----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

28 stycznia 2025

Udostępnij znajomym:

Trudno o wyraźniejszy symbol wojennego bestialstwa, masowości zabijania i odczłowieczenia ofiary w imię ideologicznego zaślepienia. 80 lat temu prawie pięcioletnia „praca” Auschwitz została ostatecznie przerwana, a świat mógł wreszcie wprost przekonać się o ogromie zbrodni, dokonanej tam przez niemieckich nazistów.

Zniszczenie Żydów było jednym z podstawowych celów Adolfa Hitlera – oparta o rasistowskie poglądy figura największego wroga Niemiec zajmowała centralne miejsce w myśli przywódcy NSDAP, będąc głównym punktem odniesienia w jego długofalowej polityce. Hitler używał różnych zagrywek praktycznych, które pozwalały mu osiągać sukces – sprzymierzał się z „starymi” prawicowymi politykami, wykorzystywał retorykę robotniczą, potrafił dogadać się z kapitalistami czy zaakceptować jako taktycznych sojuszników Słowian. Żydzi byli dla niego jednak zawsze wrogiem, to ich zresztą – jako rzekomo władających komunistycznym ZSRR i „plutokratycznym” USA – oskarżał o rozpętanie wojny.

Droga do Zagłady Żydów – nazwanej m.in. Holocaustem lub Shoah – wiodła stopniowo, była jednak przez nazistów realizowana w sposób bardzo metodyczny. Wkrótce po przejęciu władzy w styczniu 1933 r. zaczęto prześladować ludność żydowską w Niemczech – czasem przymykano oczy na występki motłochu czy partyjnych bojówek, czasem zaprzęgano do tego machinę państwową, jak na przykład wtedy, gdy z Żydów „oczyszczono” wszelkie instytucje finansowe przez władze na szczeblu krajowym lub lokalnym, a więc nie tylko urzędy i służby, ale także uczelnie czy orkiestry symfoniczne. W 1935 r. weszły w życie tzw. ustawy norymberskie, które określały kto jest Żydem, i to na podstawie tzw. „obiektywnych” kryteriów rasowych, a więc poprzez weryfikację drzewa genealogicznego. Zupełnie wykluczano w ten sposób oczywiste dla nas subiektywne sposoby patrzenia na narodowość, a więc poczucie związania się z jakąś nacją. Niemieccy Żydzi byli bardzo dobrze zasymilowani z miejscową ludnością, nie tworzyli zamkniętych społeczności gdzieś na prowincji, byli mieszczanami czy pracownikami umysłowymi i stanowili taką samą część społeczności jak „czyści” Niemcy. Co więcej, wiemy dzisiaj, że wielu z nich było podobnie jak Hitler czy inni wpływowi naziści weteranami i bohaterami I wojny światowej, odznaczonymi najwyższymi medalami i honorami. Czuli się po prostu Niemcami, nie zaś częścią nieokreślonej i obcej „żydowskości”. Norymberski sposób patrzenia równał wszystkich bez względu na takie oczywiste subtelności.

Początek wojny i okupacji niemieckiej kolejnych państw europejskich (lub związanie się sojuszem z innymi) dało Niemcom możliwość prześladowania Żydów na jeszcze większą skalę. Palenie synagog i dręczenie napotkanych w miastach i miasteczkach „wrogów” miało miejsce już we wrześniu 1939 r. Kolejnym krokiem był nakaz identyfikacji (noszenia żółtej gwiazdy Dawida), w końcu zaś zamknięcie ludności żydowskiej w gettach – ciasnych, przeludnionych, będących siedliskiem chorób i głodu. Przemoc jednak eskalowała, a momentem przełomowym był wybuch wojny niemiecko-radzieckiej w czerwcu 1941 r., traktowanej przez Hitlera i jego popleczników jak „święta krucjata” przeciwko „żydowskiemu bolszewizmowi”. Specjalne oddziały SS, tzw. einsatzgruppen, na zajętych terenach Polski, Ukrainy, Białorusi i Litwy mordowały miejscowych Żydów lub zachęcały do tego miejscową ludność, wykorzystując tkwiące lokalnie poczucie krzywd i antysemicką nienawiść.

Niemcy wchodzili płynnie w „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”, czyli wymordowanie milionów osób będących Żydami lub uznanych za nim według kryteriów rasowych. Początkowo mordów dokonywano metodą banalnie tradycyjną – poprzez rozstrzelanie. Obawiano się jednak negatywnego wpływu na psychikę egzekutorów, stąd poszukiwanie metod „bezkontaktowych”. Z takich pobudek narodził się pomysł gazowania – początkowo przy pomocy rur wydechowych ciężarówek kierowanych do szczelnie zamkniętych budek, potem zaś Cyklonu B. Wcześniej naziści wykorzystali tę metodę do mordowania osób upośledzonych lub chorych psychicznie, uznanych za obciążenie „zdrowego” narodu.

Sieć obozów, które powstały w Niemczech, Austrii i na okupowanych terenach środkowowschodniej Europy, tworzyła ogromną „fabrykę śmierci”, do której z niemiecką dokładnością ludzie tacy jak Adolf Eichmann kierowali pociągi z Żydami z różnych zakątków kontynentu. Symbolem stał się obóz Auschwitz umieszczony w sąsiedztwie okupowanego Oświęcimia, zbudowany w 1940 r. na potrzeby więzienia Polaków. W kolejnych latach przez obóz koncentracyjny i będący jego częścią obóz zagłady z komorami gazowymi i krematoriami (Birkenau) przeszły setki tysięcy Żydów oraz przedstawicieli innych narodów okupowanej Europy. Ponad 1,3 mln ludzi zginęło w tym miejscu. Dziś, w dobrze zachowanych barakach obozowych, działa jedno z wywołujących największy ból muzeów na świecie, opowiadające o masowych zabijaniu i pokazujące bezgłośne pamiątki, które pozostawili po sobie pomordowani: buty, okulary, przedmioty codziennego użytku.

W styczniu 1945 r. obóz w Auschwitz kończył swoją działalność, wciąż znajdowali się tam jednak więźniowie. 27 stycznia bramę obozową wyważyli nadciągający ze wschodu czerwonoarmiści. W tym wypadku było to realne wyzwolenie – chociaż przecież Polakom te same oddziały przyniosły nowy terror. Pamiętając o tamtym wydarzeniu, pamiętajmy o nieludzkiej tragedii, jaką była Zagłada. I róbmy wszystko, bo do czegoś podobnego już nie dochodziło. 

Tomasz Leszkowicz

 

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor