12 sierpnia 2019

Udostępnij znajomym:

Część 2, Cotopaxi - wulkan nad wyraz przystojny

Majowy piątek.

Dzisiaj czeka nas całodniowy wypad do "najprzystojniejszego" i najwyższego z czynnych wulkanów świata, Cotopaxi. O ile w większości przypadków problemy geologiczne mogą nas interesować albo nie, o tyle w Ekwadorze geologia, a szczególnie wulkanizm i trzęsienia ziemi to temat powszedni nawet w codziennych rozmowach.

Ekwador leży w tzw. Ognistym Pierścieniu Pacyfiku, w miejscu gdzie bazaltowa płyta Pacyfiku (tektoniczna kra Nazca) podsuwa się pod sztywną granitową płytę kontynentu Ameryki Południowej. W miejscu kolizji, jak nietrudno przewidzieć, dochodzi do spiętrzenia ciśnień i ich okresowego rozładowania w postaci katastrofalnych trzęsień. Mało tego, w obszarze poluźnionej spoistości "płaszcza Ziemi", magma z jej wnętrza stosunkowo łatwo przedostaje się ku powierzchni dając w efekcie spektakularne, aczkolwiek niebezpieczne erupcje licznych tutaj (około 30) aktywnych wulkanów. Położony blisko stolicy kraju, Quito, wulkan Guagua Pichincha eksplodował w październiku 1999 roku, czyli stosunkowo nie tak dawno temu!

Nasz przewodnik, Alex, ma przyjacielskie podejście do ludzi i rzetelną wiedzę o swoim kraju. Jedziemy z Quito około 40 km na południe w stronę miasteczka Latacunga. Po wyjeździe ze stolicy otacza nas soczysta zieleń pól uprawnych, z kukurydzą, ziemniakami i plantacjami krzewów ozdobnych oraz kwiatów. Tuż przed Latacunga skręcamy na lewo, na wschód wspinając się dalsze 35 km wyboistą drogą w stronę Cotopaxi. W miejsce pól pojawiają się eukaliptusowe i sosnowe zagajniki, a po przekroczeniu granicy parku narodowego Cotopaxi ($10 wstęp dla obcokrajowców) krajobraz staje się coraz bardziej surowy. Nad wschodnimi stokami góry wiszą ciemne chmury, co jakiś czas mży, wulkanu w ogóole nie widać!

Wczesnym popołudniem dojeżdżamy do prowizorycznego parkingu na stokach Cotopaxi na niebagatelnej wysokości 4500 m npm, większość z naszej grupy podchodzi ścieżką do schroniska Refugio na wys. 4800 m npm. To zaledwie 300 metrów w pionie, ale kilku z nas nie może pokonać tego odcinka z powodu braku tlenu, którego zawartość na tej wysokości wynosi ok. 30% mniej niż na poziomie morza. Dodajmy do tego znacznie zmniejszone ciśnienie atmosferyczne i nieoczekiwany (jak na równik!) chłód. Te wszystkie niedogodności nikną jak zły i niepotrzebny nikomu sen, kiedy nagle rozwiera się kurtyna chmur ukazująac nieprawdopodobnie piękny widok pokrytego lodem szczytu, wspaniale kontrastującego z ciemnoniebieskim niebem.

Myślę o ostatniej erupcji wulkanu z 1879 roku, pora na następną? Miejscowi naukowcy twierdzą, że wulkan wybuchnie w ciągu najbliższych kilku lat! Po niecałej godzinie mozolnej wspinaczki dochodzimy do schroniska, którego charakterystyczny żółty dach prowadził nasz wzrok (i kroki) od samego parkingu. W schronisku przysiadamy na kilka minut racząc się pysznym kakao, oglądamy pomieszczenia na piętrze, gdzie na kilkunastu łóżkach mogą spać alpiniści przed atakiem na szczyt. Większość z nich rusza około północy, aby po 6-8 godzinach osiągnąć krawędź krateru. Kilka biur podróży w Quito oferuje udział w tej wspinaczce po niewygórowanej cenie.

Po chwili należnego odpoczynku ruszamy dalej, tym razem już łatwym szlakiem, (bo w miarę poziomo!) do bocznej ściany ogromnego jęzora lodowca spływającego ze szczytu. Po napatrzeniu się do syta na ten cud natury, po trzech godzinach “bezdechu” wracamy do autokaru. Zejście w dół nie przysparza już żadnych kłopotów, wręcz biegniemy jak dzieciaki na szkolnym boisku.

Widok potężnej Góry mamy już szczęśliwie poza sobą. Zjeżdżając zakosami z parkingu zwracamy teraz baczniejszą uwagę na detale, które wcześniej umknęły naszej uwadze. Na ciągle znacznej wysokości 4 tysięcy metrów zaskakuje nas zdumiewająca ilość polnych kwiatów w tym bardzo, bardzo suchym stepie. Właśnie zakończyła się pora deszczowa i bogactwo kolorów kwiatów wybuchło pełną siłą. Większości gatunków nie znam, chociaż udaje mi się rozpoznać znane z zachodniej części USA indiańskie pędzelki.

Na równinie pod wulkanem pasie się stado pięknych, dzikich koni. Na widok autobusu odbiegają, nieco wystraszone, ale i tak udaje nam się wykonać kilka dokumentalnych zdjęć.

Nieco dalej dostrzegamy zabudowania skromnego muzeum poświęconego Cotopaxi. Wyeksponowano tutaj fakty dotyczące geologicznej i historycznej przeszłości tego wyniosłego wulkanu, a także okazy lokalnej fauny i flory.

Nasz kierowca zabiera przygodnych stopowiczów; 24-letnię Indiankę z dzieckiem na plecach wraz z jej matką. Ta rodzina zajęta jest przez cały dzień sprzedawaniem pamiątek przejeżdżającym turystom. Korzystamy z okazji, aby zakupić kilka ładnych, ręczenie malowanych obrazków przedstawiających typowe pejzaże Andów i kolorowo ubranych autochtonów.

Około godziny 18, błyskawicznie - jak to na równiku - zapada zmierzch. Po tak intensywnym dniu należy nam się iście królewski wypoczynek. Trafiamy do przemienionej na hotel... zabytkowej haciendy La Cienega z XVII wieku. Przepiękna budowla, do której wiedzie aleja stuletnich eukaliptusów. Okazałe wejście do pałacu zdobi fontanna i ogród. W środku ukazuje się obszerne patio porośnięte ozdobnymi, tropikalnymi roślinami, do tego prywatna kaplica i restauracja serwująca specjały lokalnej kuchni. Najbardziej interesuje nas pstrąg i półsurowa marynowana ryba - ceviche. Do tego chilijski szlachetny trunek z winnicy Macul. Nocleg w tym miejscu okazał się wspaniałym pomysłem nie tylko ze względu na walory estetyczne, ale i na czyste, górskie powietrze, w którym zasypiamy jak noworodki. Stawiając kropkę na “i” dodam jeszcze, że do każdego z nas zawitała pokojówka, aby... napalić w kominku aromatycznym, eukaliptusowym drewnem.

 

Tekst i zdjęcia: Andrzej Kulka. Autor jest zawodowym przewodnikiem i właścicielem chicagowskiego biura podróży EXOTICA TRAVEL, organizującego wycieczki po całym świecie, z Ekwadorem/Galapagos z polskim przewodnikiem w kwietniu 2020 roku! Bliższe informacje i rezerwacje: EXOTICA TRAVEL, 6741 W.Belmont, Chicago IL 60634, tel. (773) 237 7788, strona internetowa: www.andrzejkulka.com.

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor