----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

08 maja 2016

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Marian Hemar, urodzony jako Jan Marian Hescheles, pseud. Jan Mariański, Marian Wallenrod, Harryman i inne (ur. 6 kwietnia 1901 we Lwowie, zm. 11 lutego 1972 w Dorking) – polski poeta, satyryk, komediopisarz, dramaturg, tłumacz poezji, autor tekstów piosenek.

Marian Hemar był autorem tekstów ponad dwóch tysięcy piosenek, m.in. takich szlagierów, jak Kiedy znów zakwitną białe bzy, Czy pani Marta jest grzechu warta, Ten wąsik, Nikt, tylko ty, Może kiedyś innym razem, Upić się warto, Jest jedna, jedyna.

Marian Hemar urodził się w rodzinie żydowskiej, jako syn Ignacego i Berty. Jego bratem był Henryk Hescheles, a kuzynem Stanisław Lem (matka Hemara i ojciec S. Lema byli rodzeństwem). Studiował medycynę i filozofię na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Już w czasie studiów parał się satyrą. Po studiach wyjechał na trzy miesiące do Włoch, skąd pisał korespondencje do „Gazety Porannej” zatytułowane Z Włoch. Brał udział w walkach o Lwów w latach 1918-1920.

W 1925 przeprowadził się do Warszawy, pracował wraz z Julianem Tuwimem w kabarecie literackim „Qui Pro Quo”, „Banda” i „Cyruliku Warszawskim”. Wraz z Tuwimem, Lechoniem i Słonimskim był autorem wielu skeczy, dowcipów i szopek politycznych. Jego dorobek literacki jest ogromny: ponad 3,000 niezwykle popularnych piosenek, do których sam komponował muzykę, setki wierszy, kilkanaście sztuk i słuchowisk radiowych. Był również współpracownikiem „Wiadomości Literackich” i „Wiadomości”, oraz dyrektorem teatru Nowa Komedia (1934-1935). W 1939 jego piosenka Ten wąsik (wykonywana przez Ludwika Sempolińskiego w popularnej rewii Orzeł czy Rzeszka), spowodowała interwencję ambasadora Niemiec w Warszawie.

Po wybuchu II wojny światowej we wrześniu 1939, przedostał się do Rumunii. W latach 1940-1941 walczył w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Karpackich w Palestynie i w Egipcie (m.in. pod Tobrukiem). W wojsku prowadził pracę kulturalno-oświatową. Rozkazem naczelnego wodza gen. Sikorskiego na początku 1942 został przeniesiony do Londynu. Został przydzielony do Ministerstwa Informacji i Dokumentacji, w którym zwalczał m.in. kłamstwa propagandy, głównie niemieckiej, ale także angielskiej.

Po wojnie pozostał w Londynie. Prowadził tam teatrzyk polski w klubie emigrantów polskich. Współpracował m.in. z muzą „Wesołej Lwowskiej Fali” – Władą Majewską. Prowadził także jednoosobowy „Teatr Hemara” – cotygodniowy kabaret radiowy na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Wygłaszał w nim wierszowane komentarze satyryczne do bieżących wydarzeń.

Pisał o sobie: moja gorąca miłość nie może się pogodzić z inną Polską, tylko najlepszą, najszlachetniejszą, najuczciwszą w świecie. Uczyli mnie tej miłości Słowacki, Żeromski i Piłsudski. Był bezkompromisowy i do końca wierny prawdzie i sprawiedliwości. Nie zgadzał się na komunistyczne zniewolenie Polski. Jego utwory były objęte cenzurą PRL.

W jego poezji wyraźnie zarysowały się dwa nurty – żartu i satyry oraz refleksji i tęsknoty. Do końca życia był urzeczony polskością i Lwowem. W 1935 przyjął chrzest katolicki. Oprócz licznych piosenek (tekst i muzyka), wierszy, sztuk i słuchowisk radiowych był autorem wierszy lirycznych, satyr, fraszek, parodii. Robił też przekłady poetyckie (m.in. wszystkie sonety Szekspira, połowa ód Horacego), pisał sztuki teatralne od dramatu do komedii muzycznych, jednoaktówki poświęcone Fredrze, Kochanowskiemu, Chopinowi. Parał się także prozą: pisał reportaże, felietony, eseje, krytykę literacką, a nawet traktat polityczny o Hitlerze.

Zmarł w Dorking pod Londynem. Pochowany wraz ze swoją amerykańską żoną na cmentarzu w Coldharbour w pobliżu Leith Hill, w którym mieszkał.

Od 2009 roku jest patronem ulicy w Warszawie, od 2012 w Gdańsku.

 

MODLITWA

Nie sprowadzaj nas cudem na ojczyzny łono,
Ni przyjaźnią angielską, ni łaską anielską.
Jeśli chcesz nam przywrócić ziemię rodzicielską,
Nie wracaj darowanej. Przywróć zasłużoną.

Nasza to wielka wina, żeśmy z Twoich cudów
Nic się nie nauczyli. Na łaski bezbrzeżne
Liczyliśmy, tak pewni, jakby nam należne,
Aby nas wyręczały z Jej należnych trudów.

Za bardzośmy Ojczyznę kochali świętami.
Za bardzośmy wierzyli, że zawsze nad Wisłą
Cud będzie czekać na nas i gromy wytrysną
Z niebieskiej maginockiej linii ponad nami.

I co dzień szliśmy w pobok Niej – tak jak przechodzie
Mija drzewo, a Boga w drzewie nie pamięta.
A Ojczyzna codziennie przecież była święta,
A Ona właśnie była tym cudem na co dzień.

Spraw by wstała o własny wielki trud oparta,
Biała z naszego żaru, z naszej krwi czerwona,
By drogo kosztowała, drogo zapłacona,
Żebyśmy już wiedzieli, jak wiele jest warta.

By już na zawsze była w każdej naszej trosce
I już w każdej czułości, w lęku i rozpaczy,
By wnuk, zrodzon w wolności, wiedział co to znaczy
Być wolnym, być u siebie – być Polakiem w Polsce.

Redaguje: Elżbieta Chojnowska             
elachojnowska@yahoo.com

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor