Będą kontrole
Prawie cztery lata po tym, jak chicagowscy radni przyjęli ustawę regulującą obwoźny handel jedzeniem, wprowadzone przepisy dotyczące tzw. food trucks są często łamane, a administracja burmistrza Rahma Emanuela nie egzekwuje prawa - wynika z dochodzenia przeprowadzonego przez dziennik "Chicago Sun-Times" i telewizję ABC7 Chicago.
W ramach rozporządzenia wprowadzonego przez burmistrza Rahma Emanuel i Radę Miasta w 2012 roku, obwoźny handel żywnością może być prowadzony w 37 punktach na terenie miasta.
Miejsca postojowe mają mieć około 40 stóp długości, wystarczająco dużo miejsca dla około dwóch ciężarówek. Żadne inne pojazdy, z których sprzedawane jest jedzenie, nie mogą parkować w tym samym rejonie, poza wyznaczonymi miejscami. Poza tym sprzedaż nie może trwać w tym samym miejscu dłużej niż dwie godziny.
Jednak, jak wynika z dziennikarskiego dochodzenia, operatorzy tzw. food trucks notorycznie łamią te przepisy. Przykład? Niedaleko od Urzędu Miasta, w okolicach 100 South Clark Street, pojazdy, z których serwowane jest jedzenie, stoją każdego dnia, na odcinku od Adams Street do Monroe Street, czasami nawet 13 ciężarowek.
Ustawione w tym rejonie znaki informują, że pojazdy z jedzeniem powinny być oddalone co najmniej o 105 stóp od siebie, ale nikt się do tego nie stosuje. Poza tym - jak ustalili dziennikarze "Chicago Sun-Times" i telewizji ABC7, na ulicy Clark tzw. food trucks operują bliżej skrzyżowania niż na to pozwala prawo. Stoją w tych samych miejscach bez przerwy w godzinach od 8.00 rano do 2.00 po południu i później.
Osoby zajmujące się obwoźnym handlem jedzeniem narzekają jednak, że miejskie przepisy w tym zakresie są zbyt restrykcyjne. Najbardziej krytykują zapis, że sprzedaż w jednym miejscu nie może trwać dłużej niż dwie godziny.
Ich zdaniem nie wpływa to dobrze na ich biznes i obniża zyski. Odmiennego zdania są właściciele restauracji, którzy domagają się egzekwowania przepisów dotyczących zakazu parkowania pojazdów handlu obwoźnego w odległości 200 stóp od ich drzwi.
W ostatnim miesiącu z ciężarówki Food Corner Farmacy sprzedawano jedzenie od godziny 9 rano do godzin popołudniowych w strefie zakazu parkowania na ulicy Clark tuż przed wejściem do restauracji.
Właścicielka tego samochodu, 31-letnia Emily Darland, powiedziała, że zignorowała prośbę kierownika lokalu o przesunięcie auta, gdyż stało w strefie objętej zakazem.
"Nikt nie rusza się po dwóch godzinach" - powiedziała Darland. "Ludzie, którzy wprowadzili ten przepis, nie mają pojęcia o tym biznesie" - dodała.
Zrzeszające osoby zajmujące się tym biznesem, Illinois Food Truck Owners Association, także podkreśla, że w Chicago przepisy są zbyt restrykcyjne, o wiele bardziej niż w innych miastach.
"To doprowadziło niektórych członków naszego stowarzyszenia do parkowania w nieodpowiednich miejscach, wynika to z ich desperacji (...). Te ostre zasady nie pozwalają, by taki mały biznes zajmujący się handlem żywnością z ciężarówki odniósł sukces" - powiedział Gabriel Wiesen, właściciel Bobry Donuts i szef Illinois Food Truck Owners Association.
Wiesen uważa że "zdecydowana większość" nowych samochodów, z których sprzedawana jest żywność w Chicago nie przetrwa w biznesie z powodu miejskich przepisów w tym zakresie.
