Prezydent Stanów Zjednoczonych został uhonorowany w sobotę podczas gali, która miała w Chicago. Jednak nie chodzi o prawdziwego prezydenta, ale tego z popularnego serialu emitowanego na platformie Netflix.
Kevin Spacey, który wciela się w rolę prezydenta w serialu "House of Cards", otrzymał nagrodę Renaissance Man na dorocznej imprezie Gene Siskel Film Center Gala, organizowanej w hotelu Four Seasons.
Głównym wydarzeniem wieczoru była rozmowa, którą z Kevinem Spacey przeprowadził chicagowskim aktor, Jeremy Piven. W wywiadzie padły oczywiście pytania o przewidywania związane z piątym sezonem "House of cards" i czy będzie on tak zwariowany, jak obecna sytuacja w Waszyngtonie.
"Myślę, że ludzie trochę za bardzo się o to martwią. Pytają, czy film nie będzie nudny w porównaniu do aktualnych wydarzeń. Gwarantuję, że tak nie będzie" - odpowiedział Spacey.
Najbliższych kilka miesięcy będzie bardzo intensywne dla aktora. Wkrótce do kin wejdzie jego nowy film "Baby Driver", następnie poprowadzi imprezę Tony Awards i skupia się także na swoim jednoosobowym przedstawieniu o życiu legendarnego chicagowskiego prawnika, Clarence Darrowa.
"Dochodzisz do punktu, kiedy myślisz sobie: Nie może być lepiej niż teraz, nie może być więcej wyzwań, więcej możliwości, więcej zabawy. A potem każdego roku jest znowu lepiej' - powiedział Kevin Spacey.
Monitor