13 kwietnia 2023

Udostępnij znajomym:

Ta zbrodnia w wyjątkowy sposób utkwiła w polskim sercu – zarówno ze względu na jej skalę i specyfikę ofiar, jak i kłamstwo, którym była spowita przez prawie pół wieku. Kwiecień to tradycyjny miesiąc upamiętniania zbrodni katyńskiej, od ujawnienia której mija równo 80 lat.

W wyniku inwazji Armii Czerwonej na Polskę we wrześniu 1939 roku do niewoli radzieckiej trafiły setki tysięcy polskich żołnierzy. O ile szeregowych wkrótce zwolniono do domów, o tyle kilkanaście tysięcy oficerów i funkcjonariuszy służb mundurowych pozostało w rękach Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych (NKWD). Zgromadzeni zostali oni w obozach w Starobielsku, Kozielsku oraz Ostaszkowie. Od czasu włączenia Kresów Wschodnich II Rzeczpospolitej do ZSRR – jako Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi – na terytoriach tych trwał komunistyczny terror. W łapy bezpieki wpadli też liczni cywile, związani z elitą państwa polskiego: urzędnicy, inteligenci, ziemianie, fabrykanci. W marcu 1940 roku Ławrientij Beria zaproponował Stalinowi wymordowanie bez procesu obydwu grup przetrzymywanych Polaków – łącznie ponad 25 tys. osób.

Wśród historyków trwa dyskusja o motywach zbrodni. Efektowna, chociaż trudna do udowodnienia hipoteza mówi, że Stalin mścił się w ten sposób za przegraną bolszewików w wojnie z Polską w 1920 roku. Tłumaczy się to też chęcią pozbawienia narodu polskiego znacznej części elit, ale także terrorem o charakterze klasowym, wymierzonym w warstwy posiadające i dążącym do zmiany stosunków społecznych. W końcu zwraca się uwagę na współpracę niemiecko-radziecką po pakcie Ribbentrop-Mołotow i wspólnym ataku na Polskę – zbrodnia na oficerach i więźniach podobna była do działań hitlerowców wymierzonych w elitę państwa polskiego. Sam Beria uzasadniał konieczność likwidacji Polaków ich całkowitą wrogością wobec ZSRR, co samo w sobie w praktyce stalinowskiego reżimu było wystarczającym powodem do wydania wyroku śmierci – w latach trzydziestych w ten sposób oprawcy z NKWD wymordowali ponad milion ludzi.

Zbrodni dokonano od pierwszych dni kwietnia do połowy maja w Katyniu pod Smoleńskiem, Charkowie, Kalininie, Kijowie i Mińsku. Jeńców mordowano strzałem w tył głowy i potajemnie chowano w zbiorowych, zamaskowanych mogiłach. Ich śmierć miała być ukryta przed światem. Już jednak atak III Rzeszy na ZSRR w czerwcu 1941 roku odwrócił sytuację polityczną w Europie – chwilowi sojusznicy stali się śmiertelnymi wrogami. Gdy w czasie formowania Armii Andersa radzieckiego dyktatora zapytano o los kilkunastu tysięcy oficerów, bez zmrużenia oka skłamał on, że uciekli do Mandżurii. Co gorsza dla Stalina, Wehrmacht szybko zajął znaczną część zachodnich terenów Związku Radzieckiego. Dotarł też do Smoleńska, a tam w końcu Niemcy dowiedzieli się o egzekucjach i pochówkach w lesie katyńskim.

11 kwietnia 1943 roku kontrolowana przez Niemców agencja Transocean podała informację o odkryciu masowych grobów 10 tys. polskich oficerów (w rzeczywistości było ich ok. 4 tys.). Informację dwa dni później potwierdziło Radio Berlin. Nie była to tylko obiektywna informacja o straszliwej zbrodni. Hitlerowski aparat propagandowy kierowany przez Josepha Goebbelsa miał swój jasno określony cel: ujawnienie zbrodniczego charakteru ZSRR, wywołanie oburzenia na Zachodzie, sprowokowanie Polaków i w efekcie zasianie ziarna konfliktu między sojusznikami z antyhitlerowskiej koalicji. Stąd też położenie dużego nacisku na przeprowadzenie (oficjalnie pod egidą Czerwonego Krzyża) ekshumacji masowych mogił. Uczestniczyli w nich obserwatorzy z państw neutralnych, alianccy jeńcy wojenni oraz Polacy, częściowo działający za zgodą władz.

Ujawnieniu zbrodni towarzyszył poważny kryzys polityczny. Sytuacja była dla różnych stron skomplikowana, gdyż propagandowa intencja Goebbelsa była oczywista, fakty jednak mówiły same za siebie. Stalin oczywiście zaprzeczył, oskarżając III Rzeszę o kolejną zbrodnię na niewinnych ofiarach. Brytyjczycy i Amerykanie mieli wyraźny problem, gdyż na szali prawdę położono naprzeciwko sojuszowi z ZSRR, który dla toczących śmiertelną walkę z Hitlerem był sprawą kluczową. W najtrudniejszej sytuacji był jednak premier Rządu RP na Uchodźstwie, gen. Władysław Sikorski. Zależny od wsparcia Zachodu musiał liczyć się też z Sowietami, rozstrzygała się bowiem sprawa przyszłych losów Polski i jej granic wschodnich. Jednocześnie nie mógł nabrać wody w usta, gdyż sprawa dotyczyła zbrodni na polskich żołnierzach – nierzadko jego znajomych i byłych podwładnych. W związku z tym 17 kwietnia zwrócił się, niezależnie od Niemców, o wyjaśnienie sprawy przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż.

Na coś takiego czekał Stalin. Choć sprawa była dla niego niekorzystna, mógł wykorzystać ją do ostatecznego zerwania stosunków z legalnymi władzami Rzeczpospolitej, które musiał nawiązać w trudnym dla ZSRR 1941 roku. Po kryzysie wokół Armii Andersa, własnych zwycięstwach i oporze Polaków wobec podporządkowania się mu, nie potrzebował już rozmawiać z Sikorskim. Na wieść o prośbie do MCK jednostronnie zerwał stosunki dyplomatyczne z Rządem RP na Uchodźstwie. Wkrótce uruchomił „własnych” Polaków – komunistów, Związek Patriotów Polskich i Armię Berlinga.

Mocarstwa zachodnie złożyły prawdę o zbrodni katyńskiej na ołtarzu sojuszu ze Stalinem przeciw Hitlerowi. Przez kolejne dziesięciolecia kłamstwo o zamordowaniu Polaków przez Niemców było oficjalną wersją wydarzeń na wschód od Łaby. Dopiero upadek ZSRR doprowadził do ujawnienia faktycznych wykonawców tej masakry.

Tomasz Leszkowicz

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor