17 października 2019

Udostępnij znajomym:

Eileen Ormsby o demonach internetu!

Chcesz kupić broń jakiegokolwiek rodzaju, narkotyki w nieskończonym wyborze i ilościach, niewolników, dzieci do perwersyjnych zabaw seksualnych, chcesz wynająć mordercę, żeby pozałatwiać porachunki z tymi, których nienawidzisz, marzysz o wyuzdanych i okrutnych doznaniach erotycznych, pragniesz oglądać, jak się upokarza, maltretuje, katuje i torturuje niewinne ofiary, chcesz robić lewe interesy i potrzebujesz fałszywych dokumentów albo skradzionych numerów kart kredytowych, musisz wyprać sporo gotówki z nielegalnych transakcji i nie wiesz jak to zrobić? Nic prostszego!!! Zajrzyj do DARKNETU. Jak? Zainstaluj wyszukiwarkę TOR, czy jakąś inną, i już jesteś w mrocznym królestwie po drugiej stronie oficjalnego internetu.

Wydaje się, że to nie może być możliwe, ale jak wiadomo, nie ma rzeczy niemożliwych. Poza tym, jeśli nie wiadomo do końca, o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze, a DARKNET to sfera obrotu gigantycznymi sumami.

„AlphaBay był prawie dziesięć razy większy od Silk Road. Mowa zatem o dziesiątkach serwerów w różnych państwach i o setkach milionach dolarów w kryptowalutach, o globalnej sieci handlu narkotykami, której narzędziem jest darknet. […] Wystawny styl życia Alexandre’a Cazesa kazał się domyślać, że administrator dark webu całkiem nieźle zarabiał na prowizjach od sprzedaży każdego z dwustu pięćdziesięciu tysięcy narkotyków oferowanych na AlphaBayu. Lubił nie tylko luksusowe samochody i rezydencje, lecz także narkotyki, imprezowanie i kobiety inne niż żona. Aktywnie udzielał się na forach podrywaczy, gdzie często chwalił się bogactwem i majątkiem. W akcie oskarżenia napisano, że prowizje przyniosły mu co najmniej dziesiątki milionów dolarów”. (s. 133/134)

W niesamowitym reportażu opracowywanym przez wiele lat przez Eileen Ormsby i zatytułowanym „DARKNET – najmroczniejszy zakątek internetu” – ta niezwykle odważna i bezkompromisowa dziennikarka (wiele razy grożono jej śmiercią) pisze o tym, co stanowi drugi wymiar, albo raczej podziemną wersję zindeksowanego, oficjalnego inernetu. Zaczyna swe dochodzenie od zdemitologizowania recepcji tego, co znamy pod nazwą Silk Road, a co było jednym z pierwszych „amazonów” nielegalnych produktów. „Ojcowie założyciele” tej „instytucji” odżegnywali się od wszelkich usług, które mogłyby wyrządzić komuś jakieś zło. Nałożono na Silk Road ideologię totalnego libertarianizmu, gdzie wszystkim wszystko wolno, o ile ta wolność nie uszczupla praw, czy też nie szkodzi w jakiś sposób innym. Jak wszystkie ideologie totalitarne, tak i ta okazała się wydmuszką bez rzeczywistych wartości, która pokrywała jedynie, jakkolwiek bardzo skutecznie, morderstwa na zlecenie, szantaże i gigantyczne oszustwa finansowe. Co niezmiernie ciekawe, zarówno Silk Road jak i AlphaBay (następca zamkniętego przez służby Silk Road) działały jak dzisiejszy Amazon czy inne wielkie sklepy internetowe: typowano produkty najlepszej jakości, oceniano jakość usług dostawców, wymieniano się opiniami o poszczególnych narkotykach, polecano wzajemnie usługi i inne platformy handlujące wszelkiego rodzaju” używkami”.

Książka Eileen Ormsby poświecą najwięcej uwagi trzem różnym wydarzeniom ze świata DARKNETU i to właśnie one stanowią trzon tego skomplikowanego dochodzenia reporterskiego:

  • Historia Silk Road i jego następcy AlphaBay (opisana ze szczegółami włącznie z historią śledztwa i sprawy sądowej)
  • Szokująca sprawa zabójstwa Amy Allwine przez jej męża Stephena (bardzo religijne, kompletnie oddane swej kongregacji Zjednoczonego Kościoła Bożego małżeństwo) w niewielkim Cottage Grove. Wszystko to opisane w kontekście Besa Mafii, organizacji Darknetu oferującej morderstwa na zlecenie
  • Porażająca działalność małoletniego, zakompleksionego gówniarza, niejakiego Matthew Grahama, który stworzył w DARKNECIE imperium pedofilskie ze wszelkimi jego odmianami, włącznie z tymi najbardziej okrutnymi, które czerpią przyjemność seksualną z torturowania niemowląt.

W tych trzech opowieściach skupia się mnóstwo innych, które wpisują się w nie, jako dodatkowe objaśnienia, uszczegóławiające omawiane aspekty funkcjonowanie DARKNETU.

Co w tym wszystkim jest niezmiernie ciekawe, to fakt, że owa mroczność czy wręcz potworność rzeczy, które mają miejsce w DARKNECIE wcale nie jest taka jednoznaczna. Jak wynika z owych historii, człowiek ma wiele obliczy i jest jak Lucyfer – czyli ten, który upadł, a jednocześnie jest tym, który niesie światło. O paradoksie! O ironio – „to nie Bóg czy diabeł, ale sam człowiek jest źródłem wszelkiego zła. Diabeł nie musiał kiwnąć palcem, człowiek wykonał robotę za niego”. [za: Upadek szatana, czyli historia wojny w niebie, Paweł Łepkowski, w: Historia Uważam Rze, nr1, styczeń 2019, s.6-9]

  • Twórcy Silk Road wierzyli w sens idei wolnego rynku, wolność wyboru i wolność do decydowania o sobie
  • Stephen Allwine był wyjątkowo religijnym liderem swej kongregacji, gdzie nauczał o miłości bliźniego, co nie przeszkadzało mu zlecić zabójstwa swej żony na platformie Besa Mafii, którą ostatecznie sam zamordował
  • Zakompleksiony nastolatek z Australii, nieakceptowany i odrzucony przez rówieśników, zdobył uznanie wśród najbardziej wyuzdanej części społeczności pedofilskiej, mimo że pochodził z kochającej się rodziny, która bardzo się o niego zawsze martwiła i w której miał nieograniczone oparcie: „nic przecież nie wskazywało na to, że mógł wychować taka bestię. Matthew jako dziecko nie spotkał się z przemocą ani zaniedbaniem. Przeciwnie, rodzice zawsze starali się otaczać go miłością i na tyle ile potrafili, dość bezradnie pomagać mu odnaleźć się w tym świecie”. (s. 368)

Kto więc jest użytkownikiem DARKNETU? Tylko ci źli i ci wyuzdani? Tylko perwerci i ci, którymi rządzi Lucyfer? Naprawdę? A może jednak nie? Może TY też? Jeśli nie teraz, nie w tej chwili, to może w późniejszym czasie?

Przypomnijmy sobie jedno z kultowych i zupełnie wstrząsających doświadczeń, które bezdyskusyjnie rozsądza problem zawarty w pytaniu: - czy dobry człowiek może być zły? Albo pytając bardziej metaforycznie i nie tak bezwzględnie dosłownie: czy Lucyfer jest w każdym z nas? Jaka przynęta działa na tegoż Lucyfera, by się wychylił zza kołnierza?

„– Często ludzie robią różne okropieństwa, bo oczekują nagród. Co ciekawe, badania pokazały, że łatwiej jest ludzi skłonić do złego, gdy nagrody będą niewielkie. Mają wtedy poczucie wykonywania jakiejś szlachetnej „misji”, a nie „pracy tylko dla kasy”. Równie skutecznie można ludzi skłonić do złego techniką „stopy w drzwiach” – najpierw prosimy o drobną przysługę, np. o kwestowanie na rzecz organizacji, i ta osoba się zgadza, bo to w końcu drobiazg. Potem zwracamy się z prośbą o coś ciut tylko większego, np. o znalezienie kogoś, kto dołączy do naszej sprawy – i wtedy znowu trudno odmówić, skoro ktoś zgodził się już wcześniej. Drobne działania budują w ludziach przekonanie, że robią coś istotnego. I tak krok po kroku, prosząc o coraz więcej, z czasem można skłonić bliźniego do morderstwa lub samobójstwa w imię szalonej idei. Tak działały np. niektóre sekty w USA. […]

Jak bardzo ulegamy autorytetom?

– Eksperyment Stanleya Milgrama, wcześniejszy o dekadę od Zimbardo, pokazał, że bardzo. Kiedy autorytet mówi: „Musisz zaaplikować porażenie prądem nieznanemu człowiekowi”, to aż 63 procent badanych aplikuje najwyższe napięcie, jakie jest na skali – 450 woltów! Gdyby nie fakt, że w przewodach nie płynął prąd, ciało aktora, który grał ofiarę, uległoby zwęgleniu.

Co różniło te 63 procent gotowych zwęglić człowieka dla swojego wodza od pozostałych?

– Nic. Testy i badania nie wykazały żadnych różnic osobowości. Chcielibyśmy znać jakiś jeden czynnik, który o tym decyduje, ale – jak pokazał Zimbardo – takiego jednego czynnika nie ma. Wyzwalaczem jest sytuacja i jej moc. Również moc propagandy wykorzystywanej przez autorytet”. (Lucyfer w każdym z nas, M. Jamkowski rozmawia z Konradem Maje, Newsweek, nr 21/2016)

Kontynuacja za tydzień.

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor