Taka teraz moda na dbanie o środowisko, o nasze zmniejszające się zasoby… a przecież ciągle wyrzucamy, ciągle marnujemy.
Kiedy najwięcej?
Najwięcej wtedy, kiedy musisz kupić trzy, gdy potrzebujesz jedno. Jak sałata w workach foliowych - pakowana po trzy główki. Albo pomidory: sześć i cześć, inaczej nie ma.
Jabłka w wielkich worach. Ziemniaki. Mleko w galonowych lub półgalonowych pojemnikach. Cukier, mąką. Chwała polskim sklepom, że można w nich kupić cukier i mąkę z Polski, w kilogramowych torebkach.
Wiadomo - handel chce sprzedać, dużo i szybko. Więc proponuje też: kup jedno, drugie dostaniesz za półdarmo. Nie bierze pod uwagę, że są miliony ludzi, które tego drugiego nie chcą, nie potrzebują, nie są w stanie skonsumować.
Mówi się, że ponad 37 milionów amerykańskich gospodarstw domowych to gospodarstwa pojedyncze, tworzą je ludzie żyjący w pojedynkę, nie chcę powiedzieć - samotnie, bo to inna kategoria. Single. Po prostu. Na co singlowi wielka butla oleju? Albo cały kurczak z różna? Trudno kupić połówkę, więc taki singiel kupi całego, część wyrzuci….
Czy single są w USA dyskryminowani?
Popatrzmy na przykład na karnety do sal gimnastycznych, rodzinne bilety do kina, lotnicze, albo specjalne oferty hoteli. Siłą rzeczy pojedynczy konsument zapłaci więcej.
Biznes zwykle stara się dostrzegać potrzeby swoich klientów, więc w tym przypadku, co? Zaspał? Nie widzi, że niemal połowa dorosłych żyje teraz w pojedynkę. Przy czym single to bardzo zróżnicowana społeczność, mająca różne potrzeby. Bo singlem jest i 18-latek, który właśnie opuszcza dom rodzinny i 80-letnia wdowa, mieszkająca sama, w swoim domu. A ze statystyk wynika, że w większość pojedynczo żyją kobiety, osoby czarnoskóre i LGBTQ. Jest więc klient, ale.
Single dostają w kość także na rynku nieruchomości. Ciągle do kupienia więcej domów niż mieszkań. Domy drożeją, więc za jedną pensję coraz trudniej kupić samodzielną nieruchomość, a mieszkań brakuje.
A samochody? Jest moda na wielkie SUV, po co takie auto samotnej dziewczynie, która podejmuje pierwsza pracę?
Jest taki popularny obrazek, często pokazywany w filmach i reklamach: ktoś wnosi zakupy do domu. Popakowane w papierowe torby, spokojnie przenoszone do kuchni z garażu. Ideał. American dream. Popytajcie osoby, które żyją w apartamentach dla seniorów. Ile metrów trzeba przejść dźwigając zakupy z parkingu do mieszkania. Ciężko? Tym bardziej, gdy podstawowe artykuły pakowane w gigantyczne wory i butle.
Costco zrobiło tu wielką karierę. Ludzie tam kupują i są bardzo zadowoleni. Oczywiście, single raczej nie mają tam czego szukać. Zastanawiam się wobec tego - dlaczego nie ma sklepów dla singli, z artykułami w mniejszych opakowaniach, albo najlepiej bez opakowań. Warzywa na wagę, bez worków foliowych. Bułki, jak w polskich sklepach, na sztuki, a nie po sześć i w folii. Ryby po jednej porcji, a nie po dwie czy trzy, steki pojedynczo, a nie po trzy, selery po dwa, czy piersi z kurczaka, tylko w wielkich worach.
Nie opłaca się? Będzie za drogo? Może tak, może nie. Z pewnością nie jest taniej kupować trzy, gdy potrzebujemy jedno i dwa wyrzucić. Bo w końcu płaci się za trzy, a zużywa jedno, więc cena jest za sztukę jak za trzy. Jeśli uniknąć też pakowania, które służy tylko jednemu - sprzedać jak najwięcej, to też będzie taniej.
Dlaczego więc biznes nie reaguje na tę oczywistą zmianę w populacji klientów? Widocznie same single nie domagają się zauważenia ich potrzeb. Nie domagają się zmian. Choć to oni ponoszą koszt tej gigantomanii. Prawie połowa amerykańskiej populacji żyje więc na marginesie “głównego nurtu” stawiającego ciągle na rodzinę! Siła mitu.
Idalia Błaszczyk