I znowu strzelanina i znowu zamordowane dzieci. Jakby już mniej “myśli i modlitw”, które zwykle w takiej sytuacji płynęły do rodzin ofiar, może więcej bezradności, ale też złości, ba - nawet wściekłości (w Senacie).
Ręce opadają, włos się jeży, rozpacz, oburzenie, bezsilność.
Osiemnastoletni smarkacz z dwoma sztukami broni, w tym jakiś karabin automatyczny, wchodzi do szkoły podstawowej, w biały dzień, przez ogólnie dostępne drzwi, nikt go widzi, nikt nie zatrzymuje. Wchodzi do klasy. Strzela. Zabija 18-cioro małych dzieci. Zabija dwie dorosłe osoby. Nauczycielki.
Drzwi nie były zamknięte - ani do szkoły, ani do klasy.
Przy drzwiach nie było żadnego strażnika, wartownika, uzbrojonego czy nie, nie było nikogo.
Jesteśmy w Teksasie!
W kilka minut pod budynek szkoły podjeżdżają “siły i środki”, policjanci różnych służb, w różnych pojazdach, uzbrojeni, w kamizelkach kuloodpornych, z telefonami, radiostacjami i całym tym odstraszającym oprzyrządowaniem. Dorośli faceci i kobiety. Może to ich dzieci są w tej szkole… Postanawiają poczekać.
Pod szkołą gromadzą się też rodzice. Jesteśmy w małym miasteczku, każda wiadomość szybko się tu rozchodzi, a zwłaszcza taka! Zbiegli się więc rodzice, chcą wejść do budynku, chcą pomóc, ratować, ocalić!
Nic z tych rzeczy. Przypomina się makabryczne powiedzonko z polskich komunistycznych czasów: “Pan milicjant szkoły kończył, pan milicjant wie!”.
Pan milicjant wie, że trzeba poczekać. Na jakichś innych panów policjantów, oni zaraz dojadą.
A tymczasem w szkole morderca pyta małą dziewczynkę: “Boisz się?” Mała odpowiada: “Tak”. No to ją zastrzelił.
Nie wiem, czy tak było, staram się, jak chyba teraz wszyscy, nie myśleć o tym, co się w tej klasie działo, jak to było, jak te kule rozrywały te ciałka dziesięciolatków…
A Pan policjant mówi, poczekać.
I czekali.
Potem powiedzieli, że podjęta została zła decyzja wynikającą ze złej oceny sytuacji. Ocena była taka, że to jest sytuacja “wzięcia zakładników”, więc trzeba było poczekać na specjalistów od sytuacji wzięcia zakładników, a tymczasem była to sytuacja “active shutter”, więc należało wejść do szkoły i go zabić, co zrobiła w końcu (po chyba 45 minutach) jakaś bardziej przytomna grupa. Nigdy się nie dowiemy, czy gdyby weszli wcześniej zginęłoby mniej dzieci.
Jedną z najbardziej podłych gier propagandowych jest powoływanie się na Drugą Poprawkę do Konstytucji USA - przy dyskusji o dostępie do broni. To jest moje zdanie, tak myślę i mam do tego prawo.
Warto poczytać stare i współczesne dyskusje znawców prawa. Jak dzielą włos na czworo, by uzasadnić taką czy inną rację. Wszystko zależy od tego, do której grupy “myślicieli” sami się zaliczają. Poprawka, jak i cała Konstytucja, powstały w określonej sytuacji historycznej i politycznej. Mowa tam na przykład o “milicji”. Do dziś mamy gdzieś po górach i lasach obozowiska jakichś uciekinierów od cywilizacji, którzy wieczorami chodzą po okolicy ze strzelbą na ramieniu i robią obchód! Czasem wywołają gdzieś aferę i wtedy słyszymy o milicji. W Konstytucji nie o taką milicję chodzi i nie takiej milicji zapewnia się dostęp do broni. To trochę tak, jakby się dziś w Polsce domagać liberum veto. Albo zniesienia tegoż!
Wątpię czy Ojcom Założycielom rzeczywiście chodziło o to, by każdy obywatel USA (dziś raczej nie tylko obywatel – mieszkaniec) nosił ze sobą taką czy inną spluwę! Może rację ma jeden z badaczy, który twierdzi, że chodziło o uzbrojenie się na wszelki wypadek, gdyby do Ameryki znowu napłynęli katolicy, czyli papiści. Chdziło więc o masowe uzbrojenie protestantów! O obronę kraju, może i przed papistami, ale o obronę kraju, a nie o walkę z rządem, jak teraz twierdzą miłośnicy posiadania broni. Wolny człowiek ma ich zdaniem prawo do tego, by się bronić przed władzą. W Drugiej Poprawce mowa jest o czymś innym!
Jedna bzdura prowadzi do kolejnej i mamy takie oto sytuacje: nastolatek obsługuje kasę w supersamie. Klient oprócz chleba, masła i innej marchewki, stawia na taśmie do kasy także butelkę piwa! Zgroza! Cały ruch trzeba zatrzymać. Nastoletni kasjer szuka kogoś starszego, po chwili znajduje panią manager, ona w majestacie swej godności przypływa do kasy, przeciąga przed czytnikiem to piwo i ruch wraca do normy. Ten sam nastolatek za chwilę odbierze swój czek, w tym samym sklepie zamieni go na gotówkę i być może nawet w tym samym supersamie kupi sobie za własne pieniądze wymarzony karabin automatyczny. Co za radość! A pojutrze, bo ma wolne, pójdzie do swojej byłej szkoły i im wreszcie pokaże!
Piwa nie może, bo ma dopiero 19 lat, ale karabin- proszę bardzo!
Czyżby lobby alkoholowe było tu słabsze niż lobby karabinowe?
Ale loby karabinowe jednak też ma stracha - tuż po tej makabrycznej strzelaninie, w tym samym Teksasie odbyła się konwencja NRA (National Rifle Association). I zakazano tam wstępu ludziom z bronią!
Idalia Błaszczyk
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.