Coraz więcej miejscowości w Illinois, w tym przedmieść Chicago, decyduje się na wprowadzenie 1-procentowego podatku od zakupów spożywczych. Ma on zastąpić stanowy podatek na żywność, który zostanie zniesiony 1 stycznia 2026 roku.
Z takiego rozwiązania skorzystały już m.in. Palatine, Buffalo Grove, Schaumburg oraz Carol Stream, które chcą w ten sposób uniknąć ubytku w lokalnych budżetach. Władze tych gmin – podobnie jak Peorii czy Normal – podjęły decyzję o wdrożeniu podatku, który zacznie obowiązywać dokładnie w dniu, gdy wygaśnie stanowy odpowiednik.
Choć stanowy podatek zostanie zniesiony na mocy ustawy budżetowej przyjętej wiosną ubiegłego roku, samorządy posiadające status tzw. „home-rule” mogą samodzielnie wprowadzać lokalne daniny. Uprawnienie to przysługuje 224 gminom w Illinois, które mają powyżej 25 tys. mieszkańców lub uzyskały taki status w wyniku referendum.
Niektóre miasta, jak np. Champaign, zdecydowały się na inną formę rekompensaty i podniosły ogólną stawkę podatku od sprzedaży.
Tymczasem Chicago – mimo posiadania statusu „home-rule” – wciąż nie ogłosiło, czy planuje wprowadzić własny podatek od żywności. Jeśli miasto chce uniknąć przerwy w poborze tego rodzaju wpływów, musi podjąć decyzję do 1 października – przypomina Illinois Municipal League.
Ile to 1% w dochodach miasta
Dla wielu samorządów wpływy z 1-procentowego podatku spożywczego to istotne źródło dochodów. W 2023 roku mieszkańcy Chicago zapłacili z tego tytułu aż 50 262 061 dolarów. Inne miasta uzyskały:
- Springfield – 5 435 127 dolarów,
- Rockford – 4 665 947 dolarów,
- Naperville – 4 643 368 dolarów,
- Peoria – 4 353 298 dolarów,
- Joliet – 3 747 442 dolarów,
- Evanston – 3 540 653 dolarów,
- Champaign – 3 192 990 dolarów,
- Belvidere – 615 830 dolarów,
- Loves Park – 631 218 dolarów,
- Freeport – 756 734 dolarów.
W mniejszych miejscowościach wpływy są proporcjonalnie niższe – np. Rockton, posiadające niecałe 8 tysięcy mieszkańców, zebrało 94 909 dolarów, a podobnej wielkości South Beloit – 96 079 dolarów.
Nic więc dziwnego, że lokalne władze coraz częściej decydują się na utrzymanie tego źródła finansowania, nawet jeśli oznacza to większe wydatki dla konsumentów.