27 kwietnia 2017

Udostępnij znajomym:

“Zapomnijcie o Sorokinie, Pielewinie i Jerofiejewie. Zachar Prilepin to dziś najważniejszy rosyjski pisarz, a Klasztor to jego najgłośniejsza powieść. Można Prilepina nie lubić, można się z nim nie zgadzać, można go nawet potępiać, ale nie wypada go nie czytać”. (K. Cieślik w. Rzeczpospolita)

Literatura łagrowa ma ogromną tradycję w literaturze rosyjskiej i światowej. Sołżenicyn, Szałamow, Applebaum, Gustaw Herlining-Grudziński, Watt – to tylko kilka z nieskończonej listy nazwisk autorów, którzy pisali o systemie sowieckich obozów. Prilepin wpisuje się w ten nurt „Klasztorem”, który jest powieścią o początkach systemu łagrowego, jednego z najbardziej diabelskich i okrutnych pomysłów totalitaryzmu radzieckiego.

„Klasztor-więzienie na Wyspach Sołowieckich – pierwszy sowiecki obóz koncentracyjny zwiastujący nadejście nowej mrocznej epoki. W odizolowanej od świata kolonii mieszkają obok siebie czerwonoarmiści i ich byli przeciwnicy z wojny domowej, kryminaliści i przedrewolucyjna elita, intelektualiści, poeci i niepiśmienni chłopi, Kozacy i Czeczeni, czekiści i kontrrewolucjoniści, zachodni dyplomaci, aktorzy i kościelni hierarchowie. To dziwne fantasmagoryczne miejsce, w którym naturalnie sąsiadują ze sobą grypsera, język literacki i bolszewicka nowomowa, kaci zamieniają się miejscem z ofiarami, a bestialstwa czekistów są tak samo na porządku dziennym, jak salony literackie i konne przejażdżki.

W tej odludnej scenerii rosyjskiej Północy rozgrywa się tragiczna i piękna historia o miłości, samotności i granicach ludzkiej wolności. Klasztor – powieść porównywana przez krytyków swoim rozmachem i atmosferą do obrazów Boscha, dzieł Dostojewskiego i Czarodziejskiej góry Tomasza Manna – to największe wydarzenie literackie w Rosji w ostatnich latach (recenzja wydawnictwa).

Przejrzyjmy jeszcze parę, z wielu recenzji, jakie ukazały się po wydaniu Klasztoru po polsku:

„Jest w Klasztorze niesamowita scena, kiedy Artiom z gromadą towarzyszy niedoli siedzi o chłodzie i głodzie w zamienionej w celę śmierci cerkwi Siekirka. Skazańcy martwieją z przerażenia, kiedy do drzwi świątyni zbliża się dźwięk dzwoneczka. On bije komuś z nich, kogo nadzorca ma zabrać na kaźń. Któregoś razu dzwonek dzwoni długo, długo i nie może przestać. Przerażeni więźniowie na wezwanie władyczki Joanny przystępują do zbiorowej spowiedzi. Wyznają straszne grzechy, a one wcielają się w żmije, pająki i jaszczurki wypełzające z ich ciał. Wił się włochaty ogon, pozbawiony zadu... w obrzydliwych kłębkach leżały żmije, wydające z siebie kolejny żyworodny miot... cała podłoga była pokryta śluzem, ludzkimi wymiocinami i wszelkim paskudztwem, jakie tylko zdolne jest wydalić ciało– cerkiew wiruje, szaleje. To mocne i straszne jak /Wij/ Gogola, gdzie też po cerkwi lata trumna z /panienką/, bieszą się biesy.

Przyczyną panicznego grzechów wyznania, bo nie odpuszczenia, okazuje się sadystyczny żart nadzorców. Dla ich zabawy dzwonił przywiązany do szyi pies biegający pod świątynią.

Prilepin nawet w ironii jest bezlitosny. Ale nie usprawiedliwia okrucieństwa. Idzie pod prąd. Dziś w Rosji próbują wygładzić historię nie tylko epoki stalinowskiej. Miła władzy i wielu obywatelom bajka o świetlanej, krzepkiej moralnie rzeczywistości imperium carskiego.

