„Jankeski Fajter” Aury Xilonen, powieść o emigracji i emigrantach - a tak w istocie o człowieku i jego przedziwnych doświadczeniach związanych z przemieszczaniem się w przestrzeni, w poszukiwaniu sensu - jest zadziwiająco bliska temu, co o sensie i bezsensie w życiu człowieka mówi w „Ułomkach filozofii” profesor Kołakowski.
Zastanawiające, że szukanie sensowności istnienia w przypadku głównego bohatera opowieści Xilonen, jest raczej działaniem nieuświadomionym, bardziej intuicyjnym, niż racjonalnym. Liborio (to imię jankeskiego fajtera) decyduje się na przepłynięcie Rio Grande, co przepłaca nieomalże życiem, bo ma wszystkiego dosyć. Nie robi tego jednakowoż, bo umiera z głodu, czy też nie ma gdzie mieszkać. Jego emigracyjna determinacja (strach, cierpienie, upokorzenie, głód) wynikają raczej z podświadomej konieczności szukania sensu, aniżeli czegokolwiek innego. Gdy zbiegiem różnych dziwnych okoliczności (praca w księgarni, niebywały talent bokserski) poznaje dziewczynę, w której zakochuje się nieprzytomnie, jego dotychczasowy świat przekręca się dramatycznie i dryfuje w stronę „wysp szczęśliwych”.
Można by sądzić, że zmiana otoczenia, w którym żyjemy, nie ma większego znaczenia dla tego, kim jesteśmy. Czy to w Meksyku, Polsce, Australii czy USA – nasze problemy zawsze zostaną te same. Zmieniając kraj, nie uciekniemy od nich z tej prostej przyczyny, że mamy je w sobie, więc chcąc czy nie chcąc, zawsze zabieramy je w podróż, nawet, jeśli tego bardzo nie chcemy.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, nawet jeśli jest ono złudne, że przestrzeń, którą wybieramy do życia, na przykład emigrując do innego kraju, pozwala na modyfikację sposobów radzenia sobie z całym tym bagażem problemów, jakie nas dotykają. Czasem po prostu łatwiej zostawić, czy nawet zgubić, ów bagaż tu, a nie gdzie indziej, albo gdzie indziej, a nie tu.
Przedziwna kolizja książki profesora Kołakowskiego - która jest zbiorem fascynujących interpretacji kilkudziesięciu fragmentów wybranych z pism najważniejszych filozofów europejskich – z powieścią Aury Xilonen, zasadza się na fundamentalnym, a jakby powiedział profesor: radykalnym, poczuciu sensu, głęboko (jakby powiedział profesor: immanentnie) wpisanym w bycie człowieka, nawet, jeśli ten sobie z tego sprawy nie zdaje. Ten sens może się ujawnić i często tak się właśnie dzieje, gdy spotykamy tego „jedynego drugiego”, dla którego wprawdzie tracimy głowę, ale otwieramy serce. Ta radykalność wynikająca ze spotkania, jest często poza naszą umiejętnością racjonalnej oceny sytuacji. Jak się okazuje, nie musimy szczególnie dużo myśleć, by pogrążyć się w otchłani spełnienia.
Analizując dwa fragmenty z pism Artura Schopenhauera, profesor wrzuca nas w dwie skrajności:
- jest sens (stoicy) - „Wydaje się, że obraz świata Schopenhauera jest dokładnie przeciwny temu, co czytamy u Marka Aureliusza i stoików. Dla Marka Aureliusza zło jest w opiniach, jakie mamy o świecie; dla Schopenhauera tkwi ono w świecie samym. […] U Marka Aureliusza mamy po prostu zasadniczą aprobatę życia i natury; u Schopenhauera wręcz przeciwnie”.
-nie ma sensu (Schopenhauer) - „Życie i jego małe, duże i ogromne przykrości, co godzina, co dzień, co rok, jego zawiedzione nadzieje i nieszczęśliwe przypadki, które przekreślają wszelkie rachuby, noszą tak wyraźne piętno czegoś, co ma nas zwieść, że trudno pojąć, jak można temu przeczyć i pozwolić sobie wmówić, że jest ono po to, byśmy z wdzięcznością go kosztowali, człowiek zaś po to, by był szczęśliwy.”
Liborio w powieści Aury Xilonen jest swoistą hybrydą tych dwu skrajności, ale ostatecznie (jakby by powiedział profesor: radykalnie) spotkanie Aireen, dziewczyny, w której się nieprzytomnie zakochuje, przechyla szalę w stronę sensu w wydaniu stoickim. Zło i absurd wynikające z bezsensu istnienia nie są wpisane w świat powieści Xilonen, to ludzie nadają (lub nie) światu taki, a nie inny walor.
Profesor mówi o tym na swój sposób w „Ułomkach filozofii” cytując i interpretując fragmenty z pism Schopenhauera i Epikteta:
„W każdej rzeczy przejawia się wola tak właśnie, jak sama w sobie, i poza czasem się określa. Świat jest tylko zwierciadłem tej czynności woli, a wszelka skończoność, wszelkie cierpienia, wszelkie męki zawarte w świecie wyrażają to, czego wola chce, są takie właśnie, bo ona tak chce.” (Arthur Schopenhauer)
Profesor interpretuje to tak:
„Wola, o której mówi Schopenhauer, jest wolą niczyją, wolą samą w sobie. Nie możemy oprzeć się wrażeniu, że to twór absurdalny.”
A teraz fragment stoicki z Epikteta:
„A przecież bóg dał nam nie tylko te siły, którymi ukrzepieni możemy znosić każde zrządzenie losu, nie upadając i nie załamując się z tego powodu na duchu, lecz także, jak przystało na dobrotliwego pana i prawdziwego ojca, dał nam je wolne od wszelkich przeszkód, przymusu i ograniczeń, w całości je uzależnił od naszej woli i nawet samemu sobie nie zastrzegł żadnej władzy, żeby te siły hamować lub pętać.”
Co o tym sądzi profesor?
„Według Epikteta nasza wola jest prawdziwie wolna i niczym nieskrępowana; nawet Bóg nie może nią rządzić. Wolna wola jest największym dobrem, jakim Bóg nas obdarzył. Nie daje nam ona mocy, by kierować wypadkami losu, ale daje nam moc taką, aby te niezależne od nas przypadki losowe nie zakłócały spokoju naszej duszy i naszego szczęścia – które właśnie od kultywowania i używania wolnej woli zależy. Gdy to wiemy, wiemy także, że świat nie może nas nigdy unieszczęśliwić. Jeśli bowiem jesteśmy nieszczęśliwi, to dlatego, że nie dość wagi do wolnej woli przywiązujemy.”
Liborio z cała pewnością nie przywiązuje żadnej wagi do wolnej woli, wydaje się, że nie zna nawet tego terminu, ale – jak już pisałem uprzednio - rzeczywiście doświadcza olśnienia Aireen i światło to przelewa się na wiele innych jego relacji z ludźmi. Zaczyna inne, poniekąd nowe, lepsze życie. Ciągle jednak gdzieś za jego plecami czai się to drastyczne stwierdzenie Schopenhauera:
„Życie i jego małe, duże i ogromne przykrości, co godzina, co dzień, co rok, jego zawiedzione nadzieje i nieszczęśliwe przypadki, które przekreślają wszelkie rachuby, noszą tak wyraźne piętno czegoś, co ma nas zwieść, że trudno pojąć, jak można temu przeczyć i pozwolić sobie wmówić, że jest ono po to, byśmy z wdzięcznością go kosztowali, człowiek zaś po to, by był szczęśliwy.”
Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com