Źle się dzieje. Nie od dziś. Słyszymy o napaściach seksualnych, o chamstwie, o złym traktowaniu, o obrażaniu, ubliżaniu, lekceważeniu, dokuczaniu, wyśmiewaniu i tak dalej. Rzecz się dzieje w środowiskach kultury, sztuki, akademickich też. Co jakiś czas media donoszą o skandalach w szkołach teatralnych, na planach filmowych, w teatralnych garderobach.
Być może jest to ciąg dalszy zdziczałych obyczajów czasu komuny, kiedy to stałym przedmiotem kawiarnianych pogaduszek były szeptanki o tym, przez czyje to łóżko dana aktorka czy aktor dostali te ważna role… i niektórych to brzydziło, inni uważali, że tak po prostu jest i nic się z tym nie da zrobić. Na uniwersytetach profesorowie, jak sławny taki jeden z Łodzi, wyrzucali studentowi indeks przez okno i kazali wrócić z nim w parę sekund, albo pytali; jakim prawem pan tu wszedł? Chodziło pewnie o fizykę, ale była to przemoc, chamstwo i dziadostwo. W tym wyrośliśmy, to na naszych oczach i z naszym przyzwoleniem stawało się anegdotą i miłym wspomnieniem czasów studenckich, szkolnych, czy też początków kariery zawodowej.
Ale - świat się zmienia. I niegdysiejsze rechotania z przemocowych zachować dziś zamierają na ustach sprawców i kibiców.
Dziś już chyba mało kto przejdzie do porządku dziennego nad taką oto sceną: szef wzywa na dywanik pracownicę (czy pracownika) i ochrzania o coś. I mówi: teraz policzę od dziesięciu w dół, do jednego i zobaczymy, kiedy się popłaczesz. Liczy i sprawdza: pięć, już beczysz, o jeszcze nie. Zgrozy sytuacji dodaje fakt, że tym szefem jest naczelny miesięcznika “Press”, periodyku poświęconego zawodowym sprawom dziennikarzy, także etyce ich zawodu, a traktowana w ten sposób może być osoba bardzo w środowisku szanowana, z istotnym dorobkiem. Takie traktowanie pracowników przez tego redaktora naczelnego (Andrzej Skworz) opisywano już lata temu, ale wtedy jakoś nie wywołało dyskusji. Pan najwyraźniej swoich menagerskich metod nie zmienił, temat wraca znowu, można na przykład posłuchać o tym w podkaście na stronie Oko.press. Smaczku dodaje tej sprawie i to, że ten redaktor naczelny jest też wydawcą tej ważnej dla środowiska gazety, więc nie ma nad sobą szefa, nie ma go kto ani skarcić, ani zwolnić. Jego pismo od lat także prowadzi konkurs na najlepsze prace dziennikarskie, we wszystkich możliwych kategoriach. Ostatnio ktoś nawet podczas ceremonii, właśnie z omawianych tu powodów, odmówił przyjęcia nagrody. Redaktor opublikował oświadczenie, niby w nim przeprasza, ale zapowiada, że będzie sądził… więc jakby winnym się nie czuje.
Być może, dla ludzi, którzy tak się zachowują, uwagi i odczucia innych to tylko “kaprysy Larysy” i nie będą w stanie, z powodów na przykład medycznych, nigdy zrozumieć, na czym polega ich chamstwo, o co ma się do nich pretensje i co się im zarzuca….
Podobne wrażenie można odnieść czytając wypowiedzi jednego z najsławniejszych w świecie polskich reżyserów teatralnych Krystiana Lupy, któremu ostatnio zdjęto z afisza, kilka dni przed premiera, spektakl według powieści W.G. Sebalda “Wyjechali”. Jak pamiętamy, na tę niezwykłą książkę składają się opowiadania o czterech osobach zmuszonych do emigracji. K. Lupa wybrał do spektaklu dwie z tych historii i za ciężkie pieniądze przygotowywał spektakl “Les Emigrants” w La Comedie de Geneve. I właśnie kilka dni przed premierą dyrekcja genewskiej sceny spektakl zdjęła. Uznała widać słuszność zarzutów stawianych sławnemu polskiemu artyście przez ekipę techniczną teatru, która skarżyła się na pijackie zagrania, przytłaczającą atmosferę, pracę ze łzami w oczach, wrzaski, złe traktowanie tłumaczki. I znowu - lata temu, jedna z aktorek skarżyła się w Polsce na “metody pracy” wybitnego reżysera i wtedy jakoś nie bardzo to kogo obeszło. Teraz, być może dlatego też, że wstyd na cały teatralny świat, więcej się o tym mówi.
Czy może wreszcie na naszych oczach zdechnie mit wielkiego twórcy, rozczochranego artysty, którego nie tyczą się zasady współżycia społecznego, kultura kontaktów międzyludzkich, a także regulaminy pracownicze, różne karty zachowań zawodowych, przepisy prawa pracy. Bo artysta wcale nie jest większy dlatego, że innymi pomiata!
Idalia Błaszczyk
Na podstawie publikacji: Oko.Press. gazeta.pl. Onet. pl, e-teatr.pl, Wikipedia. Pl., Press.pl