24 września 2020

Udostępnij znajomym:

Systemy rozpoznające twarze ludzi chodzących po ulicach miast jak i tych, którzy chcą przejść przez bramki w budynkach, są znane od dłuższego czasu, ale ich producenci wciąż je ulepszają. Niestety sztuczna inteligencja po raz pierwszy w historii pomyliła się i zaszkodziła mieszkańcowi Detroit, który został aresztowany.

Robert Julian-Borchak Williams, obywatel USA, został aresztowany po tym, jak program do rozpoznawania twarzy, śledzący na żywo obraz z kamer, wskazał go jako winnego kradzieży sklepowej z 2018 roku. Zupełnie niewinny mężczyzna spędził 30 godzin w areszcie z powodu zbyt dużego zaufania organów ścigania do sztucznej inteligencji. Policja nie zdecydowała się na sprawdzenie, czy Robert Williams to faktycznie osoba, której wizerunek uwieczniła kamera w okradzionym sklepie.

Jest to pierwszy oficjalny przypadek, kiedy sztuczna inteligencja pomyliła osoby, jednak specjaliści twierdzą, że takich przypadków może być znacznie więcej. Co więcej, prawnicy uważają, że w historii mogły już występować takie pomyłki, lecz prawdopodobnie były skutecznie ukrywane przez odpowiednie organizacje.

Według krytyków automatycznych systemów rozpoznawania twarzy technologia wciąż nie jest na tyle dopracowana, by móc na jej podstawie z pełną świadomością twierdzić, że dana osoba jest winna popełnionego czynu. Sami twórcy ostrzegają przed wykorzystywaniem ich produktów jako jedynej podstawy do oskarżeń i aresztowań, a w tym przypadku tak właśnie było.

Williams nie został wypuszczony po 30 godzinach, wyszedł po wpłaceniu kaucji. To kolejna część absurdu sprawy, która odbiła się szerokim echem w Stanach Zjednoczonych. Nie wiadomo, ile czasu musiałby spędzić niewinny człowiek „za kratami”. Aresztowanie Williamsa świadczy o nadużywaniu przez władze sztucznej inteligencji i pełne oddanie jej decyzyjności, pomimo ostrzeżeń samych producentów.

Rewolucja w transporcie publicznym?

Trolejbusy nie są często spotykanym środkiem transportu publicznego na świecie, szczególnie z uwagi na ich ograniczenia (muszą być podłączone do sieci) oraz wymóg montowania pajęczyn przewodów elektrycznych nad ulicami miast. Jest jednak miejsce, gdzie trolejbusy wracają do łask, a nad ulicami nie widać kabli. Tel Awiw montuje ładujące ulice!

Jeszcze nie tak dawno zachwycaliśmy się ładowaniem bezprzewodowym naszych telefonów, a dziś jest to tak powszechne, że na większości z nas nie robi dużego wrażenia. Zaskakujący może być jednak fakt, że Izrael przeniósł tę technologię do transportu i jako pierwszy na świecie wprowadził bezprzewodowe ładowanie trolejbusów. EletReon jest firmą, która dostarcza technologię zapewniającą ładowanie pojazdów, a same pojazdy dostarcza producent Dan Bus Company. Nieznany jest natomiast dokładny koszt wdrożenia technologii, gdyż Tel Awiw postanowił takich informacji nie publikować i nie informować o finansach opinii publicznej.

58

Technologia jest w fazie eksperymentalnej. W mieście znajduje się dwukilometrowy odcinek drogi, z której pół kilometra zajmują odpowiednie urządzenia do ładowania trolejbusów. Składają się z umieszczonych pod asfaltem miedzianych cewek podłączonych do sieci elektrycznej w mieście. Pojazdy natomiast wyposażone są w odbiorniki, dzięki którym zasilany jest układ napędowy. Proces budowy drogi trwał zaledwie kilka dni. Obecnie prowadzone są tam testy, a niebawem ten odcinek drogi ma zostać oddany do regularnego użytku. Władze miasta twierdzą, że jeśli technologia bezprzewodowego ładowania okaże się ekonomiczna i warta uwagi, będzie stosowana w innych częściach metropolii.

Roboty zastępują pracowników sklepów w Japonii

Bynajmniej nie chodzi o zamianę ludzi pracujących w sklepach na roboty, ale o niedobór siły roboczej w Japonii. Jest to kraj o najstarszej populacji na świecie, gdzie ponad 30% obywateli to ludzie, którzy przeszli już na emeryturę. Z pomocą przychodzi nowoczesna technologia.

Dwie najpopularniejsze sieci spożywcze „zatrudniły” roboty jako pracowników sklepów. Ponad 2-metrowe urządzenia wyposażono w szereg czujników i kamer, a ich wygląd ma przypominać sylwetkę człowieka. Dzięki „palcom” u „rąk” doskonale radzą sobie z chwytaniem poszczególnych produktów widniejących na półkach sklepowych. Jednak to, co najbardziej wyróżnia roboty, to możliwość zdalnego sterowania nimi z dowolnego miejsca na Ziemi, w którym jest połączenie internetowe. Osoba odpowiedzialna za prowadzenie sklepu może zostać w domu, „uzbroić” się w niezbędne gadżety (okulary VR, czujniki ruchu, słuchawki, mikrofon), a robot będzie naśladował jej ruchy. Pomocne mają okazać się także specjalnie przygotowane rękawice, dzięki którym osoba sterująca robotem będzie mogła we własnych dłoniach poczuć produkt, który trzyma robot. Japończycy uważają, że nowa technologia pozwoli rozwiązać problem niedoboru pracowników, zmniejszyć koszty prowadzenia działalności, a także funkcjonować w ten sam sposób przy mniejszej ilości pracowników.

60

Do 2030 roku Japonia chce zautomatyzować 27% istniejących obecnie etatów. Przed firmą produkującą roboty jest jednak długa droga, by mogły one w pełni zastąpić człowieka. Przykładem może być czas, w którym wykonywane są poszczególne zadania, na przykład ustawienie jednego przedmiotu na półce zajmuje robotowi 8 sekund, a pracownik sklepu może zrobić to samo w czasie o 3 sekundy krótszym. Różnica może wydawać się niewielka, jednak biorąc pod uwagę ilość towaru znajdującego się w sklepie, okazuje się, że człowiek nadal jest niezastąpiony.

Adrian Pluta
Email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor