Józef Łobodowski – cześć druga
GAZELA O WSTYDLIWEJ
Wyprowadziłem ją pod światło księżyca,
by widzieć lepiej
oczy, zanim je rozkosz mrokiem nasyci.
Dyszały ciężko dwa grona,
które sam rajski ogrodnik zaszczepił
by unosiły się znojnie
nad wiotką łozą kibici.
A już fontanna śpiew słowików powtarzała
srebrnym szeptem
I zaczęliśmy, żeśmy stali, wzajem sobie ciężyć,
dojrzewały owoce pocałunków
na warg zrośniętych łodydze ...
Lecz odepchnęła mnie i powiedziała:
– Przedtem
zgaś księżyc
bo przy księżycu się wstydzę.
EROTYK ŻEGLARSKI
Pochyliła się noc ku ramionom
pochyliła się ku piersi pełnym dzbanom.
To nie gwiazdy, to twe oczy płoną,
już jesteśmy sami,
już o nas na tej ziemi zapomniano.
Czas zatrzymał się i nad nami przystanął.
Twe ramiona i nogi to wiosła,
Którymi zagarniasz mnie na ostateczne głębie.
Jużeś łódko w żeglarza całkiem wrosła,
obłoki na nas spadają jak gołębie,
sztandar zwycięstwa – rozpostarty żagiel.
Biją fale o burty, a wszystkie nagie,
są przychylne, chociaż wichry dzikie,
coraz gwałtowniej nami kołyszą.
Odwzajemniasz się im radosnym krzykiem,
by go potem skwitować rzewną ciszą.
EROTYK NIEPRZYTOMNY
Twoje ramiona – ciężkie łańcuchy, ściągające mnie
na bezdenne głębie,
twoje biodra – okręt unoszony Golfstromem;
twoje piersi – ogniem uskrzydlone gołębie,
twoje oczy – przepaście... Kroków skały strome.
Niech mnie ściągają łańcuchy – utonę !
Na bioder okręcie niech na wieki zasnę !
Podpalcie mnie, gołębie, ogniem uskrzydlone !
Przyjmijcie moje zwłoki, oczy przepastne !
To na zawsze rozżarzony popiół,
to burza, której nawet wieczność nie uśmierzy.
I cóż tego, żem się spalił, czy utopił ?
Kto płomienia i burzy nie zaznał
ten nie żył !
A Pani Cypryjska zawsze szaleńcom przyjazna...
Redaguje: Elżbieta Chojnowska