Miasto nie egzekwuje nałożonych restrykcji. W tym roku nie wystawiono żadnego mandatu za złamanie tych przepisów - wynika z danych miejskiego departamentu transportu. Od 2012 roku, kiedy ustawa weszła w życie, wystawiono tylko pięć mandatów, których wysokość może wynosić nawet $1,000.
Urzędnicy miejscy twierdzą, że zebrano łącznie ponad $37,000 z kar nałożonych w 62 przypadkach przez policję i miejski wydział zdrowia na operatorów tzw. food trucks w ciągu ostatnich pięciu lat.
Co ciekawe muszą one być - zgodnie z prawem w Chicago - wyposażone w urządzenia z systemem GPS, które rejestrują ich położenie, by urzędnicy mieli możliwość sprawdzenia lokalizacji. Chociaż miasto może żądać takiego rejestru położenia samochodu, jeszcze takiego przypadku nie było.
W centrum, okolice 100 South Wacker Drive stały się głównym skupiskiem handlu jedzeniem z samochodów, chociaż nie ma tam wyznaczonych dla nich miejsc postojowych. Pojazdy zatrzymują dosłownie gdzie chcą, w tym na miejscach objętych zakazem parkowania, a policja - co zresztą potwierdzają sami sprzedawcy, nie reaguje.
Sam Svita, który handluje z samochodu Chicago Cupcake, ostatnio zaparkował przy Wacker Drive i Adams Street, w miejscu objętym zakazem parkowania. Jak wspomina mijała go policja, która nie zareagowała.
Na drugim końcu tej przecznicy, tego samego dnia samochód CheSa'a Gluten Tootin Free parkował na przystanku autobusów CTA, kilka stóp od Wacker Drive i Monroe Street, od godz. 9.00 rano do późnego południa.
Radny Brendan Reilly, którego 42. dzielnica obejmuje tereny Wacker Drive i Clark Street, przyznał, że jego biuro "otrzymuje wiele skarg" na handel obwoźny, a egzekucja obowiązujących przepisów jest "sporadyczna".
Sieć restauracji Subway poskarżyła się radnemu, że w rejonie 100 South Wacker Drive w godz. 11.00 rano do 4.00 po południu nie można znaleźć miejsca parkingowego. Przedstawiciele sieci Subway podkreślają, że operatorzy handlu obwoźnego nie mogą ignorować 2-godzinnego limitu każdego dnia i że śmieci od ich klientów zapełniają ich kosze.
"Handel obwoźny wykazuje kompletny brak szacunku dla prawa, kompletnie lekceważone są przepisy dotyczące parkowania, kwestii czystości, brak im poczucia uczciwości w stosunku do innych firm w okolicy" - czytamy w oświadczeniu sieci Subway.
Właściciel greckiej restauracji w okolicy 100 South Clark Street również zwrócił się do miasta o przeniesienie samochodów z jedzeniem w dalsze miejsce.
Radny Reilly uważa, że służby miejskie powinny zintensyfikować egzekwowanie przepisów, jednocześnie podkreśla, że jeśli właściciele objazdowych biznesów będą przestrzegać regulacji, powinni z tego czerpać korzyści finansowe.
"Jeżeli tak będzie, to na pewno pojawi się prawdziwa szansa rozszerzenia tych stref w całym śródmieściu (...). Ale trudno nam to zrobić, gdy wiemy, że nie przestrzegacie dzisiaj reguł" - zaznaczył Reilly.
Bardziej zdecydowane stanowisko zajął w tej sprawie burmistrz Rahm Emanuel, który w reakcji na publikację wyników dochodzenia dziennikarzy "Chicago Sun-Times" i telewizji ABC7, zapowiedział intensywne kontrole. Pytany o to, dlaczego do tej pory miasto nie egzekwowało własnych przepisów, odpowiedział: "Nie wiedziałem o tym, dopóki nie przeczytałem tego artykułu".
"Obwoźny handel jedzeniem jest dobrym dodatkiem do miasta Chicago. Nie jest zagrożeniem dla branży restauracyjnej, jak pierwotnie się obawiano. Ale departament musi egzekwować przepisy” - dodał burmistrz.
JT