W „Klasztorze” spora część więźniów to ludzie dawnego reżimu, ale wcale nie tacy niewinni. Ten sam Wasilij Pietrowicz, który w pierwszej scenie tak miło konwersuje po francusku z komendantem łagru, okazuje się okrutnym oprawcą. „Dawne dobre czasy” nie są w powieści taką idyllą, jaką chcieliby ją widzieć dzisiejsi patriotyczni twórcy mitu o Rosji zawsze prawej i czystej.

Powieść Prilepina jest bardzo bogata. To niemal dokument (autor przestudiował historię SŁON-a), ale też romans i traktat filozoficzny – a więc to wszystko, co tworzy wartość literatury rosyjskiej. Nie ma w niej słabych miejsc. Można otworzyć książkę na losowo wybranej stronie i zacząć czytać od przypadkowego akapitu” (za: Wyborcza.pl, W. Wacław Radziwinowicz).

***********************

„O Klasztorze pisze się już jako o dziele na miarę Tołstoja czy Dostojewskiego i nie jest to tylko forma promocji. Prilepin należy do pokolenia realistów opisujących nową Rosję i wprawdzie jest dostatecznie sławny, nagradzany, tłumaczony (w Polsce od lat ukazują się jego najważniejsze powieści), to tym razem przeskoczył jeszcze półkę wyżej i puka do drzwi tak zwanej wielkiej powieści rosyjskiej. Sam należy do nielegalnej Partii Narodowo-Bolszewickiej, ale raczej ze względu na niechęć do kapitalizmu niż miłość do bolszewizmu. „Klasztor” to opowieść o jednym z pierwszych łagrów na Wyspach Sołowieckich. Prilepin nie traci jednak odwagi i przenikliwości wielkiego krytyka Rosji, choć tak naprawdę trudno powiedzieć, gdzie kończy się tu obozowa historia, a gdzie zaczyna przypowieść. Proza obozowa to zwykle proza świadectwa, „Klasztor” natomiast to narracja pisana w oparciu o pewne fakty i dokumenty, lecz pozostaje pełnoprawną powieścią. Najważniejsze są tu postawy i charaktery, moralność w zderzeniu z najtrudniejszym wyzwaniem – bezsensownym cierpieniem. W tej imponującej panoramie osobowości najbardziej tajemniczy okazuje się główny bohater Artiom. Być może dlatego, że jest najbardziej szczery. Nie tragizuje, chce żyć, choć nie za wszelką cenę. Prilepin – jak na filozofa rosyjskiej duszy, albo i duszy ludzkiej w ogóle, przystało – śmiało wiąże metafizykę i historię. Jego wizja człowieka należy do tych najmroczniejszych, a przedstawia ją z wielkim, by nie powiedzieć piekielnym, talentem” (za: Polityka.pl, Aldona Kopkiewicz).

************************

„Opowiedziana z punktu widzenia młodego człowieka, który trafił tam za nieumyślne zabójstwo, powieść uznawana jest za jedno z największych wydarzeń literackich w Rosji w ostatnich latach. Zdaniem autora za sukcesem książki stoi fakt, że nie została ona odczytana jedynie jako historia obozowa sprzed 100 lat. To powieść o wszystkim, co dotyczy Rosjan: o relacjach między mężczyznami i kobietami, między wolną wolą a poddaństwem, relacji między człowiekiem a niebem nad nim. Siergiej Jesienin powiedział kiedyś, że 'duży obraz ogląda się z daleka’. Jako naród pokonaliśmy już krótki dystans i możemy pojąć coś o nas współczesnych, spoglądając na tamte czasy. Ponadto jest to po prostu dobra książka – powiedział Prilepin” (za:Booklips.pl).

Zachar Prilepin, Klasztor, przeł. Ewa Rojewska-Olejarczuk, wydawnictwo Czwarta Strona, Poznań 2015, s. 656

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor