Chicago próbowało już prawie wszystkiego w walce z rosnącą populacją szczurów, od suchego lodu po kary dla właścicieli psów, którzy nie sprzątają ich odchodów. Teraz, by skoordynować te działania, burmistrz zamierza wskrzesić miejskie biuro kontroli gryzoni.
Gniazda szczurów najczęściej odkrywane są podczas wyburzania budynków. Najbardziej zaszczurzone dzielnice to Lincoln Park, Lakeview czy Logan Square, położone na północy i północnym-zachodzie Chicago.
Już kilka lat temu ostrzegano, że możemy spodziewać się prawdziwej eksplozji szczurów w metropolii chicagowskiej. Firmy zajmujące się deratyzacją notują znaczny wzrost zapotrzebowania na swoje usługi.
Do początku września mieszkańcy zgłosili do miasta 27,105 skarg związanych z obecnością szczurów. To o 37.6 procent więcej w porównaniu do tego samego okresu ubiegłego roku.
W swoim budżecie na 2017 rok burmistrz Rahm Emanuel przeznaczył $10.2 mln na miejskie biuro kontroli gryzoni (Bureau of Rodent Control). Zarządzać nim będzie Josie Cruz, która odpowiedzialna była za podobne operacje w departamencie oczyszczania miasta. Ma także licencję na usługi deratyzacyjne.
Biuro kontroli gryzoni powstało kilka lat temu przy miejskim departamencie oczyszczania ulic, ale jego pracowników ostatecznie przydzielono do innych obowiązków, np. usuwania śmieci, przycinania drzew czy usuwania graffiti.
Wstępnie wiadomo, że biuro skieruje do walki ze szczurami 18 ekip. Z kolei 46 pracowników zajmie się sprawdzaniem kontenerów na śmieci, aby szczury nie miały do nich dostępu. Wabione resztkami jedzenia w śmieciach gryzonie wychodzą na ulice, dlatego istotne jest odcięcie ich od takiego źródła pożywienia.
Z inspekcji przeprowadzonej wiosną ubiegłego roku wynikało, że 11 procent z 1.4 mln kontenerów na śmieci było uszkodzonych. Na ich naprawę przeznaczono wtedy $300,000.
Natomiast mieszkańcom doradza się, aby nie pozostawiali resztek jedzenia i w ogóle odcinali gryzoniom wszelki dostęp do źródeł pożywienia.
Częścią strategii walki z plagą szczurów są działania zmierzające do likwidacji odchodów psów, które także sprzyjają zwiększaniu się populacji szczurów. Gryzonie żywią się odchodami zwierząt. Dlatego właściciele psów powinni usuwać ich odchody także na prywatnych działkach.
Inna sprawa to zabezpieczenie wszystkich studzienek kanalizacyjnych i dostępu do innych instalacji podziemnych, aby szczury nie przeprowadzały się z nich na zewnątrz.
Władze miasta chcą także pozbyć się gryzoni stosując nową metodę z użyciem suchego lodu. Rozłożony na ziemi przedostaje się do nor gryzoni, gdzie topi się, zamieniając w dwutlenek węgla i oparami dusi szczury.
Ostatnio miasto rozpoczęło eksperymenty z tzw. dry ice w czterech parkach - Washington Square, Gil, Oz i Connors. Suchy lód rozłożono również w skrzynkach z kwiatami wzdłuż ulic Wabash, State, Chicago, Fairbanks i Superior.
Suchy lód kosztuje od $10 do $20 za funt i jest tańszy od trucizny, za której funt miasto płaci ok. $57.
PETA, która protestuje przeciwko używaniu suchego lodu, twierdzi, że ta metoda odbije się rykoszetem, ponieważ wpłynie na przyspieszony proces rozmnażania wśród zwierząt, które przeżyją.
"Nigdy nie pozbędziemy się szczurów całkowicie, ale robimy wszystko, co możemy, aby ograniczyć ich populację" - stwierdził komisarz departamentu oczyszczania ulic Charles Wiliams.
Chicago zostało ogłoszone najbardziej "zaszczurzonym" miastem Ameryki w opublikowanym rankingu firmy Orkin. W tym roku za nami uplasował się Nowy Jork i na trzecim miejscu Waszyngton. W 2014 roku Chicago też było na pierwszym miejscu listy miast z największą populacją szczurów.
JT