Poniedziałek, 11 grudnia
Po wczorajszym powrocie z Północy Etiopii do Addis Abeby i porządnym odpoczynku w hotelu, ruszamy dzisiaj rano na dalekie Południe Etiopii, tym razem - w miejsce samolotów - korzystając z "dżipów", a dokładniej Toyot z napędem na cztery koła.
Mając już za sobą kilka dni podróżowania po zupełnie mi nieznanym do tej pory kraju, składam w myślach wstępne podsumowanie odpowiedzi na podstawowe pytania od kogoś, kto by ewentualnie chciał zwiedzić Etiopię, czyli: co jemy, co pijemy, gdzie śpimy, czym jeździmy, pływamy i latamy.
Etiopska autostrada
Etiopia, z różnorakich powodów, nadal nie jest krajem zbyt często odwiedzanym przez turystów, stąd wiedza o warunkach podróżowania w tym kraju nie jest za obszerna. Renomowane książki-przewodniki po prostu nie nadążają za rzeczywistymi zmianami w tym fascynującym kraju, a bieżące relacje z aktualnych podróży są obarczone oczywistą subiektywnością, czy wręcz wypaczeniami spowodowanymi na przykład "lękami przed" czymś tam. Często wyimaginowanymi; przestępczością, brudem i ewentualnymi chorobami, przed standardem komunikacji, społecznymi i politycznymi niepokojami, etcetera, etcetera... Z całą pewnością Etiopia jest krajem odpowiednim dla wyrafinowanych i wybrednych obieżyświatów, skłonnych do wielu poświęceń, żeby poznać świat powoli i nieustannie ginących na tej Ziemi wartości.
Sawanna za oknami
Nie wdając się w zawiłe dywagacje pozwolę sobie tylko przekazać uwagi i zdjęcia z naszej bieżącej wyprawy. Jesteśmy grupą, więc kwestia bezpieczeństwa nie dotyka nas w takim stopniu jak turystów indywidualnych. Korzystamy z usług renomowanego biura podróży, czyli nie tracimy cennego czasu na improwizacje. Cały program jest zawczasu zaplanowany i starannie przygotowany. Hotele są pieczołowicie dobrane, tak pod względem jakości serwisu, jak i atrakcyjności położenia. Posiłki spożywamy w sprawdzonych restauracjach, więc jemy do woli i bez obaw o skutki uboczne. Poruszamy się Landcruiserami rocznik 2022, a więc nówkami z doświadczonymi kierowcami, znającymi każdy zakątek Etiopii jak własną kieszeń. Na długich dystansach wewnątrz kraju latamy kanadyjskimi Bombardierami Q400, a do Addis Abeby dolecieliśmy z Chicago non-stop na pokładzie Boeinga 787. Termin wyprawy został tak dobrany, aby deszcz nam nie dokuczał, i NIE dokucza! Czegóż więcej można wymagać? Chyba tylko fotografii ilustrujących naszą podróż, bo jak głosi chińskie przysłowie - jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów.
Takim Bomardierem lataliśmy na północ Etiopii i z powrotem
Na takich rozmyślaniach schodzi mi pierwsza godzina jazdy, w międzyczasie opuszczamy peryferie stolicy Etiopii, rozglądam się dookoła i widzę, że wjechaliśmy - ku naszemu zdumieniu - na TRÓJPASMOWĄ autostradę zbudowaną przez Chińczyków ledwie rok temu. Chyba specjalnie dla nas! Świetnie utrzymana droga prowadzi 165 kilometrów, aż do Ziway, dnem Wielkiego Rowu Afrykańskiego, pośród uprawnych pól i typowej sawanny z akacjami.
Na lunch przystajemy przy brzegu jeziora Ziway, gdzie mieszkańcy tłumnie korzystają z lokalnej, skromnej przystani łódek. Wysiadamy z pojazdów rozprostować kości i popatrzeć na jezioro, kiedy z niedowierzaniem widzimy liczne orły bieliki (zwane tutaj rybożerami), co siadają na gałęziach i zadaszeniach tuż obok nas, nie wykazując absolutnie żadnego lęku przed człowiekiem. Widocznie nie dość, że mają tutaj mnóstwo pożywienia, to prawdopodobnie nic złego ich nie spotyka z ludzkiej ręki! Nie możemy się wprost napatrzeć do syta na te królewskie ptaki, tak blisko, w takich ilościach. Nie mówiąc o innych skrzydlatych klejnotach jak kolorowe zimorodki i kraski.
Orzeł bielik afrykański, rybożer
Orły na daszku tuż obok nas
Zimorodek na przystani w Ziway
Nieubłaganie nadchodzi pora, kiedy do głosu dochodzi "okrutny", czyli głód. Okazuje się, że nasi przewodnicy urządzili nam postój na przystani Buufata Yabalaa (Cabana Pier) nie tylko dla podglądania ptaków w światowej klasy lokalizacji, ale również z racji istnienia właśnie tutaj renomowanej restauracji w Bethlehem Hotel Ziway. Ogrodowa oprawa bugenwilli doprowadza do fotograficznego amoku, jedzenie swoim zapachem i smakiem również wiedzie ku nirwanie, a zimne piwo ze zmrożonego kufla dopełnia reszty. Życie jest piękne.
Łodzie na jeziorze Ziway
Przystań na jeziorze
Trwa załadunek na etiopskiej przystani, jezioro Ziway
Towar czeka na załadunek na łódź
Stąd do noclegu w komfortowym Sabana Beach Resort nad jeziorem Langano mamy do przejechania niecałe 50 kilometrów, a więc po godzinie od wyjścia z restauracji Bethlehem jesteśmy już w naszych cudownie położonych bungalowach na spadzistym brzegu jeziora Langano, o różowawym kolorze wody!
Widok z hotelowych tarasów i z restauracji ukazuje ciąg jezior utworzonych w Wielkim Afrykańskim Rowie Tektonicznym. Za sobą mamy już jezioro Ziway, na wprost nas widnieje jezioro Langano, za plecami mamy Abjata i tuż obok - Shamo Lake, cóż za lokalizacja! Dwa ostatnie akweny zostawiamy sobie do zwiedzania na jutro, a póki co podziwiamy widok z panoramicznych okien bungalowów, odpoczywając po prawie całodziennej podróży z Addis Abeby.
Bugenwille w rstauracji Bethlehem Ziway
Bungalow Sabana Beach Resort
Tekst: Andrzej Kulka
Autor jest zawodowym przewodnikiem i właścicielem chicagowskiego biura podróży EXOTICA TRAVEL, organizującego wycieczki po całym świecie, z Etiopią włącznie, od 30 listopada do 16 grudnia 2024 roku. Bliższe informacje i rezerwacje: EXOTICA TRAVEL, 6741 W. Belmont, Chicago IL 60634, tel. (773) 237 7788, strona internetowa: andrzejkulka.com/destinations/etiopia