Piątek, 8 grudnia 2023. Po godzinnym locie kanadyjskim Bombardierem Q400, z Addis Abeby dolecieliśmy szczęśliwie na lotnisko w mieście Lalibela, gdzie - by dotrzeć samochodem - trzeba przeznaczyć dwa dni z noclegiem. Z okien samolotu można było do woli podziwiać majestatyczne krajobrazy Wyżyny Abisyńskiej pociętej siecią niezliczonych dolin i kanionów, z tysiącami uprawnych pól na równych płaskowyżach. To wszystko wycięte przez miliony lat wodnej erozji i przez millenia, z wolna zagospodarowywane przez człowieka.
Monolityczny kościól Bete Amanuel
W samo południe samolot ląduje na pasie Lalibeli, gdzie już czeka minibus z kierowcą i po niecałej godzinie dowozi nas do uroczego hotelu Maribela, położonego na stromej krawędzi z piękną panoramą najbliższej okolicy i stołowych gór falujących aż po horyzont. Po zakwaterowaniu, w wyjątkowo oryginalnych pokojach z balkonami, spożywamy lunch i ruszamy na zwiedzanie, które dzisiaj obejmuje bodajże najciekawsze miejsce w Etiopii pod kątem architektury i historii - kościoły mozolnie wyciosane w litej skale!
Ksiądz z krzyżem, kościół Bet Maryam, Lalibela
Zgodnie z przekazami, czterdzieści tysięcy robotników pracowało w pocie czoła przez dwadzieścia trzy lata, żeby z wulkanicznego podłoża wyczarować zachwycające do dziś kształty jedenastu imponujących budowli. Dzięki nim, Lalibela stała się świętym miejscem Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego, do którego zmierzają liczne pielgrzymki chrześcijan, a od 1978 roku jest również dziedzictwem kultury UNESCO. Znaleźliśmy się więc w miejscu niebywałej wartości w skali światowej.
Kilkanaście minut trwa dotarcie do pierwszego z dwóch zespołów świątynnych, stworzonych podczas panowania króla o nazwisku Lalibela. Zaczynamy od kościoła Bet Medhane Alam (Zbawiciela). W środku kończy się właśnie msza święta, więc nasz przewodnik Henok Tsegaye sypiący wiedzą jak z rękawa, wykorzystuje ten czas, aby nas zaznajomić z historią regionu. Dynastie etiopskich królów wywodzą się od Meneleka, syna królowej Saby i króla Salomona. Jeszcze wczoraj w muzeum narodowym w Addis Abebie oglądaliśmy obrazy przedstawiające wymienioną parę, m.in. królową prezentującą dary, wśród nich lwa, słoniowe kły i kadzidła.
Wczesnośredniowieczna ikona
Historia etiopskich królów wymienia 255 władców panujących z niewielkimi przerwami aż do 1974 roku, czyli do ustąpienia cesarza Hajle Selasje. Wszyscy oni mogli się chlubić powinowactwem krwi z Salomonem, co tłumaczyło byłe bliskie związki Etiopii z Izraelem. Czworo z etiopskich królów pozostawiło trwałe ślady swojej działalności w regionie dzisiejszej Lalibeli (do wczesnego średniowiecza zwanej Roha), budując monumentalne świątynie. Król Lalibela (1181-1221) stworzył najwięcej i najpiękniejsze z nich!
Nazwisko Lalibela oznacza, że "pszczoły uznały jego władzę", co wiąże się z legendą, według której po narodzeniu został on otoczony przez rój pszczół. Jego sprawujący wówczas władzę starszy brat otruł Lalibelę, który jednakże z boską pomocą został zabrany do nieba, cudownie uratowany i wrócił na Ziemię z poleceniem budowy kościołów z zamiarem stworzenia Nowej Jerozolimy, gdyż akurat muzułmanie zablokowali pielgrzymom drogę do Ziemi Świętej.
Lądowanie w Lalibela
My też wracamy na ziemię, gdzie obchodzimy dookoła kościół Zbawiciela podziwiając jego monolityczna strukturę. Wchodzimy do wnętrza, skąd wierni już wyszli i możemy do woli napawać się widokiem detali. Przed ołtarzem siedzi kapłan, który na nasz widok znika za parawanem i pojawia się w ceremonialnych szatach, z oryginalnym krzyżem w ręku. Tym krzyżem - a każda świątynia posiada swój własny - udziela przybyszom błogosławieństwa zezwalając jednocześnie robić sobie zdjęcia. Z powodu archaicznego wyglądu kapłana czujemy się jak przeniesieni w czasie blisko tysiąc lat, niemal do początków chrześcijaństwa.
Patrząc na solidne, "twarde jak skała" kościoły, połączone ze sobą podziemnymi tunelami, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że biblijna Arka Przymierza jest przechowywana właśnie tutaj, a nie w nowoczesnej, wolnostojącej świątyni w Aksum, łatwej do uszkodzenia, a w dodatku usytuowanej na zagrożonym konfliktem pograniczu z Erytreą.
Płaskowyż Abisyński w drodze do Lalibela
Robimy fotografie i przechodzimy wydrążonymi w skale korytarzami do następnego kościoła, Bet Maryam (św. Marii), również wykutego w wulkanicznym podłożu jako monolit, gdzie na ścianie widnieją rozmaite symbole, w tym różnego rodzaju krzyże a nawet swastyka. Dostrzegamy również gwiazdę Dawida z krzyżem w jej środku!
Przechodzimy obok kościoła Dom Bethlehem (Bet Meskel), nie wchodząc tym razem do wnętrza, a poprzestając jedynie na oglądaniu architektonicznych szczegółów. Wstępujemy do następnych kościołów: Syjon i Golgota "pod jednym dachem", z doskonale zachowanymi płaskorzeźbami. Po wizycie w kościele archanioła Ariela, poprzez symboliczny Grób Adama wychodzimy w końcu na zewnątrz.
Przytulny pokój naszego hotelu w Lalibela, Etiopia
O Lalibeli mówi się, że jest to Druga Petra, którą miałem okazję zwiedzać wielokrotnie, lecz osobiście uważam, że to raczej jordańską Petrę powinno się nazywać Drugą Lalibelą, a nie odwrotnie. Dlaczego? Lalibela jest mniejsza od nabatejskich grobowców, szczyci się równie finezyjną architekturą, ale - przede wszystkim - nieprzerwanie tętni życiem od tysiąca lat!
Tekst: Andrzej Kulka. Autor jest zawodowym przewodnikiem i właścicielem chicagowskiego biura podróży EXOTICA TRAVEL, organizującego wycieczki po całym świecie, z Etiopią włącznie, od 30 listopada do 16 grudnia 2024 roku. Bliższe informacje i rezerwacje: EXOTICA TRAVEL, 6741 W. Belmont, Chicago IL 60634, tel. (773) 237 7788, strona internetowa: andrzejkulka.com/etiopia