Między 13 a 26 sierpnia 1920 roku na obszarze Polski wielkości Beneluksu zadecydowały się losy Niepodległej Rzeczpospolitej, a być może nawet świata. Walna bitwa warszawska okazała się jednym z największych sukcesów oręża polskiego i plamą na honorze Armii Czerwonej.
Na przełomie pierwszej i drugiej dekady sierpnia 1920 roku Wojsko Polskie intensywnie maszerowało. Tym razem nie chodziło już jednak o odwrót na zachód pod wpływem uderzeń bolszewickich. Polscy żołnierze, często wyczerpani długotrwałymi walkami, szykowali się do aktywnych działań, które miały powstrzymać Armię Czerwoną. Morale powoli wzrastało, a była to zasługa napływających do armii nowych rekrutów – ochotników, którzy z uczelni, szkół i drużyn harcerskich szli do wojska, w którym zdobywali tylko podstawowe przeszkolenie, dysponowali jednak rezerwami optymizmu. Nim właśnie zarażali żołnierzy, którzy czując dodatkowo za plecami wsparcie społeczeństwa, zbierali się do nowej bitwy.
Zgodnie ze zaktualizowanym planem „Wielkiej Kombinacji” autorstwa Józefa Piłsudskiego, główny kontratak Wojska Polskiego miał być wyprowadzony na południe od Warszawy, z rejonu Dęblina, Kocka i Lubartowa. Kluczowym elementem, bez którego nie udałoby się w ogóle osiągnąć zwycięstwa, było obronienie Warszawy. To ona była bowiem głównym celem bolszewików, jako stolica państwa i ważne dla narodowego ducha miejsce. Jej upadek podkopałby morale Polaków i pomógł doprowadzić do skomunizowania Polski.
Przygotowanie miasta do obrony zostało zrealizowane jedynie w podstawowym zakresie – wykonano najbardziej prowizoryczne fortyfikacje, przede wszystkim okopy na trzech liniach obrony, z których pierwsze biegła pod Radzyminem, ostatnia zaś już między zabudowaniami Pragi. Wśród obrońców Warszawy znaleźli się bardzo różni żołnierze – zarówno starzy wiarusi z czasów I wojny światowej, jak i młodzi ochotnicy, świeżo formowane pułki i bataliony o bogatym szlaku bojowym, Wielkopolanie i uczestnicy samoobron kresowych. Szykowano nawet batalion Ochotniczej Legii Kobiet, który miał obsadzać trzecią, ostatnią linię obrony.
13 sierpnia 1920 roku oddziały Armii Czerwonej rozpoczęły szturm na Warszawę. Pierwsze uderzenie było silne, chociaż już zawierało pierwsze oznaki przyszłego niepowodzenia – w rejonie stolicy działały dwa zgrupowania atakujących (3 i 16 Armia), z których każda miała przeznaczyć do walk o miasto wybrane dywizje. Między ich dowódcami oraz ich przełożonymi trwała rywalizacja o to, kto pierwszy zajmie najważniejsze z polskich miast, przez co nie mogli oni dobrze współpracować. 14 sierpnia walki również okazały się zażarte – na utracony Radzymin rzucono nowe uderzenie polskie, a miasteczko przechodziło w ciągu dnia z rak do rąk, ostatecznie jednak Polacy nie odnieśli powodzenia.
Co więcej, nieco dalej na południe, pod Ossowem jedna z brygad bolszewickich przełamała front i wyszła na pozycję, z której szybko mogła zagrozić całej polskiej obronie. Dowództwo na tym odcinku rzuciło wszystkie siły do łatania luki. Heroiczną postawą wykazał się złożony z ochotników batalion 36 Pułku Piechoty „Legii Akademickiej”, który przez kilka godzin swoimi upartymi atakami powstrzymywał marsz bolszewików, wytrzymując do czasu zorganizowania frontalnego kontrataku. To pod Ossowem zginął ks. Ignacy Skorupka – wychowawca młodzieży, który pełnił funkcję kapelana batalionu ochotników i z nim wyruszył na front. Na pierwszej linii, gdy udzielał pomocy rannemu, dosięgła go śmiertelna kula. Wieść o jego śmierci stała się głośna, a on sam stał się jednym z symboli bitwy.
15 sierpnia dowódca frontu pod Warszawą, gen. Józef Haller, rzucił do walki swój ostatni odwód – 10 Dywizję Piechoty gen. Lucjana Żeligowskiego. Po całodniowych zaciętych walkach odbiła ona Radzymin i doprowadziła do powstrzymania bolszewików pod Warszawą. W tym czasie na północ od miasta zażarte walki toczyła armia pod dowództwem gen. Władysława Sikorskiego. Nad Wkrą udało jej się przełamać front bolszewicki, a 18 Dywizja Piechoty, nazywana „Żelazną”, wyszła na tyły Armii Czerwonej. W Ciechanowie polscy ułani zniszczyli radiostację jednej z bolszewickich armii, wprowadzając w ten sposób chaos w jej dowodzenie.
16 sierpnia ruszyła wreszcie główna polska kontrofensywa – tzw. zwrot zaczepny znad Wieprza. Pod bezpośrednim dowództwem marsz. Józefa Piłsudskiego znalazły się najlepsze polskie oddziały – dwie dywizje piechoty Legionów, strzelcy podhalańscy i Wojska Wielkopolskie, a do tego również ułani. Już pierwszego dnia Polacy rozbili słabą Grupę Mozyrską, która osłaniała lewe skrzydło walczących pod Warszawą bolszewików. Szybkim marszem żołnierze, popędzani osobiście przez generałów, coraz głębiej wkraczali na tyły Armii Czerwonej. Zanim jej dowódca, Michaił Tuchaczewski, zdał sobie sprawę z zagrożenia, linie odwrotu jego oddziałów były już zagrożone. 22 sierpnia 1 Dywizja Piechoty Legionów zajęła Białystok. Dywizje bolszewickie, wycofujące się w nieładzie na wschód, były rozbijane, a ich żołnierze trafiali do niewoli. Pod Warszawą batalion kobiecy, który nie wszedł do walki, wyłapywał jeńców z okolicznych lasów.
Bitwa warszawska 1920 roku okazała się jednym z największych zwycięstw w dziejach polskiego oręża. Piłsudskiemu udało się nie tylko zlikwidować zagrożenie dla Warszawy, ale także rozbić znaczną część wojsk bolszewickich, co doprowadziło do wygranej w wojnie. Polska dzięki odwadze, dobremu planowaniu i odrobienie szczęścia obroniła swoją Niepodległość.
Tomasz Leszkowicz