oznacza dla kierowców?
Wzrost kosztów wydobycia niemal zawsze przekłada się na ceny paliw. Hasło „drill, baby, drill”, które przez lata było symbolem amerykańskiej energetycznej ekspansji, może stracić swoją moc. Jeśli trend się utrzyma, powinniśmy przygotować się na droższą benzynę przy dystrybutorach w przyszłości.