21 stycznia 2021

Udostępnij znajomym:

Mamy więc nową administrację, czyli prezydenta i rząd. Czy to znaczy, że już będzie cacy-lali? Nie będzie. Nie zniknęły przecież miliony ludzi, którzy uważali, że wybory były sfałszowane, a uważali tak również dlatego, że to nie ich kandydat wygrał. Podział na sympatyków i wrogów, bo raczej wrogów niż przeciwników, widać nawet w Polsce. Wiele słychać polskich głosów gloryfikujących odchodzącą administrację, dziękujących za taki przychylny stosunek do Polski, mimo postawienia naszego prezydenta w rogu biurka... Za to w Poznaniu, na budynku administracji publicznej, za pieniądze polskiego podatnika, wywieszono coś na kształt gigantycznych ulotek wyborczych. Z poparciem prezydenta Bidena. Nie ma co liczyć na żaden vicewersal, bo przecież chyba nikt nie wyobraża sobie podobnej akcji np. w Milwaukee, Wisconsin po wyborach prezydenckich w Polsce. No, chyba że w Teksasie...

Ale żarty na bok. Z oczywistych powodów, my się bardziej przejmujemy wynikiem wyborów tu niż Amerykanie wynikiem wyborów w Polsce. Zależy nam oczywiście, by wynik wyborów w Ameryce odpowiadał naszemu pojmowaniu świata, polityki, czy historii. No bo przecież nie tylko przyglądamy się - interpretujemy, mamy własne zdanie. Na przykład takie, jakie usłyszałam ostatnio w tak zwanej przestrzeni publicznej: "demokraci wygrali w USA, co oczywiście oznacza jeszcze więcej praw dla sodomitów"! A myślałby kto, że już wszystko wiadomo o różnych nurtach różnych teorii spiskowych, a tu taki pasztet. Polityka światowego mocarstwa sprowadzona do krzątania się wokół spraw seksu, zboczeń seksualnych, zwyrodnień. Straszne? Jasne! O to chyba właśnie chodzi: straszyć, epatować, zniesmaczać, obrzydzać. Niech się ludzie boją. Niech wierzą, że dojście do władzy opozycji /to w Polsce/ będzie oznaczać obowiązkowe lekcje samogwałtu dla małych dzieci, w polskich publicznych szkołach. Obrzydliwość! Demokraci w USA to już nie tylko komuniści, to jeszcze zboczeńcy. Bo przecież jedna z drugą takie paniusie wiedzą doskonale, że homoseksualista to zboczeniec, bo przecież uprawia seks nie po bożemu tylko jakoś tak... Leczyć by takiego, egzorcyzmować, zakazać, zamknąć! To oni przecież są zagrożeniem dla naszych rodzin, dla naszych wartości! Nie wiedzą, że homoseksualistą człowiek się rodzi? Że takim go Bóg tworzy, nie pytając, czy mu się to podoba? Może i coś słyszały, ale nie wierzą, nie przyjmują do wiadomości, wolą straszyć. Na strachu chcą budować swoją popularność, na wzbudzaniu nienawiści do innych. Dlaczego w polityce, nie tylko w Polsce, tyle miejsca zajmuje dyskusja o aborcji? Przecież to nie jest kwestia polityczna /oczywiście - wszystko jest polityką/, to sprawa moralności, medycyny, a nie powód do rozważań na mitingach wyborczych. To tylko wojna o emocje, w rezultacie - o frekwencję.

Dlaczego tylu krzykaczy tak często i chętnie krzyczy właśnie w kontekście seksu? Innych pomysłów na walkę o rząd dusz nie mają, czy też przejawiają sami jakąś chorobliwą skłonność... A może to tylko łatwość wzbudzania pożądanych emocji i postaw.

Tak jak się kiedyś mówiło, że najbardziej zagorzałymi antysemitami byli ci, którzy się przechrzcili, albo też "mieli przodka".

Takie dyskusje nie skończą się tylko dlatego, że już się odbyło zaprzysiężenie nowej administracji. Mówi się, że Donald Trump będzie chciał założyć własną partię. Co na to republikanie? Mówi się, że czeka go ciąg dalszy różnych spraw sądowych, śledztw, dochodzeń, z tym najważniejszym oczywiście - w Kongresie. Może Melania od niego odejdzie? Jakże będą żałować nasi Rodacy, którzy w tych dniach ostatnich rozpływali się nad jej ostatnim publicznym słowem, wygłoszonym na pożegnanie jej roli Pierwszej Damy. No śliczna taka, że o rety! Jaka śliczna! No taka śliczna, że już nie wiadomo, czy śliczna taka, czy tak ślicznie powiedziała to, co powiedziała.

Jednym słowem - będzie się działo. Po takim zawirowaniu, jak atak na Kapitol, trudno spodziewać się, że wszystko wróci do stanu sprzed. Już raczej nie będzie tak, jak było, będzie inaczej. Tak jak z wirusem, trudno uwierzyć, że wrócimy do poprzedniego stylu życia. Będzie inaczej. Już jest inaczej - co się rzucało w oczy, to maski. Uczestnicy wszystkich ceremonii w Waszyngtonie byli w maskach. Pamiętamy zebrania np. w Ogrodzie Różanym Białego Domu. Tam maski mieli nieliczni, a potem media nas informowały, kto z uczestników zachorował. Łącznie z prezydentem. Teraz J. Biden apeluje o sto dni w maskach. Wątpię, czy biali morowi chłopcy zechcą te maski nałożyć. 

Idalia Błaszczyk
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor