Trwający od ponad tygodnia mundial w Rosji to święto kibiców i sportu. Wielki sport łatwo jednak ociera się o politykę – zwłaszcza, gdy jest tak popularny i budzący emocje jak piłka nożna.
Football w swojej nowoczesnej formie jest dzieckiem ogromnej przemiany, jaka dotknęła świat euroatlantycki w XIX wieku – wielkiej rewolucji przemysłowej, która przeniosła świat z epoki feudalizmu i ręcznej wytwórczości do czasu pary, kolei i wielkich miast. Oczywiście, możemy przypominać, że podobną rozrywkę, opartą na przebijaniu piłki różnymi częściami ciała, znali mieszkańcy Ameryki Środkowej, Rzymianie czy średniowieczni Włosi. Jednak we współczesnym kształcie siłą, która stworzyła piłkę nożną, była urbanizacja, czyli proces przenoszenia się ludności wiejskiej do miast, ich rozwoju i upowszechniania się miejskiego stylu życia. W wielkich dzielnicach przemysłowych spotykali się ludzie z różnych stron danego kraju, których nie łączyła wspólna tradycja. Wykorzystywali oni podmiejskie łąki i puste place miejskie do gry w piłkę kopaną, by następnie tworzyć lokalne kluby sportowe, uczyć tego sportu w szkole, podejmować rywalizację z sąsiednimi miastami itp. W ten sposób football stawał się częścią tożsamości tych nowych warstw społecznych.
Robotnicze w istocie korzenie piłki nożnej ważne były dla jej początkowego społecznego wymiaru. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu bilety wstępu na mecze były sprzedawane w takiej cenie, że stać było na nie angielskiego robotnika. Dzięki temu, że spędzał on swój wolny czas wokół „swoich” klubów, często powiązanych z lokalnymi zakładami przemysłowymi, dzielnicami czy miastami, tworzyła się między nim i innymi kibicami wspólnota, mająca wymiar klasowy. Gdy było trzeba, funkcjonowała ona na meczach, ale kiedy indziej mogła być zmobilizowana na przykład do strajku.
Piłka nożna to też okazja do urzeczywistnienia wielkiego mitu współczesnego świata, jakim jest obietnica kariery „od zera do milionera”. Kariery piłkarzy od kilkudziesięciu lat są dla młodych chłopaków z robotniczych dzielnic, małych miejscowości czy południowoamerykańskich faweli możliwością awansu społecznego. Dobrze zrozumieli to zwłaszcza mieszkańcy Ameryki Łacińskiej, gdzie nierówności społeczne są ogromne, a która zawsze rodziła ogromne talenty sportowe, które ze zwykłych mężczyzn biegających za piłką przekształcały się w gwiazdorów i milionerów.
Równolegle do procesów industrializacji następowała druga zmiana – tworzenia się nowoczesnych narodów. Dawniej ludzi łączyła bądź przynależność do państwa (np. bycie poddanym króla), bądź do regionu czy miasta. Wraz z wielkich ruchem XIX-wiecznym ludzie zostali wykorzenieni ze swoich dawnych wspólnot, przez co szukali nowych wartości ich łączących. Taką wartością okazał się nacjonalizm i przekonanie, że żyjący na jakimś terenie ludzie mówiący jednym językiem tworzą samodzielną wspólnotę – naród, który ma swoją tożsamość, przeszłość, kulturę, cechy specyficzne itp. Jednym z elementów utwierdzających poczucie przynależności do wspólnoty był właśnie sport i zawody międzynarodowe – łączyły one najlepszych zawodników jednego narodu, którzy rywalizowali z drużyną z innego państwa. Dyscyplina tak prosta i rozpowszechniona jak piłka nożna sprzyjała takiej rywalizacji – utożsamiania się z drużyną i chęci pokazania wyższości nad przeciwnikiem.
Najlepszym przykładem tego, jak football może być iskrą wywołują międzynarodowe konflikty, jest przypadek sporu Hondurasu i Salwadoru z 1969 roku. Napięcie między obydwoma narodami było wywołane wcześniejszymi procesami, np. masową imigracją. Zapalnikiem okazał się jednak mecz piłkarski dwóch drużyn z 15 czerwca rozgrywany w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata. Wcześniejszy mecz wygrała drużyna gospodarzy z Hondurasu, dlatego też rewanżowi w San Salvadorze towarzyszyły ogromne emocje. Ich motorem byli kibice, którzy okazywali wrogość piłkarzom i kibicom przeciwnika, na przykład poprzez wycie i gwizdy w czasie odgrywania honduraskiego hymnu. Salwador wygrał 3:0, ale po meczu wybuchły zamieszki, które jeszcze bardziej zaogniły wzajemne relacje. W ich efekcie oba państwa zaczęły się propagandowo atakować, a 14 lipca wybuchła między nimi wojna, która pochłonęła życie ok. 2 tysięcy osób. Choć skończyła się ona po kilku dniach, formalnie pokój podpisano dopiero w 1980 roku.
Wielkie zawody piłkarskie to także wielka okazja do tworzenia propagandy politycznej. Nic tak w końcu nie opromienia władzy polityków, jak zwycięstwo drużyny ich państwa w ważnym turnieju. Splendor istotny jest też dla organizatorów takich przedsięwzięć, czego przykładem współczesna Rosja, która wykorzystuje mundial czy igrzyska olimpijskie do maskowania swoich grzechów w polityce międzynarodowej oraz problemów ekonomicznych.
Przykładem propagandowego wykorzystania piłki nożnej może być przypadek sukcesu polskiej reprezentacji pod wodzą Kazimierza Górskiego w 1974 roku. Sukces i trzecie miejsce na mundialu przypadły w szczytowym momencie epoki rządów Edwarda Gierka, kiedy „Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej”. O sukcesie Polski i jej rosnącej pozycji międzynarodowej miały świadczyć nie tylko nowe drogi, budowane fabryki czy dobre relacje przywódcy z ważnymi tego świata, ale również osiągnięcia sportowców. Dlatego też „Orły Górskiego” przywitano z tak ogromną pompą.
Gdy więc będziemy oglądać kolejny mecz na najwyższym poziomie, zastanówmy się, jak bardzo to nie-polityczne wydarzenie jest związane właśnie z polityką.
Tomasz Leszkowicz