Niedziela, 7 kwietnia
Boeing 787 linii United startuje z chicagowskiego lotniska O'Hare o godzinie 12:50 w południe, zgodnie z rozkładem lotów, a nasza dwunastoosobowa grupka wycieczkowiczów ma do pokonania 6 305 mil, czyli 10 147 kilometrów. Różnica czasu do miejsca docelowego jest naprawdę wielka, gdyż w Tokio chronometry wskazują 14 godzin później! Innymi słowy dzisiejsza doba potrwa... 38 godzin, a przy okazji, na 180 południku mijamy słynną (pamiętacie "W 80 dni dookoła świata" Juliusza Verne?) Międzynarodową Linię Zmiany Daty! Dla większości z nas będzie to jeden z najdłuższych dni w życiu!
Nasza maszyna
W połowie drogi do Japonii
Patrzę za okno; samolot unosi nas nad Duluth, kanadyjski Winnipeg, Manitobę, północną Albertę i w końcu ponad moją ukochaną Alaską, gdzie błękitnieje bezchmurne niebo. Poniżej aż razi biel śniegu i lodowców, rozpoznaję tak bardzo mi znajome szczyty, góry, rzeki, miasteczka... Fruniemy ponad parkiem narodowym Wrangla św. Eljasza, mijamy Fairbanks, za oknem widać Mt Denali, zamarznięte delty wielkich rzek i w końcu Morze Beringa.
Nasz hotel w Tokio
Mając 13 godzin i 5 minut lotu z rozmarzeniem oddaję się wspomnieniom sprzed 40 lat, gdyż w sierpniu 1985 miałem przyjemność prowadzić do Japonii 11-osobową grupę studentów z krakowskiego Almaturu. Zgoła inne to były czasy; gierkowskie przydziały $130 na osobę musiały nam wystarczyć na przeżycie całego miesiąca w bardzo drogim jak na nasze ówczesne kieszenie Kraju Wschodzącego Słońca. A w planie mieliśmy wtedy noclegi i transport od Nikko aż po Hiroszimę. Polityczne przemiany stworzyły w końcu godziwe warunki podróżowania, kiedy "kosmiczne" niegdyś ceny znormalniały, posiadaczy polskiego paszportu przestał obowiązywać wymóg wiz, a z Chicago mamy do dyspozycji kilka lotów dziennie non-stop do Tokio.
Panorama Tokio z okna naszej hotelowej restauracji
Czas mija nieubłaganie, mimowolnie przekroczyliśmy 180 południk, nastał więc poniedziałek, 8 kwietnia. Lecimy niemal przez środek Morza Beringa, w stronę Kamczatki. Na wysokości wyspy Hokkaido obniżamy pułap i łagodnie lądujemy na lotnisku Haneda, niemalże w centrum tokijskiej metropolii.
Nocne Tokio
Odprawa wizowa jest sprawna, dostajemy darmowe wizy turystyczne, odbieramy bagaż i wychodzimy na salę przylotów. Ustawiamy się w kolejce, tym razem do wymiany pieniędzy, gdzie za 1 dolara dostajemy dzisiaj 138 jenów. Wymieniamy po 300-400 na osobę, co - jak się okazało - generalnie wystarczyło aż do końca wycieczki. Wygodnym ekspresem Tokio Monorail jedziemy pół godziny do stacji Hamamasutcho, przechodzimy przez ulicę dostrzegając drapacze chmur naszego hotelu, nazwijmy go Wieże Szogunów. W recepcji są już przygotowane koperty z kluczami i bloczki śniadaniowe.
Ginza nocą
Różnica czasu od Chicago jest spora, jednak mimo trudów długiej podróży część z nas wyjeżdża na 39. piętro do restauracji z tarasem widokowym na fantastycznie oświetlone, wielkie miasto. Pijemy świetne lokalne piwo Sapporo "z kija", a po takiej dawce energii ruszamy jeszcze "na miasto", aby podziwiać światła renomowanej dzielnicy Ginza, coś jak Times Square w Nowym Jorku.
Kwitnące wiśnie w Ginzie
I w końcu, znużeni podróżą powracamy do wygody hotelu. Pokoje są dość duże jak na japońskie warunki, mają po 2 łóżka, telewizory, telefony, lodówki, a łazienki... to kolejna technologiczna klasa; np. z regulacją temperatury sedesu!
Gmach Seiko jako jedyny ocalał z pożarów II wojny światowej
Ze spaniem mamy oczywiście problemy; 10 wieczór to dla naszych rozregulowanych organizmów nadal godzina 8 rano, o północy czujemy się jak o 10 przed południem. I jak tu spać, pomimo niewątpliwego zmęczenia.
Tak nas witają w Japonii
Tekst i zdjęcia: Andrzej Kulka
Autor jest zawodowym przewodnikiem i właścicielem chicagowskiego biura podróży EXOTICA TRAVEL, organizującego wycieczki po całym świecie, również do JAPONII na Święto Kwitnienia Wiśni, od 30 marca do 6 kwietnia 2025 roku. Bliższe informacje i rezerwacje: EXOTICA TRAVEL, 6741 W. Belmont, Chicago IL 60634, tel. (773) 237 7788, andrzejkulka.com/destinations/japonia-marzec-2025/