Agencja odpowiedzialna za ochronę dzieci w Illinois nie spełnia ustawowego obowiązku sporządzania raportów po przypadkach śmierci i poważnych obrażeń — alarmują dziennikarze i prawnicy.
Departament ds. Dzieci i Rodziny w Illinois (DCFS), który ma chronić najbardziej narażone dzieci w stanie, nie sporządził setek wymaganych prawem raportów dotyczących przypadków śmierci i ciężkich obrażeń dzieci – wynika z dochodzenia przeprowadzonego przez Illinois Answers Project.
Od lipca 2018 r. co najmniej 1 200 zgonów i ponad 3 000 poważnych obrażeń spełniło kryteria do sporządzenia tzw. raportów ze zdarzenia. Dokumenty te są wymagane, gdy dziecko umrze z powodu podejrzenia o przemoc lub zaniedbanie, lub też zginie bądź dozna poważnych obrażeń będąc pod opieką stanu (gdy rodzice nie są w stanie się nimi opiekować, w przypadku ich śmierci lub gdy bezpieczeństwo, zdrowie lub rozwój dzieci są poważnie zagrożone).
Mimo to, jak się okazuje, agencja nie tylko nie publikuje tych dokumentów, ale w wielu przypadkach nawet ich nie stworzyła. Urzędnicy DCFS nie potrafili podać, kiedy ostatni taki raport powstał, a na wniosek o udostępnienie najnowszego – odpowiedzieli, że „żadne raporty nie istnieją”.
"To skrajna nieodpowiedzialność"
Reakcja ekspertów i polityków była natychmiastowa. Charles Golbert, kurator publiczny powiatu Cook, który reprezentuje 6 tys. dzieci w sprawach o przemoc i zaniedbanie, wezwał do przeprowadzenia niezależnego śledztwa przez audytora generalnego stanu oraz inspektora generalnego DCFS.
„Te raporty są niezbędne, by chronić dzieci i zapobiegać kolejnym tragediom” – napisał Golbert.
Szeryf powiatu Cook, Tom Dart, który jeszcze jako ustawodawca w latach 90. współtworzył przepisy nakładające na DCFS obowiązek publikacji raportów, nie krył oburzenia.
„To szokujące. Po prostu szokujące i skrajnie nieodpowiedzialne” – powiedział Dart. „Jak można nie stawiać śmierci dziecka na szczycie listy priorytetów?”.
Tragedie, które miały być ostrzeżeniem
Przyczynkiem do stworzenia obecnych przepisów była m.in. sprawa Josepha Wallace’a, 3-latka, którego matka zamordowała mimo wcześniejszych ostrzeżeń o jej niepoczytalności. Chłopiec został zwrócony pod jej opiekę po pobycie w rodzinie zastępczej. Sprawa ta stała się katalizatorem zmian legislacyjnych.
Tymczasem kolejne przypadki pokazują, że problemy systemowe nie zostały rozwiązane.
W 2022 r. 8-letni Navin Jones zmarł w swoim domu w środkowym Illinois. Znaleziono go wychudzonego do granic możliwości, z widocznymi kośćmi i ranami na ciele. Ważył zaledwie 30 funtów – tyle co przeciętny 3-latek. Kilka tygodni wcześniej pracownik DCFS odwiedził dom i zauważył, że chłopiec jest wychudzony, ale nie podjął żadnych działań. Ojciec dziecka usłyszał zarzuty morderstwa.
W innym przypadku, w 2019 r., w pożarze przyczepy kempingowej zginęło troje małych dzieci i dwoje dorosłych. Za podpalenie oskarżono 9-letniego chłopca, który sam był wcześniej wielokrotnie objęty dochodzeniami DCFS z powodu przemocy domowej i problemów wychowawczych.
W żadnym z tych przypadków DCFS nie opublikowało wymaganych prawem raportów – co więcej, agencja przez wiele miesięcy nie potrafiła potwierdzić, czy jakiekolwiek raporty w ogóle powstały. Podobnych przypadków są setki.
Brak nadzoru i audytów, mimo obowiązującego prawa
Ustawa o zgłaszaniu przypadków przemocy i zaniedbania wobec dzieci z 1997 r. wyraźnie stanowi, że raporty o śmierci dzieci mają być publiczne, z możliwością ograniczenia danych w celu ochrony prywatności. W 2008 r. przepisy te zostały jeszcze zaostrzone.
Raporty powinny zawierać ogólne informacje o zdarzeniu, przegląd usług społecznych świadczonych rodzinie w ciągu ostatnich pięciu lat oraz – tam, gdzie to możliwe – rekomendacje dotyczące dalszych działań.
Co istotne, od 1999 roku stanowy audytor generalny nie badał zgodności DCFS z ustawą w zakresie publikowania raportów o śmierci dzieci. Mimo że już wtedy wykazano, że agencja nie spełnia wymagań, żadne skuteczne działania naprawcze nie zostały wdrożone.
Tymczasem obowiązkiem DCFS jest również tworzenie zbiorczych raportów, które pomagają ustawodawcom i ekspertom podejmować decyzje o zmianach systemowych. Ale skoro nie istnieją raporty jednostkowe, na których mają się opierać – to i zbiorcze analizy są niepełne.
A to oznacza, że system działa na ślepo lub nie działa w ogóle.