19 marca 2018

Udostępnij znajomym:

To pytanie co jakiś czas pada w dyskusjach publicznych. Odpowiedź na nie, jak się okazuje, jest dość skomplikowana.

Z niepodległym państwem mamy do czynienia wtedy, gdy może ono podejmować samodzielne decyzje polityczne dotyczące polityki wewnętrznej i zagranicznej (czyli jest „suwerenne”), a także, gdy posiada władzę, która nie jest narzucona z zewnątrz. W ten sposób jako moment odzyskania Niepodległości przez Polskę w 1918 roku wskazujemy listopad, gdy na ziemiach polskich tworzą się ośrodki polityczne niezależne od trzech zaborców, które w końcu łączą się pod władzą rządu w Warszawie (wcześniej znaczną częścią Polski rządziła Rada Regencyjna podporządkowana Niemcom i Austro-Węgrom). Dodatkowym czynnikiem „niepodległości” jest uznanie międzynarodowe dla państwa. Jednocześnie zaś zasady suwerenności nie można stosować absolutnie – w realiach współczesnego świata „prawdziwie suwerenne” mogę być takie państwa jak Korea Północna, które nie utrzymują z nikim sojuszy, nie należą aktywnie do organizacji międzynarodowych i nie mają na dużą skalę do czynienia z wielkimi firmami międzynarodowymi.

A jak z tej perspektywy wyglądała sytuacja komunistycznej Polski? Warto zacząć od przypomnienia, że przez całą II wojnę światową Polska posiadała swój legalny rząd, czyli Rząd Rzeczpospolitej na Uchodźstwie, początkowo znajdujący się we Francji, a następnie w Wielkiej Brytanii. Dzięki przepisom autorytarnej konstytucji kwietniowej z 1935 roku, w obliczu klęski wrześniowej i aresztowania władz polskich udało się przenieść legalną władzę właśnie na polityków znajdujących się na Zachodzie – najpierw Władysława Raczkiewicza jako prezydenta, który potem wyznaczył gen. Władysława Sikorskiego na premiera (potem jego następcami byli Stanisław Mikołajczyk i Tomasz Arciszewski).

Rząd na Uchodźstwie reprezentował Polskę na arenie międzynarodowej, nie miał jednak pełnej władzy na ziemiach polskich, bo tę sprawowali Niemcy. Istniały jednak struktury Polskiego Państwa Podziemnego, które próbowały zastąpić pewne obszary działania państwa pod okupacją i reprezentować legalny rząd Rzeczpospolitej. Cywilnym aparatem rządowym w podziemiu kierował Delegat Rządu na Kraj.

Gdy w lipcu 1944 roku Armia Czerwona wyzwoliła część ziemi polskich spod okupacji niemieckiej, z inicjatywy Stalina w Lublinie osadzono Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego, będący namiastką rządu, kontrolowaną przez komunistów. Praktycznie rościł on sobie prawa do sprawowania władzy na terenie Polski, przy jednoczesnym aresztowaniu przez radzieckie służby reprezentantów Polskiego Państwa Podziemnego. Doszło więc do dziwnej sytuacji – rząd legalny (w Londynie) nie mógł sprawować władzy na terenach wyzwolonych od głównego wroga, zaś rząd praktyczny (w Lublinie, a potem w Warszawie) nie był prawowierny i dodatkowo uznawany przez świat (oprócz ZSRR oczywiście).

Sytuacja zmieniła się po zakończeniu drugiej wojny światowej i porozumieniu w Moskwie, w którym doszło do utworzenia wspólnego Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, w którego skład weszli komuniści, podporządkowani im socjaliści oraz ludowcy, na czele z przybyłym z Londynu Stanisławem Mikołajczykiem. Rząd ten uzyskał uznanie międzynarodowe, co było stwierdzeniem faktu – to właśnie on sprawował faktyczną władzę w Polsce. Rząd RP na Uchodźstwie funkcjonował oczywiście dalej, symbolicznie kontynuując legalną tradycję aż do 1990 roku.

Ta zmiana jednak nie zmieniła podstawowego faktu dotyczącego prawa komunistów do rządzenia państwem polskim. Byli oni bowiem całkowicie zależni od Związku Radzieckiego, który zainstalował i wspierał ich władzę. Kontrolę nad Polską przez 45 lat sprawował przywódca Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Oczywiście ta władza ewoluowała – Bolesław Bierut był faktycznym namiestnikiem Stalina, realizującym posłusznie polecenia „przywódcy światowego proletariatu” w myśl imperialnych interesów. Władysław Gomułka i Edward Gierek zależeli od Chruszczowa i Breżniewa, mieli jednak spory margines samodzielności w prowadzeniu polityki wewnętrznej, zachowując posłuszeństwo ogólnym zaleceniom i działając na rzecz Układu Warszawskiego. Zresztą, ich odwołanie z funkcji I sekretarza było zawsze wynikiem „wyczerpania się zaufania” na Kremlu. Najciekawszy jest przykład relacji Wojciecha Jaruzelskiego i Michaiła Gorbaczowa, w której ten drugi traktował Polaka jako partnera, zachowując jednak rolę „zwierzchnika”. Jednocześnie komuniści nigdy nie wygrali wyborów do Sejmu (fałszując te w 1947 roku), nie posiadali więc demokratycznego mandatu do rządzenia.

Pamiętając o tym wszystkim warto jednak przypomnieć również, że historia PRL to też historia ciągłej zmiany, którą na wykresie można by przedstawić jako sinusoidę. Było to państwo niesuwerenne w swojej polityce, jednocześnie zaś władający nim z nadania Moskwy komuniści mieli jednak sporo swobody w sprawowaniu swojego „namiestnictwa”. Widać to było dobrze właśnie w Marcu 1968 roku – z woli Breżniewa zerwano stosunki z Izraelem, jednak nagonkę antysemicką rozkręcono głównie z wewnątrz, w imię specyficznej sytuacji politycznej wewnątrz obozu władzy. Co więcej, o ile mało kto wierzył w „syjonistyczne” spiski, o tyle wielu zwykłych ludzi było za tym, by wyrzucić ze stanowiska dyrektora lub dobrze sytuowanego specjalistę żydowskiego pochodzenia – bo w ten sposób możliwy był awans w hierarchii.

Gdyby więc zapytać, czy Polacy traktowali PRL jako państwo swoje lub obce, odpowiedź brzmiałaby by: czasem tak, a czasem tak. Szkoda, że nie wszyscy o tym skomplikowaniu historii pamiętają.

Tomasz Leszkowicz

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor