Bomby termobaryczne, spiski ludzi jaszczurów czy wielka komitywa Żydów rządzących światem. Teorie spiskowe to nic nowego, ich żywotność pokazuje jednak, że ludzie ich potrzebują.
Ogólnie mówiąc, „teoria spiskowa” to opowieść, która przedstawia fragment rzeczywistości jako efekt sprzysiężenia stojących w cieniu sił, które mają na celu przejęcie kontroli nad ludzkością, państwem itp. Siły te są zawsze potężne, jednocześnie zaś działają nieoficjalnie. Spisek taki z założenia polega na pokazywaniu rzekomo „oficjalnej wersji wydarzeń” – wyznawcy danej teorii wiedzą jednak, że prawda jest ukryta, oni jednak ją poznali, dzięki czemu są świadomi co się „naprawdę” wydarzyło.
Najbardziej znaną teorią spiskową w historii jest ta związana z tzw. „Protokołami mędrców Syjonu”. Ten dokument miał przedstawiać zapis tajnej narady, w której brać mieli udział przedstawiciele Żydów z całego świata, w atmosferze spisku dyskutujący o tym, jak zapanować nad światem. Ramię w ramię dyskutować mieli brodaci religijni rabini i liberalni inteligenci, antykapitalistyczni rewolucjoniści oraz bogaci bankierzy. Wszystkie te siły, pozornie sprzeczne, snuć miały plany podporządkowania sobie bogactwa i ludzi (chrześcijan!) na całym świecie. Spisek miał być tajny, a jednocześnie wszechogarniający.
Dziś wiadomo, że „Protokoły mędrców Syjonu” to fałszywka. Powstała na początku XX wieku w Rosji, a jej autorem był Matwiej Gołowiński, współpracownik cara Mikołaja II i osoba związana z tajną policją polityczną – Ochraną. Dlaczego rosyjskie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa były zainteresowane tworzeniem takich opowiastek? Pierwsze lata dwudziestego stulecia to w Rosji czas gwałtownych przemian. Po przegranej wojnie z Japonią państwem cara wstrząsnęła rewolucja. Zmusiła ona cara, przyzwyczajonego do absolutnych rządów, do utworzenia parlamentu i pewnych reform w duchu bardzo umiarkowanie demokratycznym. Rosyjskim konserwatystom nie podobało się, postanowiono więc zaatakować „reformatorów” i „liberałów”. Wykorzystano do tego właśnie „Protokoły...”. Puszczona w obieg opowieść o tym, że za rewolucjonistami i zwolennikami demokracji stoją Żydzi miała otwierać w głowach Rosjan prostą szufladkę – antysemityzm. Żydów już wcześniej na terenie Rosji nie lubiano (z różnych, rzeczywistych i wyimaginowanych przyczyn), posądzenie ich o spisek, który ma na celu zawładnięcie światem było więc bardzo proste.
Prowokacja tajnej policji przyniosła skutek – w tym samym czasie doszło do wzrostu nastrojów antysemickich, które zakończyły się brutalnymi pogromami w całym Imperium. Agresja wobec Żydów doprowadziła do ich emigracji (przede wszystkim do Ameryki). „Protokoły mędrców Syjonu” były głównym narzędziem propagandowym antysemickiej Czarnej Sotni, budującym atmosferę pogromową. Teoria o spisku Żydów przyczyniła się więc do śmierci i cierpień wielu z nich, również w późniejszych dziesięcioleciach.
Podobną konstrukcję ma polski mit „żydokomuny”. Zakłada on, że komunizm w ZSRR, a potem w Polsce, był wymyślony i realizowany przez Żydów i jest kolejnym narzędziem do zawładnięcia Polską przez ten naród. „Żydokomuna” odwołuje się w istotnym stopniu do tradycyjnego antysemityzmu, jednocześnie zaś odnosi się do prawdziwych zjawisk – w partiach komunistycznych, również w Polsce, działało bardzo dużo Żydów. Jednocześnie zaś nie zauważa się, że komunizm nie był wcale wśród tej grupy narodowej tak popularny (Żydzi komuniści to tylko niewielki odsetek wszystkich Żydów), wstąpienie do partii komunistycznej było pewnego rodzaju aktem wyrzeczenia się swojego żydostwa, a wśród komunistów byli również etniczni Polacy (chociażby Bierut czy Gomułka).
Inną znaną opowieścią jest tak zwana „spiskowa teoria dziejów”, która zakłada, że mniej więcej od XVIII wieku na losy świata wpływ mają członkowie tajnego stowarzyszenia – masonerii. Masoni, zgromadzeni w organizacji łączącej cechy mafii i zakonu religijnego, mieli obsadzać najważniejsze funkcje państwowe, gospodarcze i intelektualne, a porozumiewając się ze sobą realizować wspólną politykę i nie dopuszczać osób spoza swojego grona do wpływu na rządy. Władcy, przywódcy polityczni i wielkie ruchy społeczne miały być tylko marionetkami w rękach ludzi spotykających się na spotkaniach tajnych loży, ubierających się w wolnomularskie fartuszki i odprawiających tajemnicze rytuały.
Istnienie wielkiego spisku zakładają teorie tłumaczące wielkie zamachy, takie jak śmierć prezydenta Kennedy'ego czy zamach z 11 września 2001 roku. Zawsze istnieje w nich ktoś, komu zależało na tej tragedii i który ma interes w ukrywaniu prawdy. Często zamachów szuka się w wydarzeniach, które wyglądały na wypadki czy zgony naturalne – przykładem jest tu śmierć papieża Jana Pawła I, który zmarł w 1978 roku, niedługo po rozpoczęciu swojego pontyfikatu. Za jego śmiercią mieli stać bankierzy Watykanu, którzy nie chcieli, by ich machlojki zostały ujawnione.
Teorie spiskowe są odpowiedzią na skomplikowanie otaczającego nas świata. Dają poczucie stabilności (wiem, dlaczego się to wydarzyło) oraz dodają ich wyznawcom wartości (jestem wyjątkowy, bo znam Prawdę). Historia pokazuje, że wielkie wydarzenia nie zawsze są skutkiem wielkich spisków czy działania tajnych służb – dziejami częściej rządzi zbieg różnych okoliczności, lub wielkich procesów społecznych i gospodarczych. Spisek daje jednak prostą odpowiedź – i to jest najważniejsze.
Tomasz Leszkowicz