Czasem dramatyzm sytuacji nie daje dobrego wyjścia, a jedynie wybór między różnymi rodzajami tragedii. Jedną z nich jest opór, protest, powiedzenie „nie” – po to, by pokazać niezgodę na rzeczywistość. Takim właśnie symbolicznym buntem i próbą ochrony godności było powstanie w getcie warszawskim, od wybuchu którego minęło niedawno 80 lat.
Fundamentem niemieckiej partii nazistowskiej, na której czele stał Adolf Hitler, był antysemityzm. Nie miał on, tak jak dotychczas występująca nienawiść do ludności żydowskiej, wymiaru religijnego, ekonomicznego czy etniczno-kulturowego. Nazizm czerpał z „nowoczesnych” (bo rzekomo opartych na naukowej wiedzy) teorii rasistowskich, które podkreślały samą istotę żydowskości, wynikającą z natury – innymi słowy, Żyd był Żydem nawet jeśli nie wyznawał religii mojżeszowej i zasymilował się ze swoimi europejskimi sąsiadami (Niemcami, Polakami, Rosjanami itp.). Do rasistowskiej bazy hitlerowcy dodawali kolejne wątki, wiążąc żydowskość z komunizmem, liberalną demokracją, chciwością, wyuzdaniem, brudem, upokarzaniem Niemców itp.
Już w 1933 roku, gdy NSDAP doszło do władzy w Niemczech, w Żydów uderzono z całym zdecydowaniem – mimo tego, że byli w znacznym stopniu związani z niemieckością, byli lojalnymi obywatelami, a często nawet odznaczonymi żołnierzami I wojny światowej. Przemoc bojówek szybko przerodziła się w postępującą dyskryminację – zwalnianie Żydów z posad państwowych, utrudnianie im prowadzenia interesów, nakłanianie do emigracji. W 1935 roku uchwalono tzw. ustawy norymberskie, których głównym celem było uczynienie z Żydów – określanych przez pochodzenie – obywateli drugiej kategorii.
Wybuch wojny przeniósł brutalną praktykę nazistowską na okupowane przez Niemców kraje Europy. Równocześnie doszło do zaostrzenia polityki – następnym krokiem było wysiedlanie ludności żydowskiej do wyodrębnionych dzielnic, określanych funkcjonującym od wieków pojęciem „getta”. W Warszawie dzielnicę żydowską w Śródmieściu Północnym utworzono w październiku 1940 roku. Przymusowo musieli przeprowadzić się do niej wszyscy żydowscy mieszkańcy stolicy, w późniejszym okresie sprowadzano tam także ludzi z innych miejscowości. Getto miało fizycznie oddzielać Żydów od nie-Żydów, ale także być formą wyzysku uwięzionej tam ludności. Mieszkańców getta (ok. 450 tysięcy osób) wykorzystywano jako przymusową siłę roboczą do prostych prac fizycznych, za którą wynagradzano ich w sposób uniemożliwiający normalne życie czy wręcz przetrwanie. Getto stało się w ten sposób naturalnym miejscem biedy, chorób, głodu i śmierci. Był to kolejny cel hitlerowców, którzy tą metodą chcieli doprowadzić do śmierci jak największej części ludności żydowskiej.
Antyżydowski projekt Hitlera i partii nazistowskiej radykalizował się jednak wraz z wojną. Kolejnym przełomem był początek wojny III Rzeszy ze Związkiem Radzieckim w czerwcu 1941 roku. Naziści traktowali ją jako ideologiczną krucjatę wymierzoną w rzekomą żydokomunę. Od samego początku działań wojennych, w których Wehrmacht szybko zajmował kolejne terytoria, na dawnych polskich Kresach Wschodnich, w krajach bałtyckich, na Ukrainie i Białorusi dochodziło do pogromów i masowych zbrodni, dokonywanych przez Einsatzgruppen (Grupy Operacyjne) bądź zainspirowanych przez Niemców lokalnych mieszkańców.
W styczniu 1942 roku w Wannsee w Berlinie dowództwo SS podjęło decyzję o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej” – wymordowaniu milionów europejskich Żydów. Użyto do tego przetestowanej wcześniej na niepełnosprawnych i upośledzonych metody gazowania cyklonem B w specjalnych komorach. Latem na terenie Generalnego Gubernatorstwa ruszyły obozy zagłady, w których masowo zabijano polskich Żydów, by zrobić miejsce na zagładę kolejnych. W lipcu 1942 roku pierwsze transporty z getta warszawskiego (w ciągu dwóch miesięcy około 300 tys. osób) ruszyły do Treblinki. Getto zostało pomniejszone, Niemcy wciąż wykorzystywali bowiem do pracy nadającą się do tego ludność. Ci, którzy próbowali uciec z transportów śmierci lub wcześniej z zamkniętej dzielnicy, byli w większości zdani na pomoc nie-Żydów. W Polsce znaleźć można było ludzi heroicznie ratujących prześladowanych, jak również szmalcowników, którzy donosili Niemcom o ukrywających się bądź brali aktywny udział w polowaniach na nich. Większość była bierna, w obawie o życie bądź z antysemityzmu.
Gdy w kwietniu 1943 roku Niemcy szykowali się do ostatecznej już likwidacji getta, pozostali przy życiu jego mieszkańcy stanęli przed pytaniem: czy też mają dać się poprowadzić na bocznicę kolejową na Umschlagplatz i wywieźć na śmierć? W dzielnicy istniały organizacje konspiracyjne, lewicowa Żydowska Organizacja Bojowa i prawicowy Żydowski Związek Wojskowy. 19 kwietnia ich bojownicy otworzyli ogień do wkraczających na teren getta Niemców. Walka była straceńcza – słabo uzbrojeni i niewyszkoleni powstańcy nie mogli poradzić sobie ze zwartymi oddziałami pacyfikującymi. Naziści tłumili opór z całą brutalnością, podpalając kolejne budynki i mordując każdego, kogo napotkali. Po niecałym miesiącu walk, 16 maja, niemiecki dowódca Jürgen Stroop osobiście wysadził Wielką Synagogę i zameldował do Berlina o stłumieniu buntu.
Powstańcy z getta byli w tragicznym położeniu, mając marne szanse na przetrwanie Zagłady. Ich decyzja o walce miała charakter moralny – chodziło o pokazanie, że nie dali się odczłowieczyć i chcą zginąć w walce. W tak smutną rocznicę wspominamy ten heroizm i próbę ratowania narodowego honoru.
Tomasz Leszkowicz